W 1939 roku, w swoim aśramie w środkowych Indiach, Mahatma Gandhi był coraz bardziej zaniepokojony wydarzeniami w Europie. Kiedy dotarła do niego wiadomość, że Hitler zaatakował Czechosłowację, napisał do niemieckiego dyktatora, błagając go, by się zatrzymał. Gandhi napisał: „Jest całkiem jasne, że jesteś dziś jedyną osobą na świecie, która może zapobiec wojnie, która może zredukować ludzkość do dzikiego stanu. Czy musisz płacić taką cenę za cel, niezależnie od tego, jak wartościowy może ci się on wydawać?”.
Nie wiadomo, czy list ten dotarł do Hitlera – być może nawet nigdy nie opuścił Indii. Jeśli jednak Hitler go przeczytał, zignorował go. Zaledwie kilka tygodni później, we wrześniu, najechał na Polskę, wywołując wybuch 2. wojny światowej.
Rok po wybuchu wojny Gandhi spróbował ponownie. Tym razem napisał bardziej szczegółowy i uzasadniony list, błagając Hitlera o „powstrzymanie wojny”. Gandhi zganił Hitlera za jego inwazje na inne kraje, które nazwał „potwornymi i nielicującymi z ludzką godnością… Dlatego apeluję do Ciebie w imieniu ludzkości o powstrzymanie wojny”. Ponownie, nie wiadomo, czy Hitler przeczytał drugi list Gandhiego. Jeśli tak, to możemy sobie wyobrazić, że wpadł w furię i wrzucił go do ognia. W każdym razie próba przemówienia Hitlerowi do rozsądku przez Gandhiego była skazana na niepowodzenie.
Rozłączenie kontra połączenie
Jednym z powodów, dla których interakcja Gandhiego z Hitlerem jest tak znacząca, jest to, że jako istoty ludzkie byli biegunowymi przeciwieństwami, stojącymi na przeciwnych krańcach rozległego kontinuum ludzkiej natury.
Gandhi nie był doskonały, ale pod wieloma względami był wyjątkową istotą ludzką. W swojej filozofii niestosowania przemocy i zdolności do altruizmu i poświęcenia (czego przykładem są jego publiczne posty, które doprowadziły go do śmierci), reprezentował ideał dobroci. W swojej gotowości do poświęcenia własnych pragnień i interesów (a nawet własnego życia) dla uniwersalnych zasad sprawiedliwości i pokoju, ucieleśniał bezinteresowność czystej duchowości. W przeciwieństwie do niego, Hitler był ucieleśnieniem zła. Był człowiekiem o poważnie zaburzonej osobowości, z cechami psychopatii, narcyzmu i paranoi. Bez zdolności do empatii, nie był w stanie tworzyć więzi emocjonalnych z innymi ludźmi i postrzegać ich jako coś więcej niż przedmioty. W przeciwieństwie do Gandhiego, Hitler miał monomaniakalną obsesję na punkcie dążenia do własnych celów (które z czasem stały się celami Trzeciej Rzeszy) i nie przejmował się tym, że miliony ludzi straciły przy tym życie. Był całkowicie obojętny na ból i zniszczenie, jakie spowodowały jego działania.
Zasadniczo różnicę między Hitlerem a Gandhim możemy postrzegać jako związek. „Dobroć” Gandhiego – lub jakiejkolwiek skrajnie altruistycznej osoby – jest wynikiem silnie połączonego poczucia jaźni, które doświadcza wysokiego poziomu empatii i współczucia. Mając silnie połączoną jaźń, możesz przyjąć perspektywę innych ludzi i poczuć ich cierpienie. Potrafisz zrezygnować z własnych pragnień i celów na rzecz dobra innych ludzi. Masz również silne poczucie sprawiedliwości, oparte na świadomości praw innych ludzi.
Z kolei Hitler reprezentuje stan skrajnego odłączenia. Brutalność takiej postaci – lub jakiejkolwiek osoby o silnych cechach psychopatycznych i/lub narcystycznych – wynika z jaźni, która jest tak odłączona i zindywidualizowana, że nie ma zdolności do empatii. Wysoce odłączeni ludzie są całkowicie zanurzeni w sobie i oddzieleni. Nie potrafią odczuwać cierpienia innych ludzi ani postrzegać świata z ich perspektywy. Nie potrafią spojrzeć poza własne pragnienia i ambicje, a więc nie mogą ich ograniczyć, jeśli powodują cierpienie innych. Bez empatii nie dbają o prawa innych, ani o ucisk czy nierówność. Inni ludzie mają wartość tylko wtedy, gdy mogą pomóc im osiągnąć ich cele, w którym to przypadku wykorzystują i manipulują innymi, aby uzyskać jak najwięcej korzyści. Jeśli inni ludzie nie mają wartości w ten sposób, są postrzegani jako przeszkody, które można prześladować i źle traktować – a w skrajnych przypadkach zabijać – bez wyrzutów sumienia.
Innymi słowy, to, co zwykle nazywamy ludzką dobrocią – z takimi aspektami jak życzliwość, altruizm, uczciwość i sprawiedliwość – jest wynikiem połączenia. Zasadniczo dobroć jest wynikiem zdolności do empatii, odczuwania cierpienia innych ludzi i przyjmowania ich perspektywy.
I odwrotnie, to, co zwykle nazywamy ludzkim „złem” – z aspektami takimi jak brutalność, okrucieństwo, wyzysk i ucisk – jest wynikiem braku połączenia. Złe zachowanie wynika z wysoce zindywidualizowanego i odłączonego poczucia jaźni, które nie ma zdolności do empatii.
Od zła do dobra
Jedną z najbardziej zdumiewających rzeczy dotyczących istot ludzkich jest to, że to, co nazywamy „ludzką naturą”, obejmuje tak szerokie spektrum, od psychopatycznej brutalności Stalina i Hitlera po bezinteresowną dobroć Gandhiego, Nelsona Mandeli czy Martina Luthera Kinga. Ludzką naturę można postrzegać jako kontinuum powiązań. Po jednej stronie mamy skrajne odłączenie morderczych dyktatorów, seryjnych morderców i brutalnych sadystów. To tutaj znajduje się ludzkie zło. Po przeciwnej stronie znajdują się ludzie z silnym poczuciem empatii i współczucia, którzy są wolni od egoizmu i poświęcają swoje życie pomaganiu innym. To właśnie tam znajduje się dobro. Tacy wysoce połączeni ludzie mają również silne poczucie więzi ze światem przyrody, zwierzętami i innymi żywymi istotami.
Większość istot ludzkich znajduje się pośrodku kontinuum więzi, gdzieś pomiędzy dwoma skrajnościami opisanymi powyżej. Jesteśmy połączeniem dobra i zła, zdolni zarówno do egoizmu, jak i bezinteresowności. Nasze zachowanie może zmieniać się z dnia na dzień, od nastroju do nastroju lub od sytuacji do sytuacji. W najbardziej połączonych chwilach odczuwamy empatię i współczucie oraz działamy bezinteresownie. W najbardziej odłączonych chwilach jesteśmy pochłonięci własnymi potrzebami i pragnieniami, działając samolubnie i okrutnie.
Wszystko to daje nam dobrą miarę ludzkiego zachowania i charakteru. Dostarcza nam również celu dla naszego osobistego i duchowego rozwoju. Naszym celem powinno być podążanie dalej wzdłuż kontinuum połączenia, z dala od separacji i okrucieństwa, w kierunku połączenia i współczucia.