Niespokojni mieszkańcy: Życie w strefie egzystencjalnej

Napisane przez Amon w maj - 31 - 2023


Nie ma większego sensu próbować zgłębić, czym jest „racjonalność” w dzisiejszym świecie. Próg ze sfery racjonalności został przekroczony i wkroczyliśmy do teatru absurdu. Nic nie wydaje się mieć sensu, a raczej nikt z władz nie próbuje teraz sprawiać wrażenia racjonalnego czy sensownego. Zrzucono fasadę sensowności, ponieważ wszyscy wiedzą, że narracja konsensusu opiera się na kłamstwie i nawet ci, którzy ją podtrzymują, nie mogą już dłużej męczyć się, by podtrzymywać to kłamstwo. To tak, jakby irracjonalność stała się nową normą, więc po co się trudzić udawaniem, że jest inaczej?

Sam akt prowadzenia zdrowego życia stał się aktem rewolucyjnym. Jest rewolucyjny w tym sensie, że umysłowa, emocjonalna i psychologiczna jasność jest buntem przeciwko mgle mózgowej konsensusowego status quo. A jednak bez takiej jasności postrzegania i wglądu grozi nam, że staniemy się zbędni w środowisku coraz większego bezsensu. Niewypowiedziany nihilizm zakorzenił się w obwodach ludzkiej kondycji i rozprzestrzenia się jak cicha zaraza. To jest teraz burza czasu, która stoi przed tak wieloma z nas – mieszkańcy są niespokojni, a to jest życie w strefie egzystencjalnej.

’Jako interpretacja rzeczywistości przez strukturę władzy, ideologia jest zawsze podporządkowana ostatecznie interesom tej struktury. Dlatego ma naturalną tendencję do odrywania się od rzeczywistości, do tworzenia świata pozorów, do stawania się rytuałem.’ ~Vaclav Havel – „Siła bezsilnych

Akt życia zakłada, że każda jednostka zyskuje wystarczająco dużo znaczenia i celu, aby utrzymać codzienne życie. Jednak za tym wszystkim, jako lęk w tle naszego życia, czai się możliwość, że może nastąpić upadek w całkowitą bezsensowność, gdzie nic już nie ma sensu. Co gorsza, ci, którzy cię otaczają, zdają się tego nie dostrzegać, ani nie chcą przyjąć do wiadomości. Twoje poczucie sensu załamało się tylko dla ciebie. Być może właśnie dlatego tak wielu ludzi wydaje się pędzić przez swoje życie, starając się złapać za nitki jakiegoś wymyślonego znaczenia lub celu. Rzeczywistość, lunapark, balansuje na granicy abstrakcji. I ta obecna niepewność sprawia, że wszyscy czujemy się spanikowani. Nigdy do końca nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy tu po to, by decydować o naszej rzeczywistości. Siedzieliśmy, konsumując cudzą rzeczywistość i nazywając ją naszą własną. Gdzieś po drodze gatunek ludzki został pozbawiony intencjonalności i woli celu.

Angielski pisarz i filozof Colin Wilson trafnie zauważył tę utratę wewnętrznej witalności. Powiązał to ze wzrostem potrzeby bezpieczeństwa i zamykaniem się ludzi we własnych murach, czy to fizycznych, czy mentalnych. Wilson zauważył, że: 'Zbyt duże bezpieczeństwo staje się nudą, a nuda prowadzi do spadku witalności. Człowiek otoczył się murami i zbudował swój wąski „ludzki świat” jako centrum bezpieczeństwa; ale bezpieczeństwo zaczęło go dusić.” Czy to bezpieczeństwo, czy brak bezpieczeństwa, pewność i niepewność, obie strony medalu są wykorzystywane do tworzenia obudowy wokół istoty ludzkiej. I to stwarza poczucie bycia stłamszonym. Skupiamy się na drobiazgach – szczegółach, mikro – tracąc makro, czyli większą, rozszerzoną wizję. Jesteśmy uwarunkowani, by żyć raczej dla okruchów niż dla uczty. To dało ludzkości precyzyjne urządzenia technologiczne, w które wpatrujemy się godzinami na jawie, ale zniszczyło zachwyt i badanie większych kwestii egzystencji. Ludzkość, mówiąc najogólniej, wkroczyła w strefę egzystencjalną, którą sama sobie stworzyła; dobrowolnie odcięliśmy się od naszych naturalnych energii życiowych i żyjemy z kieszonkowego generatora.

Żyjąc w obrębie cienkiego skrawka świadomości i odmawiając sobie możliwości dostępu do szerszego zakresu świadomości percepcyjnej, istniejemy w swego rodzaju stanie „podprogowym”. To tak jakbyśmy żyjąc zapominali – lub żyli w stanie zapomnienia. A to z kolei jest utrwalane przez rutyny i nawyki, które ustanawiają regularną codzienną nadmierną znajomość życia, co następnie prowadzi do zwiększonej automatyzacji siebie.

Sugeruję, że życie w strefie egzystencjalnej opiera się na uznaniu, że zwykła codzienna ludzka świadomość jest doświadczana w wysoce zredukowanej i ograniczonej formie. Co więcej, ta ograniczona ludzka świadomość jest akceptowana przez większość ludzi i nie jest kwestionowana, nawet jeśli wynika z pewnych celowych warunków zewnętrznych, takich jak programowanie społeczne i instytucje kulturowe.

Nauczyliśmy się nie kwestionować ograniczonego stanu naszej świadomości. I to właśnie doprowadziło ludzkość do życia w stanie ograniczonego poznania naszego miejsca w wielkim planie uniwersalnej świadomości. Dla większości z nas, żyjemy jak w rybiej misce. Albo, używając innej analogii, świat jest jak wielki „ciemny pokój”, a my nawigujemy nasze kroki poprzez surowe bodźce zewnętrzne. Jak scharakteryzował to Wilson: „Kraje umysłu mogą być rozległe, ale człowiek nie może dostać wizy, by w nich przebywać.” Rzecz jednak w tym, że moglibyśmy dostać wizę, gdybyśmy tylko sami o nią wystąpili. Ekspansywne pole świadomości jest w stałym istnieniu, tylko że nie czynimy żadnych wysiłków, by do niego dotrzeć, odsuwając się od naszego miejsca ograniczonej świadomości. Dlaczego tak jest? Wątpię, czy istnieje jakaś jedna odpowiedź na to pytanie, ale raczej jest to splot czynników. Podstawowym czynnikiem jest to, że nigdy nie powiedziano nam, że cokolwiek innego istnieje poza ograniczonym zakresem materii-rzeczywistości. Zostaliśmy nauczeni przez nasze „instytucje wiedzy”, że świadomość jest produktem ubocznym naszego mózgu i jest tylko wynikiem naszych połączeń neuronalnych i kończy się wraz ze śmiercią ciała. Innymi słowy, zostaliśmy uwarunkowani do zestawu przekonań, że nie ma 'nic tam’ poza tym, co jest w zasadzie przed naszymi nosami. I tak, mamy tendencję do przechodzenia przez życie z tymi przyjętymi mrugnięciami nad naszą percepcyjną świadomością. Zamiast podejmować wysiłki, aby wyjść poza nasz obecny stan świadomości, kończymy walkę o znaczenie poprzez materialne zyski. A kiedy osiągniemy to, co wmówiliśmy sobie jako nasz cel, szybko stajemy się znowu niespokojni.

Nigdy nie dostrzegamy, że istnieje próg ludzkiej świadomości. Nie musimy też wychodzić na zewnątrz w poszukiwaniu „mistycznych doświadczeń”, bo to prawdopodobnie utrzyma nas na karuzeli atrakcji jako duchowych turystów. Jak w kolejce górskiej, osiągamy szczyt, dostajemy haju, a potem znów szybko zjeżdżamy w dół, zanim zaczniemy szukać kolejnego szczytu. Są w tym dreszcze, ale nie ma trwałości wglądu. Takie przejażdżki i rytuały, których nasze życie jest pełne, służą utrzymaniu zawężonej uwagi i świadomości, a wszelkie aspekty leżące poza zawężeniem zostają wykluczone.

Życie w strefie egzystencjalnej polega na podążaniu za szumem, a nie za sygnałem i wykluczaniu wszystkich tych aspektów, które nie mieszczą się (lub są akceptowane) w głównym nurcie, konsensusowej narracji. Wykluczanie staje się wtedy u nas nawykiem, a większość ludzi jest tego nieświadoma. Jeśli zostaniemy zapytani – czy czujesz się autentyczny? – to jak ma odpowiedzieć człowiek? Czy mamy jakiś zmysł rozeznania, aby wiedzieć, naprawdę wiedzieć, kiedy jesteśmy autentyczni, a kiedy nie? A jeśli tak, to w jaki sposób jesteśmy nieautentyczni? Dlaczego tak mało zadajemy pytań o podstawy naszej własnej egzystencji? Wydawać by się mogło, że w tej sferze ciąży nad nami jakaś forma zapomnienia, jakbyśmy byli zmuszeni do pozostania marzycielami.

Akt pamięci jest tematem przewijającym się przez wiele starożytnych tradycji i nauk. W swojej teorii anamnezy Platon mówi, że ludzkość posiada wiedzę o swojej przeszłości, tylko że my ją zapomnieliśmy i dlatego musimy ją w sobie odkryć na nowo. Platon pisał, że ludzkość mogła poznać „świat rzeczywisty” tylko w postaci wspomnień. To znaczy, że myśl ludzka była tak naprawdę formą wspomnienia i że ludzkość generalnie istniała w stanie zbiorowej amnezji, mając tylko fragmenty wspomnień jako punkty odniesienia dla rzeczywistości. Platon sugerował, że ludzkość utraciła – lub odpadła – od wcześniejszego stanu podwyższonej świadomości i teraz ma tylko ślady tej pamięci w swojej zbiorowej psychice jako przypomnienie. W starożytnej grece prawda nazywana jest aletheia, co oznacza niepamięć; a w greckiej mitologii, zanim dusza ludzka wcieli się w ten świat, pije z Lethe, rzeki Zapomnienia i jednej z pięciu rzek świata podziemnego, aby nie pamiętać swojego pochodzenia. Podobnie istnieje żydowska legenda, która mówi o tym, jak przed narodzinami zostajemy uderzeni w usta przez anioła, abyśmy nie mogli mówić o naszej przedurodzeniowej wiedzy.

Takie mity i opowieści sugerują nam, że musimy nauczyć się pamiętać – że wiedza wykraczająca poza nasz normalny zakres jest tak samo zbierana, jak i poznawana. Przychodzimy do tej ziemskiej sfery z dziedzictwem, tylko że brakuje nam klucza do odblokowania tych ograniczeń nałożonych na nas, abyśmy mogli uzyskać dostęp do rozszerzonej świadomości i wiedzy. Musimy odnaleźć nić Ariadny w tej egzystencjalnej strefie, aby pomóc nam przejść przez ten labirynt lub percepcyjny labirynt, w którym się znajdujemy. Nasze życie jest próbą ponownego wejścia w utracone wspomnienie, które leży tak daleko, a jednak tak blisko nas. Trzynastowieczny perski poeta Jalāl ad-Dīn Rūmī napisał, że „Prawda jest bliżej nas niż nasza własna żyła szyjna”.

A jednak, tak próżno szukamy, jakbyśmy odeszli od prawdziwego pamiętania. Jeśli nie podejmiemy żadnych wysiłków, pozostaniemy w niewiedzy o naszym istnieniu. Będziemy grać jak pionki przesuwane po szachownicy, nie znając rąk, które nami poruszają. Sens ludzkiego życia będzie mierzony przez kilka materialnych korzyści i przyjemności, które uzyskaliśmy, zanim zbliżą się drzwi wyjściowe. Opuścimy tę arenę nie mając żadnych prawdziwych korzyści. Nie dowiedziawszy się, po co przyszliśmy, możemy skończyć wychodząc przez drzwi obrotowe tylko po to, by zostać ponownie wrzuconym do gry. Zaprogramowano nas w miłym powiedzeniu „Ignorancja jest błogością”, a następnie zaoferowano nam niektóre z tych pokus błogości, abyśmy się nimi karmili. Jednak świat, który istnieje w ignorancji, nigdy nie znajdzie swojej prawdziwej drogi naprzód. Będzie się potykał, upadał i błądził po omacku.

Nadszedł czas, abyśmy zobaczyli stan życia; zrozumieli, jak narracja konsensusu jest generowana i manipulowana; jak ludzie są utrzymywani w niewiedzy o ich prawdziwym pochodzeniu i możliwościach; i wreszcie, jak aktywować te organy, które pozwolą nam otrzymać większą porcję świadomości. A z tą większą świadomością możemy podjąć kroki, aby wyrwać się z naszych ograniczeń i przejąć stery naszego życia.


Opracował: Amon
www.strefa44.pl

Zostaw komentarz


Aby zatwierdzić komentarz skorzystaj z dolnego suwaka *


  • Facebook

Szukaj temat