Coraz więcej ludzi uznaje, że opętał ich Szatan

Egzorcyści często spotykają się z różnego rodzaju zarzutami ze strony środowiska medycznego lub sceptyków. Częściowo sami są sobie winni – mówi o. Benigno Palilla, wskazując, że wielu księży jest słabo przygotowanych do potyczek z Szatanem i nie ma odpowiedniego przeszkolenia psychologicznego czy medycznego.

– My księża często nie wiemy, jak radzić sobie z poszczególnymi przypadkami. W seminarium nic się nam o egzorcyzmowaniu nie mówi – dodaje Palilla, będący jednym z organizatorów niedawnej konferencji nt. sekt i satanizmu, jaka miała miejsce na Sycylii. – Egzorcyści-samoucy popełniają bardzo wiele błędów. Powiem wprost: nawet w tym zawodzie istnieje potrzeba odbycia stażu pod okiem kogoś bardziej doświadczonego.

Dlatego kurs organizowany przez Regina Apostolorum będzie podchodzić do tematu w sposób multidyscyplinarny, naświetlając nie tylko teologiczne, ale także socjologiczne czy prawne konsekwencje egzorcyzmów. To niezwykle ważne, by księża – pogromcy Szatana – byli specjalistami w swoim fachu, gdyż liczba osób szukających u nich pomocy wzrosła w samych Włoszech trzykrotnie na przestrzeni kilku lat.

Co więcej często słychać głosy, że wielu kapłanów, szczególnie młodych, nie wytrzymuje konfrontacji z siłami piekielnymi.

– W świadomości ogółu egzorcysta to taki dobry czarodziej, który musi uporać się z Diabłem – mówi o. Truqui. – Prawdą jest natomiast, że wielu księży jest tym przerażonych i czasami po wzięciu udziału w egzorcyzmach rezygnują z ich kontynuowania, bojąc się, że ich także zaatakuje Zły.

Pochodzący z Meksyku o. Truqui pełni posługę w diecezji Chur w Szwajcarii. Jest uczniem zmarłego we wrześniu 2016 r. o. Gabriele Amortha – światowej sławy pogromcy Szatana. Jak wyjaśnia, jego zdaniem egzorcyści to nie cudotwórcy, choć są chronieni przez Boga, w imieniu którego działają. Duchowny dodaje, że nie dziwi się niedoświadczonym kolegom, bo choć podczas swojej posługi spotkał zaledwie kilka przypadków prawdziwego opętania demonicznego, zapadły mu one głęboko w pamięć.

Opętania demoniczne są rzadkie, lecz spektakularne

Truqui, który jest autorem wydanej w tym miesiącu książki „Zawód: egzorcysta” wspomina, że jeden z najtrudniejszych przypadków w jego karierze dotyczył „demona milczącego”.

– Jezus mówi w Ewangeliach, że trudno je przepędzić i można to zrobić tylko przez modlitwę i post. Milczący demon występuje bardzo rzadko. Spotkałem takiego tylko raz – wyjaśnił egzorcysta w wywiadzie z portalem Aleteia.org.

Inna wstrząsająca historia z jego archiwum dotyczyła opętania pewnego Francuza. Podczas egzorcyzmu zapytany o imię zły byt, odpowiedział, że nazywa się „Rex” (łac. król). Dopiero kiedy Truqui „przycisnął go”, usłyszał: „Jestem Szatanem, królem tego świata”. Duchowny widział na własne oczy inne nadnaturalne zjawiska towarzyszące opętaniom, jak mówienie nieznanymi językami czy manifestowanie nadludzkiej siły, jak w przypadku pewnej drobnej kobiety, której podczas egzorcyzmu nie było w stanie utrzymać trzech krzepkich mężczyzn.

Czasami Zły straszy i szantażuje kapłana, ażeby osiągnąć cel.

– Pamiętam sprawę pragnącej się pobrać młodej pary. Wpierw jednak kobieta musiała poddać się egzorcyzmowi, by uwolnić się od złośliwego ducha. Ten rozwścieczył się i groził, że nie dopuści do małżeństwa i zabije ją. Oczywiście była to tylko groźba „Wielkiego Kłamcy” i nic takiego się nie stało – wspomina egzorcysta z Chur.

Kolejna pamiętna historia dotyczyła niepraktykującej katoliczki z Rzymu, która zaczęła słyszeć głosy namawiające ją do zabicia syna i męża. Kobieta udała się do psychiatry, jednak po badaniach nie stwierdzono u niej żadnych zaburzeń – informuje Truqui. Pewnego dnia w jej domu doszło też do sytuacji rodem z horroru. Opętana odkryła bowiem, że wszystkie ubrania zostały zjedzone przez mole i to w ciągu jednego dnia! Po wizycie u Amortha uzyskała spokój i odzyskała wiarę.

Truqui wyjaśnia, że oczywiście nie wszyscy ludzie zgłaszający się do egzorcystów potrzebują ich pomocy. Często proszą o nią osoby wierzące, że ciąży na nich klątwa albo że ich problemy sercowe, małżeńskie czy zawodowe to wina Diabła albo demonów.

– Wśród ludzi, którzy do mnie się zgłaszają wyróżniam trzy kategorie: naprawdę opętanych, nieopętanych oraz przypadki problematyczne. Pierwsze i drugie najłatwiej rozpoznać. Szybko można bowiem zorientować się, kto jest opętany, gdyż wykazuje wówczas charakterystyczne symptomy, np. wpada w trans w reakcji na modlitwę kapłana. Nie da się tego w żaden sposób symulować. Odnośnie drugiej kategorii mogę powiedzieć tyle, że jeśli ktoś ma doświadczenie jako spowiednik, od razu rozpozna ludzi wymagających pomocy psychologicznej. Istnieją jednakże trudne do jednoznacznej oceny przypadki osób zajmujących się ryzykownymi praktykami okultystycznymi.

To właśnie pociąg do magii i nauk tajemnych sprawia, że ludzie wpadają w szpony Złego – dodaje Truqui, wyjaśniając, że wbrew temu, co myślą niektórzy, opętani wiodą normalne życie, które raz na jakiś czas przerywają wzbudzające przerażenie ataki.

– Diabeł nie działa przez cały czas. Użyję takiego porównania – jeśli ktoś posiada auto, jest ono do jego dyspozycji i wykonuje jego polecenia. Można sobie nim podjechać do pracy, potem zaparkować. To samo dzieje się z opętanym. Są chwile, kiedy demon jest aktywny i przejmuje kontrolę nad człowiekiem, kiedy indziej jest uśpiony. To jak z samochodem – choć go posiadamy, nie używamy go przecież cały czas – mówi egzorcysta.

Co ciekawe, o. Truqui dodaje, że jednym z współodpowiedzialnych za epidemię opętań jest… papież Franciszek.

– Ojciec św. nieustannie mówi o Diable, dzięki czemu znacznie umocnił społeczną świadomość w kwestii egzorcyzmów. Ale wszyscy ludzie z Ameryki Łacińskiej mają taką skłonność. Dla nich istnienie Diabła to element wiary – powiedział.

Jednak zdaniem meksykańskiego duchownego nawet kler i Stolica Apostolska nie są wolne od szatańskiej infiltracji:

– Nie ma odpornych na jego działanie sfer. Nawet Watykan nie jest bezpieczny. Tam, gdzie ludzka istota, tam zawsze Szatan!