Globaliści doceniają skrócone urzędowe drogi, gdy chodzi o uzyskanie realizacji ich agendy. Najwyraźniej żaden niegodny lobbing nie jest dla nich zbyt dobry. Ostatnio nie kto inny jak Bill Gates zadbał o to, aby szereg działań restrukturyzacyjnych pod przykrywką „zrównoważonego rozwoju” znalazło się w ustawie o wyrównaniu inflacji.
Gates lobbuje dla własnej kieszeni
Niewyobrażalne głębie można znaleźć w artykule „Bloomberga” mającym być hołdem dla globalistów. Po udanym lobbingu ze strony guru IT, „Inflation Reduction Act” uwzględnia również 374-miliardowy pakiet na zwrot energetyczny. Chodzi o przyspieszenie „czystej energii”, przyspieszenie upowszechnienia kontrowersyjnych samochodów w UE i wstrząsy w gospodarce naftowo-gazowej kraju.
Dla Gatesa to nie tylko zysk ideologiczny, ale i finansowy
Gates bowiem i jego znakomita fundacja masowo zaangażowali się przed laty w biznes energetyczny. Gates chce budować rzekomo „zielone” elektrownie atomowe, które określa jako tworzące nawet 250 tys. miejsc pracy. Zainwestował też dziesiątki milionów w start-upy z sektora materiałów budowlanych, w tym kilka firm, które mają produkować „zielony cement”. Te „innowacje techniczne” mają otrzymać dodatkowe wsparcie dzięki nowej ustawie. I właściwie te śruby nastawcze dla własnej ekspansji władzy powinny być już częścią pomocy koronnej Bidena „Build Back Better”.
Globalista i jego rozmowy
Ale wtedy plan sprzedania pakietu finansowania elit jako „pomocy Corony” nie powiódł się z powodu napiętych proporcji w Senacie USA. Zarówno Demokraci Bidena, jak i opozycyjni Republikanie utrzymują się na poziomie po 50 miejsc. W przypadku tego remisu zadecyduje głos wiceprezydent Kamali Harris. Jednocześnie mówi się, że wystarczy, że jeden senator z ramienia Demokratów ” przerzuci się”, aby ustawa upadła.
Natomiast Gates, Biden & Co. znaleźli wówczas tego mistrza w postaci Joe Manchina, który należy do bardziej konserwatywnego skrzydła partii i zasiada we wpływowym Komitecie Energii.
Gdy przyszło do „Inflation Reduction Act”, globalistyczny megapakiet groził ponownym niepowodzeniem z powodu Manchina. Więc Gates sam podniósł słuchawkę i lobbował u lidera Demokratycznej Większości Senatu Chucka Schumera. Rozkaz był taki, że ma doprowadzić swojego kolegę renegata do porządku. W dodatku sam, wraz z innymi wpływowymi kolegami, próbował zniewolić Manchina. Sztuczka: sprzedać senatorowi inwestycję w „czystą energię” jako zabezpieczenie przed przyszłym wzrostem cen ropy i gazu oraz jako impuls do eksportu energii.
Mega kampania wywiera presję na senatora
„Subtelna alchemia”, jak nazywa ją raport Bloomberga, chwyciła. Gates dość otwarcie mówi o tym, że lobbował, by uśpić Manchina. Oczywiście z pomocą odrobiny presji: „Przeprowadziliśmy rozmowę o tym, czego brakuje i co trzeba zrobić. A potem to już była seria rozmów telefonicznych”. Do kogo powędrowały, pozostaje kwestią otwartą. Czy to byli koledzy senatorowie? W każdym razie po jego nowej blokadzie Demokraci dali odczuć Manchinowi, że robią z niego kozła ofiarnego. Zakwestionowali nawet jego pozycję w Komisji Energii. Jednocześnie mobilizowano sojusze grup ekologicznych i związków zawodowych. Mieli odbębnić w głowie Manchina aprobatę dla niego, wskazując na potencjał gospodarczy. Jednocześnie udali się do rodzinnego stanu Manchina – Wirginii Zachodniej i zaprzęgli do pracy licznych tam górników węgla, od których dobrej woli będzie zależała jego reelekcja za dwa lata.
Podkreślali również możliwość wspierania przez Manchina, który w przeszłości otrzymywał pieniądze od lobby węglowego, projektów powstających wokół byłych elektrowni i kopalni węglowych.
Gdziekolwiek Gates gra, tam jest finansowanie
Efektem końcowym jest obecnie ustawa, w której pieniądze podatników trafiają na wiele podejść. Wśród nich są nowe typy elektrowni jądrowych, wychwytywanie CO2 czy „zrównoważone” paliwo lotnicze. Wszystkie te dziedziny łączy to, że Gates i jego fundacja masowo inwestowali w zeszłym roku i wspierali firmy typu start-up. Do tego dochodzi wsparcie podatkowe dla w pełni zautomatyzowanej produkcji instalacji fotowoltaicznych w USA – tam też oczywiście w grę wchodzą Bramki.
Dziwne: Gates jest demonstracyjnie skromny
Powiedział: „Nie chcę w ogóle przypisywać sobie zasług za to, co się stało”.
Mimo to, powiedział, wynik był „jednym ze szczęśliwszych momentów w jego pracy klimatycznej”. Są tam dwie rzeczy, które pobudzają go do działania, powiedział: „Jedna jest wtedy, gdy środki polityczne są dobrze wykonane, a to jest jeden z największych takich momentów.”
Cieszy się również, gdy w rozmowach na temat start-upów znajduje nowe pomysły, w które może jeszcze włożyć ręce: „Słyszałem, że teraz jest nowy wspaniały sposób na produkcję stali, cementu i chemikaliów”. Można założyć, że sakiewka jego fundacji już dawno została ponownie wyciągnięta, by wspomóc jego agendę…
Konserwatywna krytyka zakulisowych układów
Konserwatywny dziennikarz Jack Posobiec był zirytowany niedemokratycznym podejściem:
Posobiec jest jednak pewien, że Amerykanie mają dość sielskości w polityce: