Trzecie oko jest metaforą percepcji wykraczającej poza zwykły wzrok. Ten artykuł argumentuje, iż aby osiągnąć percepcję wykraczającą poza zwykły wzrok, musimy dokonać niezwykłego skoku odwagi poza to, co zwykłe. W skrócie: musimy przemitologizować tajemnicę, odważyć się uchylić zasłonę i odważnie zwrócić naszą własną zagadkę przeciwko zagadce uniwersalnej. Rozłóżmy to na czynniki pierwsze.
Złapani wewnątrz tajemnicy
Wszyscy pędzimy na oślep przez niemożliwie skomplikowany labirynt, który, jak wszyscy wiemy, kończy się czołowym zderzeniem ze ścianą. Istnienie przygotowało nas na porażkę. Tak więc, kiedy naprawdę przychodzi co do czego, prawdziwe pytanie brzmi: czy ponosimy wielkie czy małe porażki? Czy cieszymy się wyzwaniem labiryntu, z jego wszystkimi wzlotami i upadkami, tragedią i majestatem, próbami i błędami? Czy też zwlekamy, pokonani i zdemoralizowani, przepełnieni żalem i użalaniem się nad sobą?
Poczucie winy i żal są niepotrzebne. Są benzyną wylaną na ogień niezmiennych okoliczności. To tylko dodatkowa warstwa niepotrzebnego cierpienia. Nie możemy kontrolować ognia, ale możemy kontrolować to, jak na niego reagujemy. Lepiej piec nad nim pianki w dobrym humorze, niż oblewać go benzyną w złości.
Wielkie cierpienie to pozwolenie, by naiwna, niewinna i ignorancka mitologia umarła, a następnie tworzenie z niej zaktualizowanej, innowacyjnej i mądrej mitologii. Słabe cierpienie to kurczowe trzymanie się naiwności, niewinności i ignorancji i nie podjęcie skoku odwagi z wiary w męstwo. Mity mają zdolność łączenia tego, co codzienne z tym, co wieczne, nadawania znaczenia temu, co przyziemne. Jesteśmy mitologicznymi istotami. Potrzebujemy mitu jak jedzenia. Ale mity muszą się zmieniać, aby pozostać zrozumiałe, istotne i wystarczająco mocne, by utrzymać nas na czele tendencji, jaką jest zawodna kondycja ludzka i obojętny kosmos.
Remitologizacja mitologii sama w sobie jest sposobem na wyprzedzenie tej tendencji
Tworzenie mitu jest budowaniem świata. Kiedy jesteś budowniczym świata, jesteś w równej mierze różdżką radiestezyjną i piorunochronem. Jesteś w stanie otworzyć się na niespodziewaną muzykę, poezję i sztukę, podążając za intuicyjnymi przeczuciami i szukając pierwotnych znaków we wszystkich dziedzinach myśli. Trzecie oko otwiera się. Przede wszystkim, jesteś w stanie budować na tej teleologii, próbując przesunąć swój spersonifikowany ciąg Fibonacciego (dążenie do skończoności) coraz bliżej nieosiągalnego Phi (oświecenia). Jesteś w stanie wyjaśnić numinum poprzez pierwotne medium opowiadania, sztuki i mitu.
Tworzenie mitu to święty zasięg. Jest to sposób na dostosowanie naszej niezdrowej historii kulturowej do zdrowszej historii kosmicznej. To sposób na przekształcenie tego, co dogmatyczne w to, co enigmatyczne. Pomaga innym zrozumieć, że pozostanie oczarowanym i zachowanie naszego zachwytu wobec Wielkiej Tajemnicy – zamiast daremnych prób zaszufladkowania jej w prawach stworzonych przez człowieka – jest zawsze prawdziwszą opatrznością.
Ukryte w enigmie
Jeśli, jak powiedziała Maya Angelou, „Bez odwagi nie można konsekwentnie praktykować żadnej innej cnoty”, to zrozumiałe jest, że pozwalamy, aby odwaga była podstawą naszej doskonałości. Bez początkowego skoku odwagi nie ma wolności. Dlatego też nie może być mowy o doskonałości. Bez odwagi człowiek jest jedynie ograniczony do tego, co konwencjonalne, powstrzymywany przez kaprysy innych, uwięziony w pudełku statusu quo i krępowany przez przestarzałe rozumowanie. Bez odwagi, trzecie oko pozostaje zwapnione, twarde, ślepe. Oświecenie trzeciego oka wymaga anihilacji ego, rozdarcia zasłony. Jest to psychologiczne rozbicie, twórcze rozerwanie. Podobnie jak gąsienica ulega rozpadowi w kokonie, a następnie składa się ponownie w formę motyla, egocentryczna perspektywa ulega unicestwieniu poprzez przekroczenie egzystencjalnego progu (zasłony), a następnie składa się ponownie w formę perspektywy duszo-centrycznej.
Ale w przeciwieństwie do gąsienicy, która działa na instynkt, aby stworzyć swój kokon, ludzkie zwierzę musi działać na odwagę, aby stworzyć swoją fazę kokonu. Wymaga to skoku odwagi z wiary w męstwo. W szczególności trzech skoków: odwagi do kwestionowania siebie, odwagi do zniszczenia siebie i odwagi do odrodzenia siebie.
Proaktywne poszerzanie naszej strefy komfortu, zrywanie zasłony, podejmowanie odważnych kroków i wprowadzanie małych zmian tu i tam utrzymuje nas przed naszym przeznaczeniem i manifestuje przygodę.
To jest różnica pomiędzy byciem zmianą, którą chcesz zobaczyć w świecie, a oczekiwaniem, że świat się zmieni bez osobistego poświęcenia. To pierwsze zawsze będzie lepsze od tego drugiego. Oczywiście, jest to ryzykowne. Ale zdrowy postęp zawsze jest. Jak głęboko stwierdził Kierkegaard: „Odważyć się to znaczy stracić chwilowo grunt pod nogami. Nie odważyć się, to stracić siebie”.
Odważ się podnieść zasłonę. Oznacza to pójście na Metę. Podejść do siebie z dystansem. Odłącz się od siebie. Baw się pozorami jak żongler żonglujący postaciami. Stań się wieloma różnymi osobami. Bądź kameleonem -protean, adaptacyjny, płynny – podatny na odzwierciedlanie atmosfery wokół ciebie. Z takim elastycznym podejściem do wszelkich pozorów, stracisz wiele z ciężaru, który ciąży na większości ludzi. Staniesz się lustrem: sercem trzeciego oka. Pozbycie się ciężkości jest pierwszym krokiem w kierunku lekkości i dobrego poczucia humoru. Z lekkim sercem jesteśmy w stanie unieść się nad nieszczęściem. Stajemy się na tyle oderwani od bezpośredniego doświadczenia, że możemy odkryć czarodzieja za kurtyną. Stajemy się tak potrzebnym lekarstwem – witalnym, pierwszorzędnym i pierwotnym. Sprawiamy, że ciemność staje się jaśniejsza. Przyciemniamy zbyt jasne światła. Uwalniamy od ciężaru powagi, do której tak bardzo się przyzwyczailiśmy. Ujawniamy alternatywne sposoby bycia człowiekiem w świecie.
Zamknięte w zagadce
Wszechmocna zagadka, w której jesteśmy zamknięci, to obojętny wszechświat. Wszechświat jest całkowicie obojętny na nasze uszanowanie. A jednak nie mamy wyboru i musimy się podporządkować. A może jednak? Czy istnieje sposób, aby odwrócić scenariusz? Czy jest sposób, aby zyskać poczucie humoru tak potężne, że zyskuje ono władzę nad samą władzą? Tak. Musimy zdobyć radykalny humor stoickiej obojętności. Stoicyzm uczy nas, jak zaakceptować warunki obojętnej rzeczywistości, a następnie przewyższyć ją naszą własną obojętną postawą w zamian. Radykalna obojętność zmusza nas do oderwania się. W naszym oderwaniu widzimy, jak wszystko jest przywiązane. Widzimy, jak zagadka nas zahipnotyzowała. Przełamujemy zaklęcie, tworząc własną obojętną zagadkę na przekór. To jest moc tworzenia znaczenia, a także esencja łaski i spokoju.
Jak powiedział Henry Miller: „Spokój jest wtedy, kiedy wznosisz się ponad to wszystko, kiedy nie ma znaczenia, co oni myślą, mówią czy chcą, ale kiedy robisz to, co robisz, i widzisz Boga i diabła jako jedno”.
Kiedy wzniesiesz się ponad to wszystko – całą małostkowość, wszystkie drobne udogodnienia, wszystkie żale, wszystkie współzależne oczekiwania – stajesz się enigmatyczny, z innego świata, heroiczny. Jesteś w stanie rozwiązać węzły gordyjskie, zakreślić kwadratowe koła, odwrócić scenariusze, odwrócić role i ponownie wyobrazić sobie samą Wyobraźnię. Twoja obojętność w odpowiedzi na powszechną obojętność tworzy transcendentalną współzależność. Trzecie oko wybucha szeroko otwarte, przekrwione i spragnione od udawanego snu przez tak długi czas.
Pomiędzy obojętnością a deferencją jest jeszcze trzecia rzecz: wyobraźnia. Jak powiedział Nietzsche: „Żaden artysta nie toleruje rzeczywistości”.
Wyobraźnia jest tym miejscem, gdzie, jak intuicyjnie stwierdził Jung, „rozum i zrozumienie jednoczą się z nieracjonalnością i magią”. To stan transcendentny. To tam Einstein jechał na fotonie światła. To tam Prometeusz ukradł bogom ogień. To tam pióro jest potężniejsze od miecza.
Ponowne wyobrażenie sobie wyobraźni to radykalna obojętność. To twórcze przezwyciężenie samego siebie. To przyjęcie procesu ponad postępem. Skupienie się na procesie utrzymuje nas na ziemi. Sprawia, że jesteśmy zorientowani na działanie, a nie na wyniki. Dzięki temu nie traktujemy siebie zbyt poważnie. Ale również trzyma nas pomiędzy światami. Dzięki temu jesteśmy elastyczni, zdolni do adaptacji i zdystansowani. Kiedy osiągamy obojętny stan ponownie wyobrażonej wyobraźni, jesteśmy w stanie otwartego umysłu, w którym proces jest ważniejszy od postępu. Jesteśmy w Przepływie. Jesteśmy w strefie. Jesteśmy zbierającymi wełnę czarnymi owcami, które przekraczają owczą naturę. Jesteśmy uosobieniem pogodzonych przeciwieństw – ostatecznym czynnikiem katalizującym – w którym szczyt i otchłań, cień i światło, życie i śmierć są zjednoczone.
W ten sposób wyzwalamy nasze trzecie oko. Uwalniamy się do dalszej części tej swobody. Zyskujemy percepcję wykraczającą poza zwykły wzrok.