W starożytnym indyjskim eposie narodowym „Mahabharata” donosi się, że latające maszyny wyposażone w broń energetyczną zostały użyte w „wojnie bogów”, która trwała osiemnaście dni. Wytworzone ciepło lub niszczycielska moc tej broni musiała być tak ogromna, że nieuchronnie myślimy o bombach atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki oraz testach nuklearnych na pustyni Nevada.
W „normalnym przypadku” te liczące kilka tysięcy lat opisy można by przypisać bogatej wyobraźni jakiegoś starożytnego hinduskiego proroka, gdyby nie fakt, że w dokładnie wyznaczonym obszarze znaleziono stopione szczątki ludzkich ciał, które kiedyś musiały być narażone na ekstremalne ciepło. Naukowcy potwierdzili, że:
Same te odkrycia można uznać za dowód na to, że już w czasach prehistorycznych na naszej ziemi używano broni, która pod względem działania jest podobna do dzisiejszej broni jądrowej. Trudno będzie zrekonstruować, co naprawdę wydarzyło się w tamtych czasach, ponieważ podobne, zagadkowe znaleziska wyszły na jaw również w innych miejscach, jak pokazują poniższe raporty:
…Niedaleko tajemniczej preinkaskiej fortecy Sacsayhuaman, dziesięć kilometrów nad Cuzco w Peru, obszar skał o powierzchni piętnastu tysięcy metrów kwadratowych został skrystalizowany przez tytaniczną ekspozycję na ciepło…..
…W Brazylii, na południe od Teresiny, między Piripiri i Rio Longa, można natknąć się na stopione ruiny zwane „Sete Cidades”. Ich szczególną cechą jest to, że zostały dodatkowo wciśnięte w ziemię, jakby przez gigantyczną rękę…
…W 1850 roku kapitan William Walker natknął się na półtorakilometrowe miasto w kalifornijskiej Dolinie Śmierci, które musiało dosłownie wyparować. Na ziemi wciąż widoczny był jedynie zarys ulic i budynków. Jedynie dziesięciometrowy kamień stał samotnie w jego centrum, na szczycie którego znajdowała się budowla (powinna być nazwana „rzeźbą”, przyp. autora). Stopiła się, podobnie jak resztki budynku za skałą….
To, co naprawdę wydarzyło się w tamtym czasie, będzie trudne do zrekonstruowania nawet na podstawie naukowej, ale czy takie artefakty mogły zostać stworzone tylko przez broń atomową lub podobną broń prehistorycznej rasy (jak opisano w Mahabharacie) lub przez zbliżenie się rozżarzonego ciała niebieskiego?
„Wielka wojna” kultury Indusu i Atlantydy
Jeśli uznamy Imperium Indusu lub Ramy za rzeczywistość historyczną, naturalnie pojawia się pytanie o relacje tego wysoko rozwiniętego imperium z innymi domniemanymi wczesnymi kulturami ludzkości. Hatcher Childress zauważa: „Imperium Ramy opisane w 'Mahabharacie’ i 'Ramajanie’ prawdopodobnie istniało jednocześnie z zaawansowanymi cywilizacjami Atlantydy i Ozyrysa na Zachodzie. Atlantyda, dobrze znana z pism Platona i starożytnych egipskich zapisów, prawdopodobnie istniała na środkowym Atlantyku i była bardzo technologiczną i patriarchalną cywilizacją. Cywilizacja ozyriacka istniała w basenie Morza Śródziemnego i Afryce Północnej (…) i jest powszechnie znana jako Egipt przeddynastyczny. Została zalana, gdy Atlantyda zatonęła, a Morze Śródziemne zaczęło wypełniać się wodą.
Różni badacze Atlantydy (tacy jak D. Hatcher Childress [USA] i M. Freksa [D]) doszli do wniosku, że – w odniesieniu do starożytnych tradycji indyjskich i dowodów archeologicznych – najprawdopodobniej miała miejsce wojenna konfrontacja między dużymi prehistorycznymi blokami mocy. Mówi się, że ta „wojna światowa” co najmniej przyczyniła się do ich upadku, a nawet mogła być przyczyną co najmniej jednego z ostatnich kataklizmów, które miały miejsce podczas istnienia człowieka na naszej planecie. Już w dialogach Platona znajdujemy informację, że między starożytnymi ludami wschodniej części basenu Morza Śródziemnego a Atlantydami dochodziło do wojennych konfliktów. Walki toczyły się na dużą skalę, co – według współczesnego rozumienia – musiało mieć charakter „wojny światowej”. Timaeus (24e) mówi o „potężnej potędze”, która „wyruszyła znad Atlantyku i w swej arogancji nacierała jednocześnie na całą Europę i Azję. (…) Cała ta potęga zebrała się kiedyś w kampanii wojskowej i podjęła próbę podporządkowania sobie całego terytorium (…) w jednym ataku”. W Critias (119a, 119b) system armii Atlantów jest szczegółowo opisany. Stwierdza się tam między innymi:
Znajdujemy więc tutaj typowy arsenał broni z wczesnej starożytności, który prawdopodobnie wymaga jedynie wzruszenia ramionami od profesjonalnych historyków, jeśli ktoś upiera się przy chronologii tej wojny według Platona.
W przeciwieństwie do Platona, autorzy Mahabharaty i innych starożytnych dzieł indyjskich również opisują użycie broni, która najwyraźniej mogła być wytworem bardzo zaawansowanej technologicznie cywilizacji. Mówi się na przykład o Mohanastrze, „strzale nieświadomości”, broni „która męczyła wrogów” lub mogła uśpić całe armie. Ponadto opisano „broń śmierci” (Sivajvara), która wytwarzała ogromne ciepło, ale z drugiej strony także broń, która działała poprzez generowanie zimna.
Vimaanika Shastra mówi o lustrze Vyroopya darpana, broni obronnej, która najwyraźniej może tworzyć różne pola kamuflażu i maskowania wokół vimany:
„Jeśli załogowe pociski wroga zaatakują twoją vimanę i będą próbowały wszelkimi sposobami ją przechwycić i zniszczyć, Vyroopya darpana przestraszy ich do tego stopnia, że wycofają się lub staną się tak niezdecydowani, że będziesz mógł ich zniszczyć lub uniknąć. Niczym magik, darpana zmieni wygląd twojej vimany w tak przerażające kształty, że atakujący zostanie obezwładniony lub sparaliżowany”.
W celu ochrony przed wrogą bronią promienistą, autorzy tego dzieła zalecali instalację urządzenia zwanego Thamo-Yantra, którego podobno istniały 132 różne modele. O innej broni (Brahmastra), podsumowanie tłumaczenia Mahabharaty z 1970 r. przez Indo-Amerykańską Bhaktivedantę stwierdza, że jest ona „podobna do bomby atomowej” w swoich efektach. Ostateczną bronią opisaną w tym eposie jest jednak Sudarshan. Tę broń Sudarshan można by nazwać we współczesnym języku „bombą zagłady” lub, w kategoriach wojskowych, typową bronią „drugiego uderzenia” lub „odwetową”. Takie nuklearne potwory, których użycie pociąga za sobą globalną dewastację na ogromną skalę, były również częścią „potencjału odstraszającego” wielkich mocarstw podczas „zimnej wojny” w połowie XX wieku. „Kiedy [w Mahabaracie] mówi się o ich pierwszym użyciu, które wytworzyło jasność jak niezliczone słońca, ponownie rysuje się linia do późniejszego końca świata; jasność była tego rodzaju „jak ogień na końcu kosmicznej manifestacji””.
Cywilizacja Atlantów (lub ich sojuszników), którą w starożytnych indyjskich tekstach sanskryckich możemy zidentyfikować jako „Asvinów” lub „Asurów” („Demony”), była podobno technologicznie nawet bardziej zaawansowana niż starożytnych Hindusów i miała charakter militarystyczny. Ze swoimi latającymi maszynami, „Vailixi”, które podobno funkcjonowały na podobnych zasadach jak Vimany, podobno próbowali podporządkować sobie cały świat. Przekazano nawet opis bitwy kosmicznej między Vimanami a atlantydzkimi jednostkami Vailix nad powierzchnią księżyca.
Indyjski historyk alternatywny Eklal Kueshana, autor książki „The Ultimate Frontier”, w artykule z 1966 r. założył, że vailixi zostały zbudowane na Atlantydzie już 20 000 lat temu. Najpopularniejsze modele miały „kształt spodka i zazwyczaj wyposażone były w trapezoidalne, krzyżowe sekcje na spodzie, zawierające trzy półkuliste jednostki maszynowe. Wykorzystywały one mechaniczne urządzenia antygrawitacyjne, zasilane przez generatory o mocy około 80 000 koni mechanicznych. Ramajana, Mahabharata i inne teksty mówią o ohydnej wojnie, która miała miejsce między Atlantydą a Ramą około dziesięciu do dwunastu tysięcy lat temu, przy użyciu broni zniszczenia, o której czytelnicy nie mieli pojęcia aż do drugiej połowy tego [XX] wieku”.
W Yujurvedzie nawet latająca maszyna używana przez królów Asvinów (bliźniaków „boskiego” pochodzenia) opisywana jest szczegółowo. Co najmniej dwadzieścia fragmentów Rigvedy również dotyczy wyłącznie statków powietrznych Asvinów. Ten „Vailix” jest opisany jako maszyna w kształcie klina z dwoma skrzydłami i trzema kołami, która mogła przewozić co najmniej trzy osoby – opis przypominający współczesne myśliwce. Zgodnie z tradycją, bliźniacy Asvin używali tej latającej maszyny wykonanej ze „złota, srebra i żelaza” do ratowania króla Bhujyu, na przykład, gdy był w niebezpieczeństwie na morzu.
W obliczu tak zaawansowanego technologicznie sprzętu nieuchronnie pojawia się pytanie, w jaki sposób Platoński opis armii z „epoki brązu” – choć potężnej i wysoce zorganizowanej – można pogodzić z poziomem rozwoju technologicznego, który tradycje przypisują Imperium Ramy i jego potężnemu przeciwnikowi w „Wielkiej Wojnie”.
Zaawansowana technologia przeciwko łukom i strzałom?
Po pierwsze, należy zasadniczo stwierdzić, że również w wojnie Mahabaraty nie tylko – zgodnie z naszym rozumieniem – używano nowoczesnego sprzętu wojennego, ale że opisane wojska były w większości podobnie „prymitywnie” wyposażone jak atlantydzkie zastępy Platona. Tak więc standardowa broń, jaką nam tam przedstawiono, obejmowała łuk i strzały, miecz, topór itp. oraz używano kawalerii, jednostek rydwanów, a także słoni bojowych. Bliższe spojrzenie na literaturę wedyjską daje nam nawet wrażenie, że starożytne wojska indyjskie musiały być wyposażone tak, jakby splądrowały muzeum historii wojskowości; znajdujemy tu pstrokaty arsenał broni ślepej i palnej na różnych etapach rozwoju, broń „magiczną” (tantryczną i mantryczną) oraz pozornie nowoczesny sprzęt wojenny, który w sumie wydaje się być zrzucony razem z najróżniejszych epok historycznych.
Zjawisko to doprowadziło również indologów i badaczy sanskrytu, takich jak Rabinath Tagore (1861 – 1941), do opinii, że jest to prawdopodobnie literacka amalgamacja informacji i tradycji z zupełnie różnych epok – przekonanie, które różni atlantolodzy wyrazili już w odniesieniu do platońskiego opisu Atlantydy.
Jednak starożytne indyjskie eposy opisywały również, jak vimany są używane, na przykład, do wywoływania paniki wśród słoni bojowych armii o niskim poziomie zaawansowania technologicznego lub jak masakrują „prymitywnie” wyposażone oddziały za pomocą broni pokładowej. Być może więc musimy również oderwać się od koncepcji jednolicie rozwiniętej kulturowo i cywilizacyjnie ludzkości, aby zrozumieć, w jaki sposób mogły powstać tak mylące, jednoczesne przedstawienia „rydwanów konnych i wiman”. W końcu powinniśmy zakładać znacznie mniejszą jednorodność cywilizacyjną w tamtych czasach niż obecnie. (Nawet dzisiaj, obok wysoko rozwiniętych technologicznie narodów, wciąż znajdujemy ludy żyjące w warunkach „epoki kamienia łupanego” jako łowcy-zbieracze).
Jednak w „czasach atlantyckich” prawdziwa zaawansowana technologia nie była oczywiście integralną częścią codziennego życia, nawet w centrach cywilizacji, ale raczej ściśle strzeżoną tajną wiedzą wysoce ekskluzywnych elit władzy starożytnych imperiów – i najwyraźniej bardzo dobrze rozumieli, jak czcić siebie jako bogów przez swoich „prymitywnych” współczesnych. Jeśli spojrzymy na przykład na starożytne kultury Egiptu i Babilonu z tej perspektywy, stanie się jasne, jak zazdrośnie strzeżona była taka wiedza rządząca przez tamtejszych kapłanów-naukowców. Fraza „wiedza to potęga” była najwyraźniej znana już w tamtych czasach …
Zasadniczo więc, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwość istnienia wysoko rozwiniętych technologii w odległej przeszłości, powinniśmy założyć bardzo restrykcyjne obchodzenie się z taką wiedzą przez ówczesnych władców.
„Społeczeństwa przemysłowe” w naszym rozumieniu nie wydają się być nawet tak potężnymi imperiami jak Atlantyda czy Imperium Ramy. Odpowiednie ślady (przynajmniej jeśli założymy wykorzystanie paliw kopalnych przez takie gałęzie przemysłu) z pewnością byłyby nadal wykrywalne gdzieś na tej planecie, nawet w teraźniejszości. Przypuszczalnie więc istniało bardzo niewiele miejsc produkcji vimanas, vailxis lub innych „boskich narzędzi”.
Jednak takie scentralizowane metropolie władzy i wiedzy były – podobnie jak sama klasa rządząca – zawsze zagrożone całkowitym zniszczeniem w wyniku poważnych klęsk żywiołowych, użycia broni masowego rażenia, o którą się tu podejrzewa, lub być może także w wyniku zwykłych „wypadków przemysłowych”. W przypadku globalnych kataklizmów całkowite zniszczenie kompleksów wojskowo-przemysłowych oznaczało również, że operatorzy stracili całą wiedzę o swoich tajemnicach. Współcześni, którzy przeżyli takie piekło, a którzy nie należeli do uprzywilejowanej klasy „wiedzących”, nie byliby w stanie pozostawić po sobie znaczących i szczegółowych informacji o miejscach, w których wcześniej zamieszkiwali „bogowie”.
Nawet faktyczne przyczyny globalnej katastrofy – niezależnie od tego, czy była ona spowodowana przez naturę, czy przez człowieka – nie mogły być ostatecznie zidentyfikowane przez masę ówczesnej populacji Ziemi, ponieważ po prostu nie posiadali oni niezbędnej wiedzy. Dlatego z reguły przekazywane były jedynie opisy szalejących żywiołów, które w całej swej elementarnej gwałtowności były jednak jedynie wtórnymi skutkami faktycznej przyczyny „końca świata”. Tym bardziej ich potomkowie nie byli w stanie logicznie zinterpretować takich doniesień – nawet jeśli zachowały się one w formie odosobnionych zapisów pisemnych. I właśnie to musimy założyć, przynajmniej w przypadku relacji Mahabaraty.
Platon, w każdym razie, nie mógł mieć niezbędnej wyobraźni i wiedzy technicznej, aby być w stanie pojąć lub opisać, na przykład, wykorzystanie zaawansowanej technologii do celów wojennych lub zagłady nuklearnej. W przeciwieństwie do indyjskich i egipskich uczonych, którzy przynajmniej wciąż mieli tradycję – choć fragmentaryczną, niejasną i zniekształconą – z czasów przed światową katastrofą, pochodził z kultury pozbawionej jakichkolwiek korzeni lub wspomnień z epok atlantyckich. Prawdopodobnie nawet Egipcjanie, od których otrzymał większość swojej prehistorycznej wiedzy, nie mogli mu już powiedzieć wiele, co było autentyczne. W odniesieniu do wojny światowej, która poprzedziła zniszczenie Atlantydy, najwyraźniej byli w stanie podać jedynie niejasne informacje dotyczące ich własnego obszaru geograficznego. Z drugiej strony w starożytnych tekstach sanskryckich, które dotyczą głównie wydarzeń w dolinie Indusu, wciąż można znaleźć odniesienia do geostrategicznego wymiaru konfliktu.
Wreszcie, Platon był niestety na tyle niełaskawy, że ukrył przed nami zakończenie swojego raportu o Atlantydzie. Ponieważ trzecia część Atlantydy, którą pierwotnie planował, tak zwany dialog Hermokratesa, prawdopodobnie nigdy nie została napisana, niestety nie możemy dowiedzieć się z platońskiego źródła (które odnosi się do raportów Solona z Sais), w jaki sposób „bogowie” pod przywództwem Zeusa przypieczętowali los imperium atlantydzkiego. Nie można zatem wyciągnąć żadnych wniosków na temat możliwego wykorzystania zaawansowanej technologii podczas inwazji Atlantów, ani na temat możliwych militarno-technologicznych przyczyn wielkiej światowej katastrofy. Oczywiście nie musi nam to przeszkadzać w „przeszukiwaniu” starożytnych tekstów sanskryckich w poszukiwaniu odpowiednich wskazówek i wzajemnych powiązań.
W tym miejscu wystarczy stwierdzić, że na tle przedstawionych tu rozważań nie można dostrzec zasadniczej, merytorycznej „niezgodności” między dialogami Platona a Mahabaratą. Fakt, że Platon nie wspomina o „superbroniach” w swojej relacji, nie może być oczywiście traktowany jako hermetyczny kontrargument przeciwko ich możliwemu użyciu (w trakcie eskalacji konfrontacji między domniemanymi blokami władzy Atlantydy i Ozyrysa/Ramy). Tożsamość dwóch wojen światowych opisanych w Atlantydzie i Wedach wydaje się zasadniczo możliwa – pod warunkiem dokładniejszego datowania.
Jednakże, podczas gdy nasze dotychczasowe rozważania dotyczyły głównie interpretacji tekstów mitologicznych, chce teraz przejść do kwestii weryfikowalności stwierdzeń starożytnych źródeł indyjskich na temat użycia „nowoczesnej” broni zniszczenia w wojnie Mahabarata. Czy istnieją weryfikowalne dowody na poparcie tezy o prehistorycznej wojnie termojądrowej i gdzie możemy je znaleźć? Wyruszmy więc teraz na „wizytę terenową” do miejsc starożytnego Imperium Ramy.
Archeologiczne dowody na nuklearne starcie w Indiach
W 1979 roku David W. Davenport, Anglik urodzony w Indiach, opublikował w swojej książce wydanej we Włoszech. „2000 AC Diztruzione Atomica” („Atomowa dewastacja 2000 p.n.e.”) – jeszcze przed Charlesem Berlitzem i prawdopodobnie jako pierwszy zachodni badacz – prowokacyjną teorię, że Mohenjo Daro, jedno z najstarszych miast w historii ludzkości, zostało zniszczone przez bombę atomową. Ruiny tej starożytnej indyjskiej metropolii leżą na terenie dzisiejszego Pakistanu i zostały odkryte dopiero w 1922 roku. Mohenjo-Daro nie było dziko rozrastającym się miastem, ale jednym z zaplanowanych „na desce kreślarskiej”, które posiadało na przykład sieć zaopatrzenia z wysoko rozwiniętym systemem kanalizacyjnym, który wydaje się przewyższać wiele nowoczesnych udogodnień w dzisiejszym Pakistanie i Indiach. Strategicznie i dogodnie zlokalizowane dla handlu, budowniczowie wznieśli je na dwóch wyspach na rzece Indus.
W tamtym czasie Davenport przyjrzał się dokładnie wzorcowi zniszczenia, który archeolodzy tam znaleźli: „Davenport pokazał trzy różne stopnie zniszczenia w promieniu 1,5 km, stopniowo oddalając się od centrum. Ogromny żar spowodował całkowite zniszczenie w tym centrum. (…) Wykluczono możliwość erupcji wulkanu, ponieważ w pobliżu Mohenjo Daro nie wykryto ani zastygłej lawy, ani popiołu wulkanicznego”.
Kiedy archeolodzy dotarli do poziomu ulicy podczas wykopalisk w Harappa i Mohenjo-Daro, natknęli się między innymi na niezliczone szkielety rozrzucone po ziemi w makabrycznym scenariuszu śmierci. W szczególności w Mohenjo-Daro cała populacja wydawała się być na ulicach w czasie eksterminacji. Wydaje się, że niektórzy z umierających próbowali chronić dzieci lub innych krewnych swoimi ciałami, a wielu zmarłych trzymało się za ręce. Wydaje się, że mieszkańcy miasta byli w panice lub w dzikiej ucieczce przed niebezpieczeństwem, przed którym nikt nie mógł uciec.
„Szkielety te są jednymi z najbardziej radioaktywnych, jakie kiedykolwiek odkryto, i pasują do porównywalnych okazów z Hiroszimy i Nagasaki. W jednym z miejsc wykopalisk radzieccy naukowcy znaleźli szkielet o poziomie radioaktywności 50 razy wyższym niż normalnie”. Na ulicach Mohenjo-Daro rozrzucone były również „grudki czarnego szkła”. Uważa się, że te grudki szkła są pozostałościami ceramiki, cegieł itp., które pękły i stopiły się z powodu ogromnej ilości ciepła. „W pobliżu Harappy, głębokie wykopaliska (około 8 m głębokości) ujawniły skompresowane i odpowiednio solidne kości bydła. Ziemia wywarła również szczególnie silne wrażenie na tej samej głębokości. Analizy wykazały, że ciśnienie musiało odegrać decydującą rolę, ale nie udało się ustalić jego przyczyny”.
W momencie ich odkrycia wszystkie szkielety nadal leżały niezmienione w ruinach, tak jak ludzie zapadli się pod ziemię w chwili śmierci. Ciała nie zostały pogrzebane ani zjedzone przez padlinożerców po katastrofie, co można wyraźnie wykluczyć na podstawie tego, co zostało znalezione. Ponadto na szczątkach kostnych nie było żadnych śladów przemocy ze strony broni ślepej lub palnej. Czy mogło to być jedno z wielu uderzeń meteorytów, które wielokrotnie uderzają w naszą planetę, powodując takie zniszczenia?
Po pierwsze, ogniska radioaktywności wykryte w odkopanych miastach sugerują, że ich zniszczenie było ukierunkowanym atakiem o charakterze wojskowym. Wreszcie, w Mohenjo-Daro można dostrzec wyraźne epicentrum eksplozji o średnicy 50 jardów. „W tym miejscu wszystko zostało skrystalizowane, stopione lub roztopione. Sześćdziesiąt jardów od miejsca eksplozji cegły były nadal stopione z jednej strony, co sugeruje rozbłysk cieplny…”. W przypadku częściowych uderzeń radioaktywnych fragmentów meteorytów na większym obszarze subkontynentu indyjskiego, z dużą pewnością można by oczekiwać raczej jednolitego promieniowania całego regionu, zamiast tak wyraźnie identyfikowalnych ognisk promieniowania. Ponieważ w pobliżu zakładanych centrów eksplozji nie można znaleźć żadnych śladów uderzenia, wyjaśnienie to wydaje się być wykluczone.
„W północnych Indiach odkryto zrujnowane miasta, które wykazują oznaki eksplozji o dużej sile. Jedno z tych miast, odkryte między Gangesem a górami Rajmahal, wydaje się być poddane ogromnemu upałowi. Ogromne masy murów i fundamentów starożytnego miasta stopiły się ze sobą i dosłownie pokryły się szkliwem”.
Z grubsza okrągły krater Lonar, o średnicy 2154 metrów, położony 400 kilometrów na północny wschód od Bombaju, jest uważany przez naukowców głównego nurtu za powstały mniej niż 50 000 lat temu. Jest on również uważany przez niektórych za oznakę wojny nuklearnej w odległej przeszłości, ponieważ nie znaleziono żadnych śladów materiału meteorytowego ani w kraterze, ani w jego pobliżu. „W tym miejscu można znaleźć dowody na ogromną falę uderzeniową (o ciśnieniu około 600 000 atmosfer) i intensywne, gwałtowne ciepło (o czym świadczą szklane kule bazaltowe)”.
Fakt, że późne skutki tych prehistorycznych „eksplozji atomowych” czasami nadal mają bolesny wpływ na ludzi we współczesnych Indiach, jest pokazany na przykładzie osady i nowego obszaru rozwoju w Radżastanie, dziesięć mil na zachód od miasta Jodhpur:
„Jakiś czas temu okazało się, że na tym nowym obszarze rozwojowym odnotowano szczególnie wysoki wskaźnik urodzeń dzieci z wadami genetycznymi, a także wyjątkową zachorowalność na raka. Zgodnie z wynikami testów, zmierzone tam poziomy promieniowania były tak wysokie, że rząd Indii zamknął teraz cały region. Naukowcy odkopali tam starożytne miasto, które nosi ślady eksplozji nuklearnej sprzed tysięcy lat – między 8000 a 12000 lat – która zniszczyła większość budynków i prawdopodobnie zabiła około pół miliona ludzi. Inny badacz zaangażowany w śledztwo zauważył, że bomba atomowa użyta w tym miejscu była mniej więcej tak potężna, jak ta zrzucona na Japonię w 1945 roku”.
Prace budowlane nad projektem osiedla musiały zostać wstrzymane na czas dochodzenia prowadzonego przez Lee Hundleya. Promieniowanie jest nadal tak intensywne, że cały obszar został sklasyfikowany jako wysoce niebezpieczny. Gruba warstwa radioaktywnego popiołu znajduje się na obszarze trzech mil kwadratowych w pobliżu Jodhpur. „Archeolog Francis Taylor wyjaśnił, że ryciny w niektórych pobliskich świątyniach, które udało mu się przetłumaczyć, sugerują, że ludzie modlili się tam, aby uchronić się przed wielkim zielonym światłem, które przyniosłoby zagładę miastu, gdyby się pojawiło. (…) Dziwaczne jest wyobrażanie sobie, że jakakolwiek cywilizacja przed nami posiadała technologię nuklearną. Jednak radioaktywny popiół uwiarygodnia starożytne indyjskie zapisy opisujące wojnę nuklearną”.
Globalna wojna termojądrowa?
Istnieją więc bardzo konkretne dowody sugerujące, że Imperium Ramy rzeczywiście mogło zostać zniszczone przez wojnę nuklearną. Wydaje się jednak, że te zaawansowane technologicznie bitwy z czasów starożytnych nie ograniczały się bynajmniej do subkontynentu indyjskiego: „Starożytne miasta, których ceglane i kamienne mury zostały dosłownie zeszklone, czyli stopione razem, można znaleźć w Indiach, Irlandii, Szkocji, Francji, Turcji i innych miejscach. Oprócz eksplozji atomowych nie ma logicznego wytłumaczenia dla tych zeszklonych kamiennych zamków i miast”, zauważa na przykład Hatcher Childress, a także wskazuje na starotestamentowy opis zniszczenia Sodomy i Gomory (Księga Rodzaju 14.2). Według niego Morze Martwe w swojej obecnej formie powstało podczas nuklearnego zniszczenia Sodomy, Gomory, Zoar, Admah i Zeboiim.
Już 16 lutego 1947 r. New York Herald Tribune donosił, że archeolodzy „prowadzili wykopaliska w starożytnej dolinie Eufratu (Irak) i odkryli warstwę ze śladami nieznanej 8000-letniej kultury rolniczej, leżącą poniżej warstwy z pozostałościami kultury pasterskiej i jeszcze starszej kultury jaskiniowców. Niedawno natknęli się na kolejną warstwę … stopionego zielonego szkła”. Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku amerykańscy naukowcy poddali dogłębnym badaniom próbki takiego zielonego szkła, które występuje w ogromnych ilościach na pustynnych obszarach zachodniego Egiptu.
Z faktu, że materiał ten niewątpliwie musiał powstać pod wpływem ogromnego ciepła i ciśnienia, wyciągnięto wniosek, że są to ślady uderzenia większego meteorytu – co prawda również w tym przypadku bez krateru o odpowiednich rozmiarach, szczątków ewentualnego impaktora lub innych dowodów na tę tezę znalezionych gdziekolwiek w miejscach badanych obiektów.
W 1997 r. niemiecki atlantolog Martin Freksa powiązał raport Mahabaraty o całkowitym zniszczeniu miasta Varasani w królestwie Kasiraya ze znaleziskami archeologicznymi w Iranie. „Ważnym teatrem wojny Mahabaraty jest przedgórze Indii, które obejmowało całą dolinę Indusu. Ponadto mówi się, że obrona zachodniego wybrzeża przed atakami z zewnątrz odegrała szczególną rolę. Co więcej, warto tutaj zauważyć, że Indus, którego dolina, według wykopalisk, była niegdyś bardzo gęsto zaludniona, wpada do zachodniego wybrzeża Indii, a Iran (Kasiraya?) leży w pewnej odległości od tego ujścia oznaczonego szerokością zatoki. (…) Freksa cytuje raporty z wykopalisk, które stwierdzają: „Perska nazwa miasta (Shar-en-Suchten) oznacza 'spalone miasto’ pożar miasta wydaje się być wykluczony na podstawie znalezisk szkieletów.
Pomimo wszystkich tych dowodów przemawiających za nuklearnym starciem (lub nawet kilkoma takimi wydarzeniami) w odległych czasach prehistorycznych, dalsze badania, zarówno w dziedzinie scholastyki, jak i pogranicza nauki, będą musiały wykazać, czy obecnie nieznane wyjaśnienie powyższych zjawisk może być również możliwe. Ponadto, kwestia datowania – zarówno w odniesieniu do „Wielkiej Wojny”, jak i platońskiej inwazji Atlantydów – prawdopodobnie pozostanie jednym z głównych obszarów problemowych historii alternatywnej, czekając na ostateczne rozwiązanie przez dłuższy czas.
To, która z tych możliwości jest poprawna, raczej nie zostanie ponownie ustalone. Ale niezależnie od tego, nasze obecne zrozumienie nie powinno ignorować niebezpieczeństwa, że przeszłe wydarzenia mogą się powtórzyć w dowolnym momencie w teraźniejszości w podobnych warunkach, choćby ze względu na gigantyczne arsenały wiodących światowych mocarstw nuklearnych!