Kryzys koronowy coraz wyraźniej pokazuje presję wywieraną przez organizacje międzynarodowe na rządy i media. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenko oświadczył niedawno na konferencji prasowej, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaoferowała mu 92 miliony dolarów w gotówce, jeśli będzie egzekwował zamknięcie w swoim kraju na wzór włoski. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) również zażądał od Białorusi przeprowadzenia kwarantanny, izolacji i godziny policyjnej. Łukaszenka odmówił jednak przekupienia i pozostał stanowczy. Ale Białoruś nie jest jedynym krajem, w którym WHO i MFW oferują łapówki. Staje się coraz bardziej jasne, że wraz z COVID-19 powieść George’a Orwella z 1984 roku stała się rzeczywistością.

Prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina również stwierdził w maju, że WHO zaoferowała pieniądze. Mówi się, że było to łącznie 20 milionów dolarów. Powód. Lekarze w jego kraju opracowali ziołowy lek na COVID-19, który leczy infekcję w całkowicie naturalny sposób.

Jest to napój z Artemizji, rośliny z powodzeniem wykorzystywanej również w walce z malarią. Rajoelina powiedział przedstawicielom mediów, że napój Artemisia może wyleczyć pacjentów z COVID-19 w ciągu dziesięciu dni. Zdanie, którego Światowa Organizacja Zdrowia najwyraźniej w ogóle nie chciała słyszeć – organizacja natychmiast zaproponowała prezydentowi 20 milionów dolarów łapówki, jeśli uzna, że lek to narkotyk i jest niebezpieczny. Rajoelina słusznie oskarżył wtedy WHO o spisek. A oskarżenie najwyraźniej nie jest pozbawione podstaw. Jak donosi włoski dziennikarz śledczy Nicola Bizzi na stronie informacyjnej Database Italia, WHO dziesięciokrotnie zwiększyła ofertę do łącznej kwoty 900 milionów euro po odmowie Łukaszenki. Druga oferta pochodziła z ówczesnego MFW, a na jej końcu pojawiła się groźba.

Bizzi twierdzi, że dowiedziała się z tajnych źródeł, że podobne oferty zostały złożone innym krajom europejskim i pozaeuropejskim. Dziennikarka wie również, że wielu szefów państw i rządów z wdzięcznością przyjęło tę hojną ofertę.
Najwyraźniej to głównie biedniejsze kraje, takie jak Włochy i Hiszpania, gdzie środki zamknięcia były szczególnie drakońskie. Bizzi jest pewna, że Włochy również przyjęły ofertę.

Dla Białorusi odrzucenie oferty może mieć daleko idące konsekwencje na przyszłość. Kilka dni temu niemiecki tygodnik „Deutsche Wirtschaftswoche” doniósł, że MFW wywiera presję na Łukaszenkę, udzielając mu pożyczek tylko wtedy, gdy zostanie wprowadzona godzina policyjna i blokada. Łukaszenka był cytowany przez państwową agencję prasową.

„MFW żąda, abyśmy wdrożyli środki kwarantanny, izolacji i godziny policyjne. To nonsens. Nie tańczymy do żadnej melodii. Słyszymy żądanie, abyśmy dostosowali naszą odpowiedź na pandemię korony do strategii Włoch. Nie chcę, aby taka sytuacja jak ta we Włoszech powtórzyła się na Białorusi. Mamy swój własny kraj i własną sytuację.”

Pieniądze – tak przekupiono biedne kraje

Od samego początku Białoruś zdecydowanie trzymała się strategii Szwecji w walce z wirusem. W przeszłości Łukaszenko wielokrotnie opisywał pandemię jako psychozę, co do której w zasadzie ma rację. Wydaje się, że zwłaszcza kraje o wysokim lub bardzo wysokim poziomie długu publicznego zostały zmuszone przez bodźce finansowe do wprowadzenia blokady, nie mając na uwadze dobrobytu ludności i nie słuchając opinii społeczeństwa. Fakt, że COVID-19 nie dotyczy przede wszystkim zdrowia ludności, ale przede wszystkim interesów politycznych i gospodarczych, wynika z doniesień samych głównych mediów.

Badacz mediów Dennis Gräf z Katedry Współczesnej Literatury Niemieckiej na Uniwersytecie w Passau wraz ze swoim kolegą Martinem Henningiem przeanalizowali wszystkie specjalne programy na temat COVID-19 w ARD i ZDF. Gräf i Henning doszli do wniosku, że obaj nadawcy stworzyli wizję tunelu, która ma charakter tematyczny. Prezentacja pandemii w wiadomościach i specjalnych programach doprowadziła do „zawężenia świata” w odbiorze publicznym, jak to określili badacze.

Gräf i Henning skrytykowali ponadto, że częstotliwość programów specjalnych sugerowała widzom stały scenariusz kryzysu i zagrożenia. W tym kontekście naukowcy wskazali również, że dziennikarstwo musi być zróżnicowane. Przede wszystkim jednak Gräf i Henning skrytykowali, że nadawcy od samego początku nie kwestionowali działań korony.

Analiza dostarcza zatem dokładne dowody : że media głównego nurtu nie dostarczają już obiektywnych reportaży, a jedynie propagandowe. Widać to również w relacjach z kampanii wyborczej w USA.

Nowa Zelandia: Miejsca kwarantanny dla ludności

Niewygodne prawdy, które są sprzeczne z uporządkowaną narracją, są albo całkowicie ignorowane, albo nazywane teorią spiskową. Do tej niewygodnej prawdy należy również fakt, że np. W rządzonej przez socjalistów Nowej Zelandii, rodziny są osadzone w obozach kwarantanny. Coś, co główny nurt niechętnie zgłasza.

Z pewnością to tylko kwestia czasu, zanim podobne rzeczy powstaną również tutaj, w Europie – zwłaszcza, że politycy opowiadają się za coraz ostrzejszymi środkami koronnymi – przede wszystkim kanclerz Angela Merkel, która chciałaby każdego odmawiającego maski i osoby wracające z tak zwanego kraju ryzyka trafiały do więziennej kwarantanny. To bardzo przypomina mroczne czasy i powinno dać nam wszystkim do myślenia. Nigdy wcześniej świat nie był świadkiem takiej kampanii, której jedynym celem jest uciszanie ludzi o odmiennych poglądach i sceptyków.

Prawie na całym świecie agencje informacyjne, gazety i stacje telewizyjne donoszą tylko to, co Światowa Organizacja Zdrowia i CDC, Centrum Kontroli i Prewencji Chorób w USA, wydają i zatwierdzają.

Nie należy zapominać, że te dwie organizacje były w przeszłości w udowodniony sposób powiązane z koncernami farmaceutycznymi i że to właśnie te organizacje są odpowiedzialne za śmierć wielu ludzi w biednych krajach, takich jak Afryka i Indie, ponieważ wymusiły na tych krajach niebezpieczne szczepionki i leki w celu przetestowania ich na mieszkającej tam ludności. W ciągu ostatnich kilku lat organizacje te urosły w siłę. Do tego stopnia, że ​​według najnowszego raportu Międzynarodowego Instytutu Prasowego setki dziennikarzy i organizacji medialnych było prześladowanych i nękanych, ponieważ nie koordynowali swoich raportów z tymi organizacjami.

Pokazuje to wyraźnie, że media głównego nurtu nie były od dawna wolne w swoich reportażach, że nie chodzi tu już o prawdę w ogóle, a jedynie o propagandę zdeterminowaną przez organizacje, które dzięki hojnym darowiznom znajdują się w rękach grupy zamożnych miliarderów, takich jak Bill Gates i George Soros.

Dlatego COVID-19 nie jest pandemią wirusową w prawdziwym tego słowa znaczeniu, ale psychologicznie prowadzoną wojną z ludnością świata, aby podważyć suwerenność każdego obywatela. Nie tylko kraje azjatyckie, afrykańskie i latynoamerykańskie wykorzystały pandemię korony jako dogodny pretekst do uchwalenia praw ograniczających wolność ludzi; w Niemczech w Polsce oraz innych krajach europejskich również stało się to codziennością, a duża część ludności nawet nie była tego świadoma.

Nauka w klatce bogatych miliarderów

Rząd federalny ma obowiązek codziennie na nowo uzasadniać przed ludnością, dlaczego utrzymywane są drastyczne środki koronne. Ale to się nie dzieje. Zamiast tego kanclerz Angela Merkel kpi z demokracji i obywateli, ogłaszając ten zniewalający demokratyczny dyskurs jako otwartą orgię dyskusyjną zaledwie kilka miesięcy temu. Jest to wyraźny dowód na antydemokratyczną i niesympatyczną politykę Angeli Merkel i jej zespołu gabinetowego, a także pokazuje podporządkowanie polityki organizacjom, które mają za sobą wątpliwych darczyńców.

Ale Korona pokazała nam o wiele więcej, mianowicie fakt, że nauka pozwoliła się zamknąć w klatce, że nie wypełnia już swojej odpowiedzialności wobec dobra ludności. Tylko otwarta debata i dyskurs mogą pomóc w zapewnieniu, że nauka pozostanie etycznie uzasadniona i nadal będzie służyć dobru wszystkich ludzi. Obecnie jednak nauka znajduje się w niewoli grupy bogatych ludzi, którzy za pośrednictwem potężnych organizacji, takich jak WHO i MFW, próbują wykorzystywać naukę do celów politycznych i gospodarczych.

Oczywiście ludziom tym udało się teraz zdobyć te organizacje jako partnerów, aby stworzyć strach przed stosunkowo nieszkodliwym wirusem. Nigdy wcześniej prawda nie była tak otwarta i leży u naszych stóp. Jest to tylko kwestia uznania i przede wszystkim uznania jej za prawdę.

Tak więc nieuchronnie musi toczyć się walka o wolność nauki, jeśli nie chcemy, aby nauka stała się rodzajem nowej religii kierowanej przez dominujących, bogatych przywódców. Naukowcy mają obowiązek poświęcić się neutralnym badaniom, nie tylko dla siebie samych, ale przede wszystkim dla ludzi, którzy na nich polegają i im ufają. To samo odnosi się do polityków i przedstawicieli mediów. Oni także mają obowiązek przekazywnia prawdy i niezależności, ponieważ mają obowiązek wobec narodu, i są jego przedstawicielami.

Bądźcie czujni!


Opracował: Amon
www.strefa44.pl

 

Kategorie: Polecane, Tajne projekty

Zostaw komentarz


Aby zatwierdzić komentarz skorzystaj z dolnego suwaka *


  • Facebook

Szukaj temat