Zgodnie z założeniem gruzińskich i niemieckich badaczy, w skrzepach antymaterii mogą ukrywać się gigantyczne komputery kwantowe, przetwarzające dane z niespotykaną dotąd prędkością. Formy życia mogą istnieć wewnątrz czarnych dziur, także w postaci wysoko rozwiniętych cywilizacji, które z różnych powodów nie chcą ujawnić ludziom swojej lokalizacji. Zgodnie z powszechnym przekonaniem, czarne dziury zasysają wszystko wokół siebie, w tym światło – po czym wszystko znika bez śladu. W ich wnętrzu istnieją jednak rejony, w których fotony mogą przetrwać na stabilnych orbitach okresowych. A skoro istnieją orbity dla fotonów, to nie ma powodu, który mógłby obalić istnienie stabilnych orbit dla znacznie większych obiektów, takich jak planety. 12 lat temu naukowiec opublikował swoje argumenty w internetowym czasopiśmie Cornell University.
Problem w tym, że tzw. horyzont zdarzeń, czyli pierwotny region czarnych dziur, gdzie czas i przestrzeń łączą się ze sobą, nie pozwala na wykrycie tych stabilnych orbit. Możliwe, że poza horyzontem zdarzeń znajduje się region, w którym przestrzeń i czas nabierają swoich zwykłych właściwości. Obiekty w nim obracają się wzdłuż osobliwości, podobnie jak planety naszego Układu Słonecznego.
W odróżnieniu od zwykłych orbit, nie są one koliste, lecz bardziej złożone, przypominające nieco wieniec z płatków. Planety krążące po takich orbitach otrzymują energię nie tylko od samej osobliwości, ale także od fotonów przechwyconych przez orbitę.
Na takich planetach mogą istnieć warunki do powstawania złożonych związków chemicznych, zatem istnieją wszelkie przesłanki do powstania życia, także w postaci wysoko rozwiniętych cywilizacji. Dla zaawansowanych obcych czarne dziury są idealnym schronieniem, które nie zdradza ich lokalizacji.
Jeśli jednak wyobrazimy sobie, że w przyszłości ludzkość będzie w stanie zorganizować wyprawę w głąb czarnej dziury – dla jej członków z definicji stanie się ona biletem w jedną stronę. Zgodnie z przewidywaniami Hawkinga, czarne dziury powinny być źródłem strumienia cząstek elementarnych, który nazywany jest „promieniowaniem Hawkinga”. Dzięki temu promieniowaniu czarne dziury mogą stopniowo „wyparować”. Kilka dni temu naukowcy z Wolnego Uniwersytetu w Tbilisi oraz niemieckiego Instytutu Maxa Plancka wysunęli niezwykłą hipotezę, która radykalnie rewiduje problem poszukiwania życia pozaziemskiego. Co więcej, zaproponowano, aby szukać go w czarnych dziurach, które równie dobrze mogą stanowić gigantyczne komputery kwantowe rozwiniętych cywilizacji. W ten sposób będzie można rozwikłać zagadkę braku widocznych śladów po obcych, nawet w tych zakątkach wszechświata, gdzie ziemskie technologie pozwalają dziś na penetrację.
Zamiast nadal próbować wszelkimi sposobami wyłapywać sygnały radiowe, jak to czynią badacze od wielu dekad, naukowcy proponują zwrócić uwagę na sygnały pochodzące od pulsarów, czarnych dziur i białych karłów, czyli megastruktur powstających wokół ciał niebieskich. W tych strukturach można znaleźć ślady, co sugerują naukowcy, kolosalnych komputerów kwantowych, które pozwalają obcym przetwarzać różne dane z superszybkością.
Gruziński fizyk Gia Dvali przekonuje, że niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowana jest ta czy inna cywilizacja i jak bardzo skład jej cząsteczek i chemia różnią się od naszej, prawa fizyki kwantowej i grawitacji łączą wszystkich:
Nawiasem mówiąc, poprawność tej teorii można sprawdzić, ponieważ wszystkie urządzenia elektroniczne emitują specjalny rodzaj promieniowania, które łatwo rozpoznać na duże odległości, istnieje na to odpowiednia moc w jednym z laboratoriów naukowych znajdujących się na Antarktydzie. Co ciekawe, w latach 80. XX wieku słynny brytyjski astrofizyk i laureat Nagrody Nobla Roger Penrose zasugerował, że czarne dziury mogą stać się nieskończonym źródłem energii. Otóż poza tym, w teoriach, które twierdzą, że mogą one służyć jako depozytariusz kolosalnych ilości informacji i mają inne niespotykane dotąd możliwości, współczesnej nauce nic nie brakuje.