Lud, który w połowie IV tysiąclecia p.n.e. przybył nie wiadomo skąd do południowej Mezopotamii, rozwinął niezwykle zaawansowaną matematykę i astronomię. Gdy Europa tonęła w mroku prehistorii, Sumerowie wiedzieli już, że w Układzie Słonecznym jest 12 głównych obiektów i posiadali jednostkę miary odległości w kosmosie. Sami twierdzili, że kultura i wiedza przybyły do nich z nieba, od bóstw „dingir”. Czy możliwe, że Sumerowie zostali ucywilizowani przez „starożytnych astronautów”?
Nikt nie wie, skąd naprawdę przybyli. Sami zwali się „Czarnogłowymi”. Lingwiści ich język uznają za „izolowany”, tj. niespokrewniony z żadnym innym. Sumerowie, którzy ok. połowy IV milenium p.n.e. pojawili się w południowej Mezopotamii (dzisiejszy Irak), zbudowali zaskakująco rozwiniętą cywilizację z miastami, których populacja dochodziła do kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Poziom ich nauk ścisłych, głównie matematyki i astronomii, był tak zaawansowany, że część autorów uznaje za niemożliwe, by „lud znikąd” sam do tego doszedł.
Szczególnie kontrowersyjne są hipotezy Zecharii Sitchina (1920-2010) – żydowskiego dziennikarza i badacza teorii o „starożytnych astronautach”, który w swoich książkach przedstawił pogląd, że cywilizacja Sumerów mogła narodzić się w wyniku ingerencji wyżej rozwiniętej rasy. Nikt bowiem nie wie, skąd posiedli oni wiedzę o budowie Układu Słonecznego, skomplikowanej matematyce, medycynie i dlaczego jedna z tabliczek pokrytych pismem klinowym mówi o… podejściu do lądowania na Ziemi.
Najbardziej tajemniczy lud świata
Sumerowie trafili na żyzne obszary, które wzbogacili swą kulturą i religią. Z czasem rozpłynęli się wśród Semitów, choć ich dorobek pobrzmiewał w tradycji późniejszych cywilizacji Mezopotamii (Akadu, Asyrii, Babilonii). Przez Biblię elementy kultury Sumerów dożyły dzisiejszych czasów. Oprócz podania o potopie (sumeryjski Noe nosi imię Ziusudra) są to, według Sitchina, opowieść o stworzeniu świata oraz Księga Hioba – obie mające odpowiedniki w ich literaturze.
Największą tajemnicą nie jest jednak pochodzenie ani zorganizowane społeczeństwo Sumerów, ale ślady „podejrzanie” zaawansowanej wiedzy utrwalone na cylindrycznych pieczęciach i dziesiątkach glinianych tabliczek zalegających w muzealnych magazynach. Jeden z przykładów wyryto na pieczęci z III tysiąclecia p.n.e., skatalogowanej przez berlińskie Vorderasiatische Museum jako VA/243.
Planety z pieczęci. Gdzie jest Tiamat?
„Jest to wyraźny schemat Układu Słonecznego, jaki był znany Sumerom – układu złożonego z 12 ciał niebieskich” – pisał o pieczęci Sitchin. W tle sceny przedstawiającej władcę (boga?) i poddanych, wokół symbolu Słońca rozmieszczono koła reprezentujące planety naszego systemu gwiezdnego oraz Księżyc, z zachowaniem ich proporcji względem siebie. Jest to szokujące, ponieważ Uran i Neptun zostały odkryte dopiero w epoce nowożytnej (1781 i 1846 r.), a Pluton w okresie międzywojennym. Wygląda jednak na to, że Sumerowie znali je i wiedzieli, że obiegają Słońce, które stanowi centrum układu. Frapującą niespodzianką na schemacie jest „dodatkowa planeta”.
„Ten liczący 4,5 tys. lat dokument informuje nas, że była, czy jest, jeszcze jedna planeta między Marsem a Jowiszem” – pisał Sitchin, dodając, że Sumerowie nazywali ją Tiamat, a jej resztki mogą krążyć od milionów lat w pasie planetoid. O tym, co stało się z zaginionym globem opowiada według niego w sposób metaforyczny babiloński poemat kosmogoniczny „Enuma elisz”.
Arnold Mostowicz (1914-2002) – lekarz i znany pisarz specjalizujący się w tematyce „starożytnych astronautów”, tak to interpretował: „Wiele milionów lat wcześniej pojawiło się w naszym układzie słonecznym nowe ciało niebieskie, […] nazywane przez Sumerów – Nibiru, a przez Babilończyków – Marduk. Poemat w słowach pełnych dramatycznego napięcia opisuje, jak Marduk przyciągany był siłami grawitacyjnymi zewnętrznych planet Układu Słonecznego. Na jego linii znalazła się Tiamat. I nastąpiło to, co prawdopodobnie w kosmosie zachodzi dość często. Obie planety zderzyły się ze sobą. Na skutek eksplozji planeta Tiamat została, rzec można, rozbita w proch”.
Po co im to było?
To, czy „Enuma Elisz” rzeczywiście jest metaforą kosmicznej katastrofy wywołanej pojawieniem się planety o wyjątkowo długiej orbicie, to sprawa dyskusyjna. Jeśli Sitchin i Mostowicz mają rację, sugeruje to jednoznacznie, że sumeryjska astronomia musiała opierać się na informacjach od „kogoś”, kto dysponował pełną wiedzą o historii Układu Słonecznego. Ale to nie wszystkie dziwne fakty. Jak dodaje Maurice Chatelain – były pracownik NASA i badacz „przemilczanej historii”, Sumerowie posiadali nawet miarę kosmicznych odległości zwaną beru i wiedzieli, że dystans między środkiem Ziemi a środkiem Księżyca wynosi 36 tys. beru, tj. w przybliżeniu 384912 km.
Matematyka sumeryjska operowała bardzo długimi ciągami cyfr i opierała się na systemie sześćdziesiątkowym: „Koło podzielone na 360 stopni, […] oraz tuzin jako jednostka to jedne z kilku przykładów jej wpływów” – pisał Sitchin. Szła ona w parze z astronomią oraz opanowaniem kalendarza. Sumerowie stosowali jednostki „długiej rachuby” liczące m.in. 60 i 600 lat, a także znali koncepcję roku platońskiego – okresu precesji osi obrotu Ziemi trwającego 25700 lat.
Pozostaje pytanie, czy hodujący rogaciznę i noszący odzienie z liści Sumerowie jakoś wykorzystywali te zaawansowane osiągnięcia? Sitchin, którego również to nurtowało, pisał: „To oczywiste, że posiadali wiedzę, której nie mogli zdobyć samodzielnie. Można wykazać, że znaczna część ich dorobku nie miała dla nich żadnego praktycznego znaczenia. Komu bowiem w starożytnym Sumerze było potrzebne na przykład wyznaczanie równika niebieskiego? To samo dotyczy tekstów, w których roztrząsano kwestię pomiarów odległości między gwiazdami”.
„Instrukcja kosmiczna”
Jedno z najdziwniejszych znalezisk wśród tabliczek z pismem klinowym zawiera coś, co Mostowicz nazwał „Instrukcją kosmiczną”. To przechowywany w British Museum niekompletny gliniany krążek, którego „zachowane fragmenty zawierają figury geometryczne, niespotykane na żadnym innym starożytnym artefakcie, zaplanowane i wyrysowane z ogromną precyzją. Obejmują strzałki, trójkąty, krzyżujące się linie, a nawet elipsę, która – jak uważano – nie była znana starożytnym” – wyjaśniał Sitchin.
Pod koniec XIX w. krążkiem, który uznano za asyryjski „odpis” tekstu sumeryjskiego, zainteresowali się uczeni z Brytyjskiego Towarzystwa Astronomicznego, dochodząc do wniosku, że była to mapa nieba z dającymi się odczytać nazwami ciał niebieskich oraz nieznanymi wyrażeniami wziętymi za „zaklęcia magiczne”. Kiedy jednak Sitchin odczytał inskrypcje w języku sumeryjskim, odkrył coś niebywałego. Zgodnie z jego interpretacją, tabliczka przedstawia „drogę, którą bóstwo Enlil przeszło obok planet”.
Mówiąc prościej, było to jak… instrukcja podejścia do lądowania na Ziemi. Obok niezrozumiałych skrótów i koordynat, widniały tam komendy w rodzaju: „Nasze światło; zmiana; obserwuj drogę i wzniesienia; płaska ziemia”. Sitchin pisał: „Ósmy i ostatni segment zachował się prawie w pełni. Linie kierunkowe, strzałki i napisy oznaczają drogę między dwoma planetami” – twierdził dodając, że tekst mógł być fragmentem opisu drogi kosmitów na Ziemię, utrwalonym przez mezopotamskiego skrybę.
A co o źródłach swojej wiedzy mówili sami Sumerowie? Mostowicz pisał wprost: dostali ją od bóstw przybyłych z nieba: „Nie mieli oni ich jednak za bogów w dosłownym znaczeniu tego słowa – wyjaśniał. Nazywali ich ‘dingir’. Odkrycia archeologiczne w południowo-zachodniej Mezopotamii dostarczają niezwykle cennego materiału ilustracyjnego, dzięki któremu możemy zorientować się jak Sumerowie wyobrażali sobie owych bogów-astronautów”.
Według innej wersji, podstawy nauki, sztuki i rzemiosła przekazało Sumerom „Siedmioro mędrców” (sum. Abgal), którzy pełnili rolę królewskich doradców. Legendy opisują ich jako stworzenia wodne, o ciałach noszących rybie cechy. Pierwszym z nich miał być Adapa, który nauczył ludzi rytuałów religijnych, zostając kapłanem miasta Eridu.
Czy w mitach i legendach Sumerowie zachowali pamięć o kontakcie z obcą rasą, która z niewiadomych pobudek postanowiła ich ucywilizować? Tego raczej nie dowiemy się nigdy, choć możliwe, że zaawansowana, na pozór nieprzydatna starożytnym wiedza, była niczym niematerialny monument – niezniszczalne świadectwo kontaktu z obcą inteligencją, która przepadła potem w otchłani kosmosu.
________________________
Cytaty pochodzą z:
A. Mostowicz, Przybysze z gwiazd – czyli spór o synów nieba, Warszawa 1995.
Z. Sitchin, The 12th Planet, Rochester 2007.
Źródło: www.onet.pl