Droga ku prawdziwemu przebudzeniu jest bolesna i wyboista. W rzeczywistości, może być wręcz brzydka. Istnieją egoistyczne pułapki, są tam drażniące duszę, egzystencjalne węzły. Droga nigdy nie jest jasna, a jeśli istnieje może być iluzją. Ścieżka nie jest miękka i słodka, ale poszarpana i nieuchwytna. Nie jest sztucznie błoga, ale autentycznie bolesna. Radość z odkrycia z jednej strony jest głęboka i może być prawdziwie ekstatyczna, ale agonia z drugiej strony tnie aż do duszy i może być druzgocąco ponura.
Prawdziwe przebudzenie jest zarówno rozliczeniem, jak i zniszczeniem, zarówno ekspansją, jak i unicestwieniem. To nie jest udawane pojednanie. Autentyczne przebudzenie jest boleśnie transcendentne. Chwyta duszę za gardło i nie puszcza. Nieskończoność zarzuca swój haczyk, a ty zostajesz porwany – haczyk, żyłka i ciężarek – do Wzrostu.
Kluczem jest pozostanie elastycznym i ostrożnym. Sekret polega na tym, aby w jakiś sposób znaleźć komfort w dyskomforcie. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, z pewnością. Ale jak powiedział Spinoza: „Wszystkie rzeczy doskonałe są tak trudne, jak rzadkie”.
Rozdzierający serce dysonans poznawczy:
Brzydota: dyskomfort psychiczny, niewiedza, ból bycia w błędzie
Dysonans poznawczy jest bardzo poważną chorobą psychospołeczną. Jest to sprzeczny z intuicją błąd w matrycy, który powoduje, że wierzymy, że przekonania są czarno-białe. Tak nie jest. Wiara jest względna w stosunku do obserwatora. A kiedy „obserwator” jest omylną, niedoskonałą, ledwo wyewoluowaną, nagą małpą, która ma skłonność do mylenia się w bardzo wielu sprawach, przekonanie może być wręcz oślepiające.
Dysonans poznawczy to po prostu dyskomfort, którego doświadczamy, gdy zderzają się dwa niespójne światopoglądy. Wyjaśnia on nasze ukryte lęki, naszą celową ignorancję i tendencję do trzymania się naszej strefy komfortu. Rzuca światło na naszą zupełnie nieudolną zdolność do rzucania światła. To psychospołeczna ironia ironii. W rzeczy samej. Ujawnia, że to my jesteśmy muchą w smole.
Ukryte piękno: jasność, przejrzystość, ciekawość, rekalibracja
Ale jeśli potrafimy przyjąć nasz dysonans poznawczy, jeśli potrafimy pogodzić się z dyskomfortem wynikającym z tego, że się myliliśmy i jeśli potrafimy skorygować nasze błędy, ogarnia nas głęboka jasność. Nagle jesteśmy w stanie przeprogramować przestarzałe programowanie. Przytłaczająca relacja do Sokratejskiego przysłowia „Jedyną rzeczą, którą wiem, jest to, że nic nie wiem” ogarnia nas – od kuli do kości, od jajników do szpiku. A nasz umysł otwiera się tak szeroko, że jedyną rzeczą, która może się w nim zmieścić, jest wszystko.
Śmiertelny strach łamiący dusze:
Brzydota: śmiertelność, nietrwałość, złamanie duszy
Egzystencjalny gniew może być czymś wyniszczającym duszę. Śmierć jest przepaścią; taką, w której wszyscy dzielimy naturalny lęk przed „wysokością”. Nasza śmiertelność jest policzkiem wymierzonym naszym nieśmiertelnym marzeniom. Nosimy nasze doczesne zwoje jak łańcuchy na szyi, dysząc z przerażenia z powodu nietrwałości wszystkich rzeczy. Ale ignorujemy to na własną szkodę. Im bardziej tłumimy nasz egzystencjalny gniew, tym staje się on brzydszy. Gnije wewnątrz, zżerając naszą logikę i rozumowanie. Staje się pęcherzem stłumionej ciemności, która bezlitośnie wsysa miłość i światło. Czyni nas brzydkimi pomimo piękna życia.
Ukryte piękno: uczciwość, zdolność przystosowania się, nieustraszoność, miłość
Prawdziwe przebudzenie się do naszej śmiertelności to pozwolenie, by śmierć postawiła życie w odpowiedniej perspektywie. Jest to miecz obosieczny, który tnie i leczy. Tnie szczerością i prawdą. Leczy tym samym, ale rodzi się z tego solidność, odporność, która jest równoznaczna z anty niefrasobliwością.
Kiedy rzucamy światło na nasz śmiertelny strach, czynimy sojusznika z naszego cienia. Bezwzględna bezbronność zwycięża naiwną nietykalność. Strach zamienia się w paliwo dla ognia (nieustraszoności) zakochania się w cennym, krótkim życiu.
Ciemna noc duszy:
Brzydota: egzystencjalna czarna dziura, śmierć ego, zadławienie się czerwoną pigułką prawdy
Uczciwe stawienie czoła naszym wadom, naszej niesprawiedliwości i naszej śmiertelności tworzy pustkę. Ta pustka jest miejscem, gdzie nasze ego idzie umrzeć. Gdzie przedtem, naiwnie trzymaliśmy się naszych przekonań i światopoglądu przez czystą ignorancję, teraz, nasza niewinność jest spalona i egzystencjalna czarna dziura otwiera się szeroko przed nami, zaciekła i groźna, i grozi pochłonięciem wszelkiego znaczenia.
Tutaj, egoistyczna perspektywa jest w głębokim kryzysie. Pewniki życia rozpadają się. Zagadka staje się strasznie bardziej zagadkowa. Dławimy się czerwoną pigułką. Utknęła nam ona w gardle. Fałszywie wyobrażamy sobie, że wszystko, czego potrzebujemy, to niebieska pigułka, aby ją przełknąć. Ale kiedy ego umiera, rodzi się dusza.
Ukryte piękno: transcendencja, nie przywiązanie, inicjacja Duszy
Gdy stawiamy czoło naszym błędom i naszej śmiertelności z godnością i honorem, z humorem i szczerością, z miłością i uznaniem, odkrywamy naszą zdolność do adaptacji i przezwyciężania. Nasze ego zostaje ochrzczone przez duszę, stając się koniem roboczym dla bezinteresowności i wzrostu, w przeciwieństwie do egoizmu i wygody. Przekraczamy egocentryczną współzależność poprzez zorientowaną na duszę interdependencję. Uczymy się, jak nie traktować siebie zbyt poważnie. Widzimy bowiem, że wszystko jest przejściowe. Wszystkie rzeczy są ulotne. Bycie-wszystkim ma zawsze początek i zawsze koniec. Nauczyliśmy się mądrości praktykowania oderwania jako sposobu na pozostanie połączonym ze wszystkim innym.
Miażdżący Nihilizm:
Brzydota: zdekonstruowana nietykalność, bezsensowność, kompleks Mistrza
Im wyżej wznosimy się w naszej pracy nad duszą, tym bardziej bezsensowny staje się wszechświat. Jest to miażdżąca prawda dla poszukiwaczy prawdy. W naszej naiwności i młodzieńczej ignorancji wyobrażaliśmy sobie wszechświat pełen znaczenia i celu. Wyobrażaliśmy sobie niebiański plan. Ale potem stanęliśmy w obliczu naszego dysonansu poznawczego i naszego śmiertelnego strachu. Doświadczyliśmy śmierci ego i wszystko się rozpadło. Nierealistyczne, magiczne centrum myślenia po prostu nie mogło się utrzymać.
Stanęliśmy przed decyzją: utknąć w pocieszającym oszustwie lub odkryć rozdzierającą serce prawdę; pozostać w błogiej niewiedzy lub odkryć bolesną wiedzę. Wybraliśmy to drugie, i to zrobiło różnicę. Nihilizm, znużenie, bezsensowność to cena, jaką zapłaciliśmy, ale była to osełka, na której szlifowaliśmy nasze dusze i teraz jesteśmy wystarczająco ostrzy, by ciąć Boga.
Ukryte piękno: humor, absolutna wrażliwość, odpowiedzialność, tworzenie znaczenia
Prawdziwe przebudzenie jest doświadczeniem rozdzierającym serce, niszczącym duszę, miażdżącym znaczenie. Mądrzy rozwijają kochające poczucie humoru w odniesieniu do okrucieństwa kosmicznego żartu. Uśmiechają się, choć serce im pęka. Śmieją się, choć ich dusza drży. Tworzą znaczenie pomimo upadku znaczenia.
Jak głęboko stwierdził Joseph Campbell: „Nagle jesteś rozdarty na bycie żywym. I życie jest bólem, i życie jest cierpieniem, i życie jest horrorem, ale mój Boże żyjesz i jest to spektakularne.” W rzeczy samej. I to właśnie to spektakularne doświadczenie wprowadza nas w stan czci dla wyostrzenia cierpienia. Ostrość nie przychodzi tak po prostu do noża. Blask nie przychodzi tylko do perły. Krystalizacja nie przychodzi tak po prostu do diamentu. Nóż musi być wypróbowany. Ziarno musi zostać potarte. Węgiel musi być pod ciśnieniem. Gdybyśmy nie byli ostrzeni, gdybyśmy nie byli pocierani, gdybyśmy nie byli naciskani przez okrutny wszechświat, wtedy wszystko, co byśmy mieli, to grys, węgiel i nuda. Ale my wzięliśmy brzydotę naszego przebudzenia i przekształciliśmy ją w piękno dobrze przeżytego życia.
Po co, w jakim celu zostal stworzony wszechswiat/wszechswiaty? Po co i przez kogo zostalo stworzone Zrodlo wszystkiego?
Po co to wszystko w ogole istnieje? To wszystko jest kompletnie bezsensowne.
Co istnieje poza Zrodlem?