Twój towarzysz w drodze do centrum – Od zbiorowej sztywności do całkowitego wyczerpania pandemia zbiera swoje żniwo! W rzeczywistości zdrowie ludzi jest w złym stanie: depresja, wypalenie, podatność na infekcje, choroby układu krążenia i nowotwory są na rekordowym poziomie. Niektórzy życzą sobie cudownego lekarstwa. Nie ma czegoś takiego, ale w wysokich partiach Himalajów rośnie grzyb, który nie ma sobie równych, rodzaj kozaka wśród grzybów witalnych: cordyceps, zwany również grzybem cesarzy, magicznym grzybem, grzybem gąsienicowym, Viagrą Himalajów. Jego potencjał terapeutyczny jest szeroki: Wzmacniacz odporności, afrodyzjak, wzmacniacz siły, poprawiacz nastroju, zabójca wirusów, inhibitor nowotworów.
Kordyceps może pomóc Ci pokonać zdrowotne konsekwencje niespokojnego trybu życia w wymagającym czasie. Tak, aby walka o przetrwanie mogła ponownie stać się marzeniem o długim życiu w szczęściu i zdrowiu!
Jan van Helsing w rozmowie z Verą Wagner o jej nowej książce ” Powerpilz Cordyceps”:
Jan: Vera, Twoja nowa książka jest o cordycepsie, który jest najwyraźniej najlepszym z możliwych grzybów witalnych: wzmacnia, równoważy, reguluje, stymuluje odporność, hamuje rozwój wirusów i nowotworów. Brzmi to prawie zbyt dobrze, by mogło być prawdziwe. A ten kordyceps ma wiele nazw: Klub lalek, grzybek zombie, grzybek gąsienicowy, grzybek cesarzy i „Viagra Himalajów”. Jak wpadłaś na pomysł, by napisać o grzybie, który od dawna jest poszukiwanym afrodyzjakiem w Azji?
Vera: Nie wpadłam na ten pomysł, ale zostałam na nim wychowana – z mojego punktu widzenia nieprzypadkowo. Zapytano mnie, czy nie chciałabym napisać książki o grzybie, który w Azji ma status luksusowy i jest jednocześnie najdroższym grzybem na świecie. Jest wiele pozytywnych świadectw o jej działaniu, filmów i relacji w internecie, a także badań naukowych, ale nie ma jeszcze książki, w której można przeczytać wszystkie informacje. Moje badania mnie podekscytowały, więc się zgodziłam. Przy okazji nie dlatego, że kordyceps ma długą tradycję jako eliksir miłości, ale dlatego, że ten grzyb – również nieprzypadkowo – może wspierać wiele osób w tych stresujących czasach. Dla mnie „cudowny grzybek” stał się towarzyszem w czasie wielkich wyzwań zdrowotnych, gdyż latem ubiegłego roku czekało mnie kilka operacji szczęki.
Jan: I? Jaki był efekt działania kordycepsa?
Vera: Mogę to porównać tylko z moim stanem po pierwszej operacji, która z mojego punktu widzenia nie przebiegła optymalnie. Podczas operacji stosowano wyłącznie ozon, co w zasadzie jest dobre, ale – przynajmniej takie jest moje osobiste doświadczenie – niestety nie wystarczyło do tak głębokiej rehabilitacji: ogniska zapalne i substancje toksyczne zostały usunięte ze szczęki, ale dostały się do mojego organizmu poprzez układ limfatyczny, mój układ odpornościowy zaliczył dzięki temu nieustanny maraton. W przypadku kolejnych trzech operacji zgodziłem się więc, choć niechętnie, na towarzyszącą im antybiotykoterapię za radą mojego nowego lekarza i muszę powiedzieć, że zadziałała ona bardzo dobrze! Moja osobista recepta na sukces to zatem: doświadczony chirurg, który pracuje prawidłowo plus antybiotyki plus kordyceps, plus przed- i pooperacyjne wsparcie naturopatyczne, czyli konwencjonalne i komplementarne terapie ręka w rękę.
Kordyceps dał mi dużo energii w tych pozbawionych energii miesiącach, a dzięki swojemu działaniu podnoszącemu nastrój, także siłę psychiczną, aby przez to wszystko dobrze przejść i napisać „na boku” książkę o kordycepsie.
Właściwie nie chciałem znowu tak głęboko zagłębiać się w temat ” interferencyjnych pól w szczęce”, ale przytłaczająca aktywność wielu cierpiących osób na naszą książkę „If Patients Knew That” i wywiady wideo na jej temat z Charlesem Maurice Fleischhauerem pokazały mi, że jest wielu innych cierpiących, którzy stali się chronicznie chorzy z powodu chorych zębów lub toksycznych naprężeń w zatoce szczękowej i desperacko szukają rozwiązania. Po mojej własnej odysei chciałabym nadal dostarczać im przydatnych informacji, a tym samym szansy na szybszy powrót do zdrowia.
Jan: Tak, to dość ekscytujące, co się stało z listą pacjentów w ciągu ostatnich kilku tygodni. Albo była to reakcja na jeden z Pani wywiadów wideo, albo coś innego. Ale wracając do grzyba – o którym, nawiasem mówiąc, nigdy wcześniej nie słyszałam: Kordyceps ma szeroki potencjał terapeutyczny, ale dlaczego jest nazywany „zombie” lub „grzybem zabójcą”, to ma raczej negatywne konotacje.
Vera: Kordyceps jest pasożytniczym grzybem i jest w stanie manipulować szkodnikami. Istnieją tysiące gatunków kordycepsów, z których każdy specjalizuje się w konkretnym rodzaju szkodników. Na przykład mrówki zamienia w zombie, grzyby zalewają ich mózgi chemikaliami, kontrolują ich układ ruchowy i sprawiają, że robią rzeczy, których w normalnych warunkach nigdy by nie zrobiły, czyli nie zostają na ziemi, ale wpełzają na pień drzewa i szukają miejsca, w którym warunki życia są optymalne dla rosnącego w nich pasożyta. I właśnie w chwili, gdy grzyb tego chce, zmusza mrówkę do śmiertelnego ugryzienia. Gniazdo lalki chińskiej, czyli właściwy kordyceps, o którym jest mowa atakuje larwy ćmy nietoperza na wyżynie tybetańskiej. Maleńki zarodnik zagnieżdża się w gąsienicy i bezlitośnie przejmuje nad nią kontrolę. Pasożyt powoli opanowuje swojego żywiciela, niszczy organy, które nie są niezbędne, powoli głodzi gąsienicę, aż wszystkie składniki odżywcze zostaną zużyte i całkowicie wypełni jej ciało. Na głowie gąsienicy, nad oczami, tworzy się ciemny owocnik grzyba, gąsienica przekształciła się w grzyba, na krótko przed śmiercią wypełza na powierzchnię ziemi i mumifikuje się.
Jest wypełniona nitkowatymi komórkami grzyba. Po stopieniu się śniegu jaskrawo pomarańczowe zarodniki grzyba przebijają się przez ziemię i rosną w kierunku nieba. Kordyceps zawdzięcza swoją wysoką zawartość składników odżywczych – glukany, niezbędne aminokwasy, specyficzne enzymy, witaminy itp. swojemu żywicielowi, gąsienicy ćmy nietoperza, która przeżywa na wysokości 3500 metrów w niekorzystnych warunkach. I właśnie to sprawia, że jest to superżywność.
Jan: Stymulacja odporności, wzmocnienie, poprawa nastroju i obrona przed wirusami to najważniejsze wskazania, ale w Twojej książce jest też mowa o hamującym nowotwory działaniu kordycepsa. Do tej pory nie byłem tego świadomy…
Vera: Ja też nie. To nie jest pożądane, że mamy tę wiedzę, musimy sami dowiadywać się takich rzeczy. Big Pharma nie jest zainteresowana naturalnym produktem, na którym nie można zarobić dużych pieniędzy, jak w przypadku klasycznych terapii nowotworowych. Ale odkąd grzyby witalne są akceptowaną częścią terapii nowotworowej w klinikach w Chinach i Japonii – posłuchajcie i bądźcie zdumieni! – i istnieją obecnie obiecujące badania naukowe i doświadczenia terapeutyczne, zainteresowanie mykoterapią już od kilku lat rośnie również na Zachodzie.
Grzyby pasożytnicze są o tyle ciekawe, że zgodnie z homeopatyczną zasadą podobieństwa dobrze działają na „pasożyta” jakim jest rak. W przypadku kordycepsa niezliczone badania na całym świecie dowodzą leczniczej mocy kordycepiny, substancji, która jest głównie odpowiedzialna za działanie hamujące rozwój nowotworów, a w oferowanych na rynku formach dawkowania jest zawarta w niewielkim stopniu lub wcale. Udało się w Niemczech udoskonalić kordyceps w rodzaj tajnej broni, wstępne doświadczenia z tą specjalną formą dawkowania w niemieckich klinikach są zachęcające, jestem w kontakcie z lekarzami i będę informować, gdy tylko udokumentowane zostaną sprawdzalne wyniki. Na tle aktualnych wydarzeń wiemy, jak ważny dla wielu ludzi może być kordyceps ze swoim działaniem hamującym rozwój nowotworów.
Jan: Czy powiedziałaby Pani, że kordyceps jako zabójca wirusów jest również grzybem na czasy „pandemii”?
Vera: Absolutnie! I jak napisałaś w przedostatnim newsletterze, kolejna pandemia jest już za rogiem. Dwa lata przeleci, zobaczymy jaki wirus rozpęta się na ludzkości. Jeśli masz rację ze swoimi prognozami, to dobrym środkiem zapobiegawczym może być nie tylko generator prądu i zapasy żywności w domu, ale także superfood kordyceps, który ma silne działanie przeciw wirusom i jest tradycyjnie przepisywany w medycynie chińskiej na choroby płuc i układu oddechowego. A coś, co daje odporność fizyczną i psychiczną, nie może zaszkodzić nawet teraz, w tych trudnych czasach. W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej (TCM) kordyceps jest wzmacniającym tonikiem jin i jang par excellence. Kiedy – symbolicznie rzecz ujmując – powietrze staje się rzadsze, ludzie mogą korzystać z takiego wzmacniającego eliksiru tak samo jak na Wyżynie Tybetańskiej, którym członkowie podają kordyceps podczas oszczędzających siły marszów przez wysokie przełęcze.
Jan: Vera, to mi daje słowo kluczowe. Według tradycji tybetańscy pasterze odkryli, że kordyceps jest eliksirem miłości. Czy stąd wzięła się nazwa „Viagra Himalajów”?
Vera: Zgadza się, podobno w okresie godów ludzie zjadały pewien grzyb, a potem zachowywały się w sposób miłosny, pasterze w Himalajach zaobserwowali to i doszli do wniosku, że ma on działanie afrodyzjakalne. Nawiasem mówiąc, nawet w najstarszych chińskich księgach zielarskich stopa lalki jest opisana jako roślina miłosna; w TCM ludzie przyjmują kordyceps jako lekarstwo, aby uczynić ciało zdolnym do aktywności erotycznej.
Jan: Bardzo dziękuję za te bardzo ciekawe informacje, Vera.