Dr Daryl Bem
Jedno z najbardziej poważanych czasopism o tematyce psychologicznej zgodziło się opublikować artykuł przedstawiający coś, co jego autor opisuje jako mocny dowód na istnienie postrzegania pozazmysłowego, czyli zdolności pozwalającej wyczuwać przyszłe zdarzenia.
Decyzja ta może ucieszyć wierzących w tak zwane zdarzenia nadprzyrodzone, już teraz jednak martwi ona naukowców. Wczesne kopie artykułu, który zostanie opublikowany w tym roku w The Journal of Personality and Social Psychology (Dziennik Osobowości i Psychologii Społecznej), w ostatnich tygodniach krążyły wśród badaczy psychologii, wytwarzając mieszankę rozbawienia i lekceważenia.
Artykuł opisuje dziewięć niezwykłych eksperymentów wykonanych w ciągu ostatniej dekady przez jego autora, Daryla J. Bema, emerytowanego profesora z Uniwersytetu Cornella (prywatny uniwersytet założony w 1865 w mieście Ithaca w Stanie Nowy Jork przez Ezrę Cornella oraz Andrew Dicksona White’a – przyp. Ivellios), który sprawdzał zdolność studentów do dokładnego wyczuwania różnych wydarzeń, na przykład tego, czy program komputerowy wyświetli zdjęcie z lewej czy z prawej strony ekranu. W badaniach wzięło udział ponad 1000 ochotników.
Niektórzy naukowcy mówią, że raport zasługuje na publikację jako otwarte badanie; inni upierają się, że jego przyjęcie uwydatnia jedynie podstawowe słabe punkty oceny i przeglądu środowiskowego badań nauk społecznych.
„To szaleństwo, czyste szaleństwo. Nie mogę uwierzyć, że wiodące czasopismo dopuszcza tą pracę do publikacji. Myślę, że stanowi to problem dla całego pola badań”, powiedział Ray Hyman, emerytowany profesor psychologii Uniwersytetu w Oregonie i odwieczny krytyk badań nad ESP.
Wydawca czasopisma, psycholog z Uniwersytetu w Colorado doktor Charles Judd, powiedział, że artykuł przeszedł zwykły proces oceny. „Rękopis skomentowało czterech recenzentów – a są to bardzo zaufani ludzie”, dodał Judd.
Jak powiedział dr Judd, wszyscy czterej orzekli, że artykuł spełnia standardy wydawnicze czasopisma, nawet jeśli „nie istnieją mechanizmy dzięki którym moglibyśmy zrozumieć wyniki badań”.
Wielu ekspertów twierdzi jednak, że właśnie tutaj tkwi problem. Stwierdzenia, które przeczą prawie każdemu prawu nauki, z definicji są nadzwyczajne i dlatego wymagają nadzwyczajnych dowodów. Jak mówią eksperci, niewzięcie tego pod uwagę – jak to się czyni przy konwencjonalnych analizach w naukach społecznych – powoduje, że wiele odkryć wygląda na dużo bardziej znaczące niż są w rzeczywistości.
„Kilka najważniejszych dzienników publikuje wyniki badań tylko wówczas, jeśli wydają się one wspierać hipotezę, która jest kontrintuicyjna lub przyciąga uwagę. Taka hipoteza formuje jednak prawdopodobnie nadzwyczajne twierdzenie i dlatego powinna przejść dokładniejszą analizę zanim zostanie dopuszczona do pola badań”, napisał w emailu Eric-Jan Wagenmakers, psycholog z Uniwersytetu w Amsterdamie.
Dr Wagenmakers jest współautorem artykułu obalającego istnienie ESP, który ukaże się w tym samym numerze czasopisma.
Doktor Bem, autor pierwotnego artykułu i jeden z najbardziej prominentnych badaczy psychologii swojego pokolenia, powiedział w wywiadzie dla New York Times’a, że chciał, aby każdy eksperyment naśladował dobrze znane klasyczne badanie, „z tym że odwrócone w czasie”.
Przykładowo, w jednym z klasycznych eksperymentów pamięciowych ochotnicy uczą się 48 słów, a następnie dzielą wybrane 24 z nich na kategorie, takie jak pokarm czy zwierzę. Kategoryzacja wzmacnia pamięć, a w kolejnych testach ludzie lepiej zapamiętują słowa, które ćwiczyli, niż te, których nie ćwiczyli.
W swojej wersji, doktor Bem zorganizował stu studentom test pamięci jeszcze zanim dokonali oni kategoryzacji – i odkrył, że znacznie lepiej zapamiętywali oni słowa, które dopiero później ćwiczyli. „Wyniki pokazują, że ćwiczenie zestawu słów po wykonaniu testu pamięciowego w rzeczywistości sięga wstecz w czasie, ułatwiając zapamiętanie tych słów”, czytamy we wnioskach w artykule.
W innym eksperymencie dr Bem polecił ochotnikom wskazanie, za którą z kurtyn na ekranie komputera ukryte jest zdjęcie – za drugą z kurtyn ukryty był jedynie czarny obraz.
Program komputerowy losowo umieszczał obrazek za jedną lub drugą kurtyną – ale dopiero po tym, jak uczestnik eksperymentu dokonał wyboru. Cały czas istniała szansa wynosząca 50-53 procent, przynajmniej gdy zdjęcia ukazywały erotykę. Nie było większego prawdopodobieństwa w przypadku zdjęć negatywowych lub neutralnych.
„Wykazałem, że niewybrani ochotnicy byli w stanie wyczuwać erotyczne fotografie, przypuszczam jednak, że gdyby poprosić ludzi bardziej utalentowanych w tej dziedzinie, mogliby oni przewidzieć każde ze zdjęć”, powiedział dr Bem.
W ciągu ostatnich tygodni naukowi blogerzy, badacze i niektórzy sceptycy poddali w wątpliwość stosowane przez dra Bema metody i statystyki, przy czym krytyka często sięgała w głąb tajemniczych, ale ważnych wyników jego badań. (Inni kwestionują jego intencje. „Bem ma dobre poczucie humoru. Nie wykluczałbym, że to jego wyszukany żart”, powiedział dr Hyman).
Dr Bem odpowiedział już na krytykę, zarzucając niektórym krytykom błędne zrozumienie jego artykułu, innym zaś – wytwarzanie niechęci do ponownej oceny jego danych.
W pewnym sensie jest to historycznie znany model. Od ponad stulecia badacze przeprowadzali setki testów mających na celu wykrycie ESP, telekinezy i podobnych rzeczy i gdy tylko takie badania się rozpoczęły, sceptycy natychmiast przypuszczali atak.
Dr Bem jest jednak daleki od bycia typowym badaczem. Jest szeroko uznawany ze względu na swoje jasne, oryginalne myślenie w zakresie psychologii społecznej, a niektórzy ludzie obznajomieni z tą tematyką sądzą, że jego reputacja mogła odegrać rolę przy akceptacji jego artykułu.
Ocena środowiskowa jest zwykle procesem anonimowy, w którym autorzy i recenzenci wzajemnie się nie znają. Wszyscy czterej recenzenci tego artykułu byli jednak psychologami społecznymi, wszyscy wiedzieli czyją pracę sprawdzają i byli wyczuleni na sposób, w jaki została ona uargumentowana.
Być może ważniejszy jest fakt, że żaden z recenzentów nie był czołowym statystykiem. „Problem polegał na tym, że ten artykuł był traktowany jak każdy inny”, powiedziała Laura King, psycholog z Uniwersytetu Missouri i wydawca czasopisma. „A tak nie było”.
Wielu statystyków mówi, że konwencjonalne społecznonaukowe techniki analizy danych tworzą przypuszczenie, że są zakłamane i ostatecznie same się oszukują: że badacze nie wiedzą nic o prawdopodobieństwie tak zwanej pustej hipotezy.
W tym przypadku pustą hipotezą mogło być to, że ESP nie istnieje. Eksperci mówią, że odmowa nadania tej hipotezie wagi nie ma sensu – jeśli ESP istnieje, to dlaczego ludzie nie stają się bogaci, przewidując ruchy na giełdzie papierów wartościowych lub wyniki meczów piłki nożnej?
Zamiast tego, statystycy preferują użycie techniki zwanej analizą klasyfikatorem Bayesa, który ma na celu określenie, czy wynik danego eksperymentu „zmienia szanse na to, że hipoteza jest prawdziwa”, ujmując to słowami Jeffreya N. Roudera, psychologa z Uniwersytetu Missouri, który wraz z Richardem D. Moreyem z Uniwersytetu w Groningen w Holandii również skrytykował artykuł doktora Bema.
„Fizyka i biologia, wespół z innymi dyscyplinami, w sposób przytłaczający sugerują, że eksperymenty doktora Bema nie zmieniły tych szans”, powiedział dr Rouder.
Jak dotąd trzy próby powtórzenia eksperymentów zakończyły się niepowodzeniem. „Więcej jednak znajduje się w pracach”, powiedział dr Bem, dodając: „Otrzymałem setki próśb o materiały do kontynuowania badań”.
Benedict Carey, The New York Times
Tłumaczenie i opracowanie: Ivellios
Źródło: www.paranormalium.pl
[sg_popup id=”9518″ event=”inherit”][/sg_popup]