Zanim jednak do niego dotrze, sonda przeleci przez tajemniczą chmurę wodoru. O takim zjawisku informowała już sonda Voyager trzy dekady temu, ale wówczas astronomowie myśleli, że są to tylko błędy w pomiarach. Nie zobrazowali też tego obszaru.
Teraz okazuje się, że się mylili, i to było coś ważnego. Taka „ściana” to nic innego jak granica rozprzestrzeniania się po Układzie Słonecznym cząstek wodoru, które pochodzą bezpośrednio ze Słońca. Znajduje się ona pomiędzy Heliopauzą a Szokiem końcowym. Wraz z podróżą po przestrzeni układu planetarnego, prędkość cząstek wiatru słonecznego naturalnie spada, ale i też wyhamowuje je wiatr międzygwiezdny. Z czasem ostatecznie zatrzymują się one, tworząc „ścianę”.
Sonda New Horizons zbliża się do tajemniczej „ściany” wodoru. Fot. NASA.
Astronomowie odkryli ją dzięki instrumentowi Alice, znajdującemu się na pokładzie sondy New Horizons. Zarejestrował on święcące cząstki wodoru w promieniach świata ultrafioletowego. Chociaż naukowcy są niemal pewni, że to cząsteczki wodoru, nie wykluczają, że może być to coś zupełnie innego.
Całą prawdę na ten temat poznamy już niedługo, gdy sonda zbliży się do tego tajemniczego obszaru i, być może, uda się wykonać pierwsze w historii jego zdjęcia. Po zbadaniu obiektu 2014 MU69, sonda uda się w misję badawczą innych planetoid w Pasie Kuipera, o ile władze NASA przeznaczą na ten cel budżet.
Źródło: GeekWeek.pl/NASA / Fot. NASA