Na ziemi jest wiele mrocznych miejsc, w tym także wiele niezbadanych do końca jezior. O najsłynniejszym z nich, jeziorze Loch Ness, krąży wiele opowieści, z których jak dotąd żadna nie została jednak uznana za prawdziwą. Nawet jeśli istnienie Nessie przyjmujemy z lekkim niedowierzaniem, z pewnością nie można tego powiedzieć o wydarzeniach, jakie miały miejsce w okolicy kilku rosyjskich jezior. Sytuacje, do jakich tam dochodzi, są bowiem jak najbardziej rzeczywiste i jednocześnie przerażające.
Jednym z takich zadziwiających jezior jest jezioro Sobołcho leżące w Buriacji we wschodniej Syberii. Przez miejscowych Sobołcho jest uznawane za jezioro, które nie posiada dna. Do dzisiaj nie udało się ustalić, jak głęboki jest ten zbiornik. Dodatkowo w pobliżu jeziora bardzo często dochodziło do tajemniczych zaginięć ludzi i zwierząt, a wielu świadków mówiło o różowym świetle spowijającym jego taflę każdej nocy. Według miejscowych to znak od dusz topielców, które nie mogą znaleźć spokoju po śmierci. A takich dusz mogło być dość dużo, jak na jezioro, którego średnica wynosi zaledwie 30 metrów. Jak podaje portal Russia-InfoCentre, w ciągu ostatnich kilkunastu lat w jego wodach miało przepaść 25 osób, ale także 300 koni i 500 krów. Zaginionych ludzi nigdy nie odnaleziono. Co ciekawe, kilka ciał zagubionych zwierząt znaleziono natomiast po jakimś czasie w okolicznych stawach i jeziorach.
W celu zbadania tajemnicy jeziora została zorganizowana nawet wyprawa badawcza. W 2001 roku Rosyjska Akademia Nauk przedsięwzięła ekspedycję mającą ustalić nie tylko głębokość zbiornika, ale też przyczyny dziwnych zjawisk. Naukowcom udało się zmierzyć głębokość wody w kilku miejscach i uzyskali wynik 13 metrów. Te dane o niczym jednak nie świadczą, ponieważ w niektórych miejscach nie udało się dosięgnąć dna, co może sugerować, że jezioro jest dużo głębsze. Wciąż więc nie wiadomo, jaką naprawdę głębokość ma Sobołcho. Nietrudno się dziwić, że miejscowi nazywają go”jeziorem strachu” i starają się unikać ze wszystkich sił.
Jakie jednak mogą być naukowe, choć do dzisiaj nie w pełni potwierdzone, wyjaśnienia tego zjawiska? Istnieje teoria, że jezioro leży na szczelinie skorupy ziemskiej, co może wpływać na powstawanie niebezpiecznych wirów, które wchłonęły ludzi i zwierzęta. Niewykluczone również, że pod jeziorem znajduje się kanał nieznanego pochodzenia. A może zarówno liczba zaginionych, jak i tajemnicze zniknięcia są tylko legendą? Wciąż tego nie wiadomo.
Wiadomo jednak, że na terenie Rosji znajdują się też inne jeziora, które wzbudzają nie mniej kontrowersji. Należy do nich jezioro Łabynkyr, leżące w Jakucji, a więc wschodniej części Syberii. Jedną ze specyfik tego jeziora jest to, że mimo ogromnego zimna panującego w okolicy, zamarza ono znacznie później niż inne jeziora w pobliżu. Ale prawdziwą zagadkę stanowi, pojawiający się tam już od XIX wieku, potwór. Jest on odpowiedzialny za porywanie zwierząt domowych, na przykład psów lub reniferów. Miejscowi opisują stwora jako sporych rozmiarów szarą bestię z dużą głową i długą szyją, a także ogromną paszczą. Zwierzę ma także wydawać przerażające odgłosy – o wysokich tonach, przypominających płacz dziecka.
Nowe światło na to, co niegdyś było tylko pogłoskami i legendami, rzuca kilka wypraw naukowych, które podjęły się zbadania jeziora. Według The Siberian Times, wyprawa badawcza, w której wzięła udział Ludmiła Emelianowa, profesor Uniwersytetu Moskiewskiego, natrafiła na ważne ślady. Ekipie przy pomocy sonaru udało się odkryć kilka bardzo dużych obiektów podwodnych nieznanego pochodzenia, ale znacznie przekraczających wielkość nawet największych ryb. Według jednej z teorii jezioro mogą więc zamieszkiwać prehistoryczne wodne gady czy przodkowie dzisiejszej orki. Podobno jeden z rybaków odnalazł niegdyś ogromny szkielet paszczy, który mógł należeć do pradawnego, wielkiego gada. Do dzisiaj rybacy, którym zdarza się odwiedzać Łabynkyr mówią, że czują nagle pojawiające się fale, pochodzące jak gdyby z głębin. Co ciekawe, w bliskiej okolicy jeziora Łabynkyr znajduje się inny zbiornik wodny – jezioro Worota, w którym w 1953 roku również zauważono nietypowego kształtu potwora. Co ciekawe, Worota mogłaby być połączona z jeziorem Łabynkyr podwodnym kanałem. Czy to oznacza, że w obu zbiornikach wciąż żyją jakieś nieznane nam stwory?
Z legendarnego potwora słynie także inny zbiornik wodny, jezioro Brosno, leżące w obwodzie twerskim we wschodniej, europejskiej części Rosji. Po raz pierwszy o niebezpiecznym stworze usłyszano już w XIV wieku. Podobno ogromna bestia przypominająca smoka miała zacząć pożerać wojska tatarsko-mongolskie, które zatrzymały się nad brzegiem jeziora, by napoić konie. Nieoczekiwanie z wody wynurzył się stwór i zaatakował zarówno zwierzęta, jak i ludzi. Legendy o potworze pozostały żywe aż do czasów obecnych. W czasie II wojny światowej smok miał pochwycić niemiecki samolot. Niestety na potwierdzenie tego wydarzenia nie ma żadnych dowodów. Istnieją natomiast teorie dotyczące pochodzenia dziwnych zjawisk.
Według jednej z nich potwór to w rzeczywistości iluzja ławicy ryb, która w świetle słonecznym przypomina głowę gada. Według innej hipotezy, pod jeziorem znajdują się pokłady gazu siarkowego. Pod wpływem zmian ciśnienia może on wywoływać efekt wrzenia wody, który najprawdopodobniej jest mylony z wynurzaniem się potwora. Nic jednak nie jest pewne. Ani opowieści mieszkańców, ani wyjaśnienia naukowców nie tłumaczą do końca pochodzenia tajemniczych zjawisk zarówno w jeziorze Brosno, jak i w innych rosyjskich jeziorach.
Źródło: (mk/ac/niewiarygodne.pl)
Tak jest-gaz siarkowy atakuje i pożera zwierzęta i ludzi.Oraz ławice ryb.Może to piranie jakieś?Ludzie mają czarno na białym że coś jest ale usilnie zamykają oczy na prawdę.