Radnor Forest, to miejsce, w którym od lat obserwowane są przedziwne zjawiska. Miejsce położone w hrabstwie Shropshire w Wielkiej Brytanii wsławiło się ukazującymi się na niebie nieznanego pochodzenia światłami. W rejonie tym z zaskakującą regularnością dochodziło także do licznych przypadków okaleczeń bydła – przede wszystkim owiec. Zwierzętom znalezionym następnego dnia po seriach niezidentyfikowanych rozbłysków, często brakowało mięsa na dolnej szczęce, oczu oraz mózgów. Ponadto pozbawiane były one wnętrzności oraz genitaliów. Ciała zwierząt odnajdywane były też bez krwi i nosiły ślady cięć podobne do tych wykonanych laserem. Wypadki takie odnotowywane są już od 12 lat.
O tajemniczych przypadkach – anomaliach świetlnych oraz okaleczeniach bydła – do jakich dochodziło w angielskim hrabstwie, zrobiło się głośno w 2010 r. Właśnie wtedy grupa badaczy z Animal Pathology Field Unit zainteresowała się zjawiskiem. Phil Hoyle, przewodniczący organizacji oraz inni jej przedstawiciele przyjrzeli się wówczas dochodzącym zewsząd doniesieniom o licznych incydentach w Radnor Forest. Wszystkie opisywane w relacjach zjawiska postanowili zobaczyć na własne oczy. Na miejsce obserwacji wybrali jedną z farm w pobliżu Shrewsbury, znajdującą się w bezpośrednim sąsiedztwie puszczy Randor. Do akcji pod nazwą „Project Corridor” przystąpili 12 marca 2010 roku. Tego dnia aura była sprzyjająca, a to za sprawą pełni księżyca, która pozwalała na dobrą obserwację okolicznych terenów.
Pierwszych obserwacji udało się dokonać naukowcom już o godzinie 22. Właśnie wtedy ich oczom ukazało się jasnoczerwone światło, wiszące nad pobliskim lasem New Randor. Początkowo badacze nie byli pewni czy to, co zobaczyli było tym słynnym fenomenem, o jakim wcześniej słyszeli. Przez chwilę wydawało im się, że światło to może pochodzić z okolicznych domostw. Ale po dłuższej obserwacji odrzucili taką możliwość. Stało się tak za sprawą kolejnej barwnej kuli światła, która znajdowała się pół kilometra dalej. Wątpliwości ekspertów rozwiał również fakt, że świetliste kule zmieniały kształt, dzieliły się na mniejsze oraz przemieszczały. Zdaniem fachowców, wyglądało to zupełnie tak, jakby czegoś szukały.
(fot. apfu.org)
W trakcie dokonywanych przez badaczy obserwacji okazało się, że dwie największe kule nagle zniknęły, by po chwili znów się pojawić. Przy tym wszystkim zespół Hoyle’a wykluczył ponad wszelką wątpliwość, że mogłyby to być chińskie latarenki albo samoloty. W wydanej opinii stwierdzili, że ich pochodzenia nie można zidentyfikować.
Następnego dnia, kontynuując swoje badania, uczeni udali się w teren. Okazało się, że miejscem manifestacji świetlnych obiektów był obszar o wielkości 6,5 x 7,2 kilometrów kwadratowych. Aby upewnić się, że nie padli ofiarami iluzji optycznej, postanowili poszukać wśród okolicznych farmerów świadków zdarzeń poprzedniej nocy. Mimo iż żaden z okolicznych mieszkańców nie potwierdził, że w nocy 12 marca 2010 r. widział świetliste kule, to jednak żaden z nich nie był zaskoczony dokonaną przez badaczy obserwacją. Wręcz przeciwnie, wiedza naukowców na temat zdarzeń w Radnor Forest po rozmowach z mieszkańcami zwiększyła się. Okazało się bowiem, że do incydentów ze świetlistymi kulami w roli głównej oraz niewytłumaczalnych okaleczeń zwierząt na tym terenie dochodzi już od wielu lat. Jeden z mieszkających na tych terenach rolników wyznał nawet, że po jednej z takich nocy całe stado jego owiec zniknęło bez śladu.
Z całej wyprawy i dokonanych w jej trakcie obserwacji powstał ponad dwugodzinny materiał, na który składa się ponad 30 krótkich filmów, nakręconych dwiema kamerami. Mimo tak obszernej dokumentacji filmowej, prezentują one jedynie część wydarzeń z nocy 12 marca 2010. A ci, którzy byli świadkami tamtych zdarzeń, stwierdzili z całą stanowczością, że to, co obserwowali, w żadnym wypadku nie mogło być dziełem człowieka.
„Technologia wykorzystywana do tych ataków jest przerażająca” – powiedział 53-letni Phil Hoyle. „Te światła i kule z pewnością nie są nasze. One powstają przy udziale technologii oraz inteligencji, która nie pochodzi stąd.
Wielu mieszkańców Radnor Forest także uważa, że to UFO stoi za okaleczeniami bydła domowego, a obserwowane przez nich świetlne kule to nic innego jak statki. Teorię tę zdaje się potwierdzać fakt, że świetlne obiekty poruszają się z niezwykłą prędkością, manewrując w sposób nieznany i niedostępny dla żadnego z wynalazków człowieka, a także w mgnieniu oka potrafią zmieniać kształty. Jak twierdzi sam Phil Hoyle, podczas obserwacji czuł się tak, jakby był widzem sceny bitewnej w filmie „Gwiezdne wojny”.
(rc/ac)
Źródło: www.niewiarygodne.pl