W dzisiejszych czasach każdy wie, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą promieniowanie i czym jest choroba popromienna. Dzięki grom takim jak Stalker czy Fallout, nawet dzieci wiedzą, że jeśli licznik Geigera zaczyna trzeszczeć, to muszą pilnie opuścić ten obszar. Ale nie zawsze tak było. Wszystko zaczęło się ponad 100 lat temu, kiedy Curie odkryła polon i rad. Po pewnym czasie okazało się, że pierwiastki te emitują promieniowanie, które leczyło nowotwory, w tym złośliwe.
Już wtedy istniały podejrzenia, że promieniowanie nie jest tak bezpieczne, ale przebiegli właściciele korporacji chcieli zysku i zaczęli produkować towary z dodatkiem substancji radioaktywnych, przypisując im cudowne właściwości.
Woda z radem i poszewki na poduszki
W 1903 roku Joseph Thompson, zaczął badać próbki wody i błota pobrane ze słynnych kurortów i źródeł leczniczych na całym świecie. Okazało się, że prawie wszystkie z nich emitują promieniowanie w różnych ilościach.
Oczywiście lecznicze właściwości wód natychmiast przypisano promieniowaniu, uznając, że to jego emanacje sprawiają, że woda żyje. Był jeden problem, który uniemożliwiał komercyjne wykorzystanie odkrycia: promieniowanie dość szybko wyparowywało z butelkowanej wody mineralnej.”To nie ma znaczenia”, zdecydowali naukowcy i sprytni biznesmeni, „nasycimy ją sztucznie”. I zabrali się do roboty.
Każda butelka zawierała 2 mikrogramy radu-226, który stale się rozpadał, nasycając wodę „leczniczym” radonem. Lekarze zalecali picie jednej butelki po posiłku. Podczas gdy niektórzy po prostu wykorzystywali modę na promieniowanie, inni sprytni biznesmeni naprawdę zatruwali ludzi izotopem. Na przykład we wspaniałych instytucjach medycznych, emanatoriach, gdzie woda była sztucznie nasycana solami radu.
Oto wspaniały dokument z epoki:
1 jednostka to około 3,64×10^(-10) curie/l, a emanator wyglądał tak:
Zdjęcie przedstawia urządzenie wyprodukowane przez niemiecką firmę Erko do użytku domowego w 1936 roku. Ale „Revigator” to magiczny dzbanek, który zamienia zwykłą wodę pitną w radioaktywną. W reklamie czytamy:
W przeciwieństwie do skomplikowanych i drogich emanatorów, w których woda była przepuszczana przez wielostopniowy system filtrów, tutaj ściany naczynia były pokryte karnotytem, czyli radioaktywną rudą uranowo-wanadową.
Przy okazji, Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne (AMA) oskarżyło producentów Revigatora o oszukiwanie konsumentów. Okazuje się, że naczynie generowało mniej niż 2 Kiur (Curie) na litr wody dziennie i z tego powodu nie mogło być uznane za prawdziwy środek radioaktywny.
A co z radioaktywnym Kosmosem wyłożonym monacytem, minerałem, z którego pozyskuje się tor? Sugerowano umieszczenie go pod poduszką lub w materacu, aby poprawić sen.
Produkowano ją do 1955 roku, kiedy to Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków w końcu wszczęła postępowanie przeciwko firmie Cosmos; od kupujących otrzymywano boleśnie nieprzyjemne skargi zdrowotne.
Pasta do zębów Doramad, dla połysku zębów, radioaktywny styl
Doramad Radioactive Zahncreme to marka pasty do zębów produkowanej od 1920 roku do lat czterdziestych w Niemczech. Główną różnicą między tą pastą a wieloma innymi jest zawartość toru. Producenci obiecywali działanie antybakteryjne, a także wzmocnienie dziąseł dzięki promieniowaniu, ale ostatecznie ludzie po prostu tracili zęby.
Czekolada z radem i wzmacniacze spermy
Istnieje (lub istniało) wiele osób, które również jadły czekoladę z radem.
Przyjmowali go również w tabletkach i kroplach. Być może, wspaniale zaprojektowane urządzenie „Radioendocrinator” powinno być bezwarunkowo uznane za prawdziwą perłę medycyny radioaktywnej. Oto ono:
Taki gadżet był bardzo drogi, 150 przedwojennych dolarów, i miał na celu zwiększenie aktywności plemników i leczenie chorób gruczołów dokrewnych. Sposób użycia był prosty i bezpretensjonalny: wyjmowało się go z haftowanego złotem etui i nosiło w kieszeni spodni, blisko męskości.
Bezpieczniej byłoby nosić tam grzechotnika, ponieważ według pracownika Muzeum Osobliwości Atomowych Stowarzyszenia Uniwersytetu Oak Ridge, ten kieszonkowy Czarnobyl był tak fałszywy, że musiał usunąć nasączony radem papier z urządzenia przed sfotografowaniem go na potrzeby strony internetowej.
Kosmetyki z magicznymi radionuklidami przywracające młodość
Każda kobieta chce błyszczeć, a w latach 50-60 ubiegłego wieku firma Tho-radia pomogła w tym francuskim kobietom. Pomimo faktu, że niebezpieczeństwa związane z promieniowaniem dzięki Hiroszimie i wielu innym testom były znane wszystkim, marka ta zdecydowała, że dodanie radu do kosmetyków będzie świetnym posunięciem marketingowym. Krem do twarzy Tho-Radia zawierał 0,5 grama chlorku toru i 0,25 bromku radu na każde 100 gramów produktu. Radioaktywne kosmetyki były uważane za elitarne i drogie, ponieważ tor i rad były również bardzo drogimi substancjami.
Ale obiecano klientom, że dzięki dobroczynnemu działaniu promieniowania ich twarze będą naprawdę lśnić delikatnością i bielą, a jednocześnie znikną pryszcze, zmarszczki wygładzą się: jednym słowem wszystko było takie samo, jak to, co dziś obiecują reklamy drogich kosmetyków.
Co dziwne, zadziałało, kosmetyki tego producenta stały się bardzo popularne, ale nie trzeba dodawać, że poradziły sobie ze starością nie ze względu na efekt odmładzający. Piękno naprawdę kosztuje.
Środek czyszczący do lśniąco czystych naczyń
Ale w 1910 roku w Nowym Jorku postanowiono pomóc gospodyniom domowym za pomocą promieniowania i wypuszczono płyn do mycia naczyń z dodatkiem radu. Producent obiecywał, że produkt ten poradzi sobie ze wszystkim, od tłuszczu po rdzę, a także sprawi, że dłonie będą miękkie i delikatne. Ale ostatecznie środek ten głównie rozpuszczał zdrowie gospodyń domowych.
Pigułka na wszystkie choroby
Tak więc jedna z amerykańskich firm farmaceutycznych reklamowała swoje czopki, których głównym składnikiem leczniczym był rad. Producent obiecywał dobre zdrowie mężczyzn, leczenie hemoroidów, zaparć, a także wyrównanie ciśnienia krwi i wzmocnienie serca. W rezultacie szczęśliwy konsument otrzymał raka i martwe ciało.
„Radium Girls” i śmierć Ebena Byersa
W 1926 roku w Stanach Zjednoczonych wybuchł skandal związany ze sprawą „dziewcząt radowych”. Faktem jest, że oprócz opatentowanych produktów medycznych, kosmetyków i innych emanatorów, substancje radioaktywne w tamtych czasach były również aktywnie wykorzystywane w czysto domowych rzeczach, na przykład do barwienia szkła i glazurowania porcelany lub w świecach samochodowych. Zawierające rad, tor i uran tarcze i wskazówki zegarów były barwione tak, aby świeciły w ciemności. W USA podobne produkty były wytwarzane przez US Radium Corporation. Na początku lat 20. pracownice zaangażowane w produkcję linii zegarków Undark nagle zaczęły cierpieć na anemię, zmiękczenie kości i martwicę żuchwy, a następnie zaczęły umierać jedna po drugiej. Firmie udało się ukryć to wszystko przez długi czas, przekupując lekarzy z okolicznych szpitali, którzy stemplowali wszystkich pracowników US Radium, którzy zwrócili się do nich z diagnozą syfilisu.
W końcu pięciu pracowników połączyło siły, wynajęło prawnika i pozwało US Radium. Podczas procesu okazało się, że specjaliści chemicy i menedżerowie firmy doskonale zdawali sobie sprawę z wpływu promieniowania na organizm i pracowali z farbą tylko w ochronnych fartuchach i rękawiczkach, podczas gdy zwykłe pracownice czasami nawet malowały paznokcie dla zabawy.
W 1928 roku, nie chcąc doprowadzać sprawy do procesu przed ławą przysięgłych, US Radium zgodziło się pogodzić strony i wypłaciło odszkodowanie – 10 000 przedwojennych dolarów (lub 137 000 dolarów w dzisiejszych pieniądzach). Dzięki historii „radium girls” w Stanach Zjednoczonych pojawiło się prawo dotyczące chorób zawodowych.
Jeszcze głośniejszy skandal wybuchł w związku ze śmiercią Ebena Byersa, amerykańskiego amatorskiego mistrza golfa, aspirującego społecznika i właściciela małego zakładu metalurgicznego w Pittsburghu. Pewnego dnia, wracając do domu pociągiem po meczu futbolowym Yale-Harvard, spadł z górnej pryczy i złamał rękę, a dr Moyer, jego lekarz, spokojnie dodał opatentowany środek „Radithor” do przepisu na lepsze gojenie kości. To „lekarstwo” było śmiertelnie niebezpieczną mieszanką wody destylowanej z radem-226 i radem-228 – w sumie 2 Kiur (Curie). Czując się lepiej po kilku dawkach, Byers wierzył w „Raditor” jak w Pana Boga i zaczął używać go w dużych dawkach, uzależnił od niego swoją kochankę Mary Hill, wysyłał pudełka wszystkim swoim przyjaciołom, a nawet dawał go swojemu koniowi. Koniec był nieco przewidywalny: Byersowi wypadły włosy i pozostało tylko sześć zębów, a kiedy w końcu zwrócił się do lekarzy, mogli tylko obserwować jego śmierć: kości stały się miękkie jak glina, a ciało było całkowicie pokryte guzami nowotworowymi. W 1932 roku Byers zmarł, a niedługo później Mary Hill zmarła z tymi samymi objawami.
Naukowcy obliczyli, że w jego kościach nagromadziło się 37 mikrogramów radu, przy śmiertelnej dawce 10 mikrogramów.
Dr William Bailey, który wynalazł „Radithor”, nie miał nic wspólnego z fizyką ani medycyną; z wykształcenia był prawnikiem, i to na wpół wykształconym. Przed historią z Byersem udało mu się również pracować w osławionym US Radium, a wśród jego innych wynalazków był ten sam „Radioendokrynator”. Najwyraźniej sam nie pogardził własnymi funduszami, ponieważ zmarł w 1948 roku na raka pęcherza.
Ale nawet śmierć Byersa nie powstrzymała szarlatanów radiomedycyny i entuzjastów promieniowania, którzy kupowali ich produkty. Ludzie nadal jedli batoniki czekoladowe z radem, smarowali się radioaktywnymi kosmetykami, nosili pasy radowe i pili wodę z regigatorów aż do lotu Enola Gay. I dopiero wtedy wszyscy zaczęli się naprawdę bać.
Ostatnie radioaktywne jaskółki, najlepsze dla dzieci
Ale nawet Hiroszima nie mogła przestraszyć wszystkich. Do końca lat 80. w Japonii produkowano palety uranowe: wkładki do paczki papierosów do „oczyszczania” tytoniu i aktywne elementy do nasycania wody emanacją. W pozostałej części świata fascynacja promieniowaniem wygasła po wojnie, choć nie całkowicie. I wtedy zaczęto zajmować się dziećmi.
Oto zabawka znana całemu internetowi:
To Laboratorium Energii Atomowej od słynnego twórcy zestawów konstrukcyjnych dla dzieci, Alfreda Gilberta. Nawiasem mówiąc, metalowy zestaw konstrukcyjny wykonany z dziurawych kratownic i śrub, które prawdopodobnie miało wielu w dzieciństwie. Trzeba przyznać, że Gilbert chciał nie tyle zarobić, co zrobić z dzieci przyszłych naukowców i inżynierów, więc podszedł do sprawy z całą odpowiedzialnością. Każde pudełko Laboratorium Energii Atomowej zawierało radiometr, elektroskop, spintaryskop do wizualnej obserwacji cząstek alfa, komorę chmurową, źródła testowe promieniowania alfa, beta i gamma oraz cztery próbki rud uranu.
Jednak do tego czasu dorośli już zdali sobie sprawę, co to oznacza, a zabawka została usunięta ze wszystkich sklepów rok po rozpoczęciu sprzedaży. W tamtych czasach kosztowała 50 dolarów, ale obecnie kolekcjonerzy pozyskują za nią w Internecie nawet 8 000 dolarów. Nadal nie będzie można go sprzedać ani kupić; administracja natychmiast usuwa takie partie, ponieważ prywatny handel materiałami radioaktywnymi jest zabroniony na całym świecie. Pedoskop pozostał znacznie dłużej w życiu codziennym. Oto on:
Zasadniczo jest to długotrwały aparat rentgenowski. Jego wynalazcy musieli szczerze chcieć ułatwić życie rodzicom i właścicielom sklepów obuwniczych. W końcu dziecko nie zawsze jest w stanie dokładnie wyjaśnić, dlaczego nowe buty są dla niego za ciasne. Ale po co pytać i próbować zrozumieć, skoro można po prostu prześwietlić i zobaczyć? Noga została umieszczona w niszy znajdującej się poniżej, samo dziecko spojrzało w jeden okular, rodzic w drugi, a sprzedawca w trzeci. W USA opracowano podobny fluoroskop do butów dla dorosłych.
W latach 40. i 50. w sklepach obuwniczych na całym świecie zainstalowano około 10 000 takich urządzeń. Pod koniec lat 50. zostały one usunięte ze sklepów w USA, a w następnej dekadzie w Europie. Jednak w Szwajcarii takie urządzenia były używane do połowy lat 70-tych.