Czy miliony lat temu istniała na naszej planecie zaawansowana technicznie cywilizacja? Na pytanie, które do tej pory stanowiło domenę „zakazanej archeologii” postanowili odpowiedzieć astrofizyk Adam Frank oraz pracujący dla NASA Gavin A. Schmidt. Ich wnioski są zaskakujące.
- W opublikowanym niedawno artykule dwaj naukowcy przyglądają się hipotezie dotyczącej istnienia zaawansowanej pracywilizacji.
- Jej pozostałości mogłyby zachować się w postaci nietypowych osadów geologicznych – wyjaśnili.
- Nawet jeżeli istniały prastare cywilizacje budujące fabryki i maszyny, po kilku milionach lat nie byłoby śladu po ich wytworach.
Od dekad niesłabnącą popularnością cieszy się teoria mówiąca, że ludzie nie są pierwszym gatunkiem, który zbudował na Ziemi cywilizację. Pisarze tacy jak Zecharia Sitchin czy Michael Cremo – autor głośnej „Zakazanej archeologii” – przekonywali, że nim pojawił się Homo sapiens, istniały inne inteligentne rasy. Wskazywać na to mają kontrowersyjne znaleziska archeologiczne oraz mity mówiące o „bogach” stąpających niegdyś po Ziemi. Nauka głównego nurtu nigdy nie traktowała tych teorii poważnie, toteż spore zaskoczenie wywołała publikacja dwóch amerykańskich uczonych – astrofizyka Adama Franka z University of Rochester (Nowy Jork) oraz klimatologa Gavina A. Schmidta z NASA, którzy zasugerowali, jak szukać śladów potencjalnych „przedpotopowych cywilizacji” sprzed milionów lat.
Cywilizacja stara jak dinozaury?
„Jeżeli na Ziemi wiele milionów lat przed naszą erą istniałaby cywilizacja przemysłowa, czy dałoby się zidentyfikować jej pozostałości?” – pytają Frank i Schmidt w publikacji, jaka pojawiła się w sieci, a drukiem ukaże się w nadchodzącym numerze pisma „International Journal of Astrobiology”. Ziemia ma ok. 4,5 mld lat, a złożone organizmy pojawiły się na jej powierzchni „zaledwie” 400 mln lat temu. Na tym tle trzy wieki rozwoju cywilizacji przemysłowej przez ludzi nie robią wrażenia.
Czy uzasadnienie znajdują jednak twierdzenia, że głęboko pod powierzchnią ziemi kryją się artefakty i przejawy działalności naszych odległych poprzedników?
„Gdyby istnieli, to jak by wyglądali? Czy można w ogóle ustalić, że tu byli? To jest właśnie cel istnienia nauki – zadawanie pytań i analiza tego, gdzie nas one zaprowadzą” – odpowiedział dr Frank na zarzuty tych, którzy uznali za niedorzeczną tzw. hipotezę syluru, jaką opracował on z dr. Schmidtem – dyrektorem podlegającego NASA Instytutu Studiów Kosmicznych im. R. Goddarda. Ich koncepcja bierze nazwę od okresu w dziejach planety rozpoczętego ok. 443 mln lat temu, kiedy życie stawiało pierwsze kroki.
Jeżeli na Ziemi miliony albo dziesiątki milionów lat temu żyły istoty budujące fabryki i elektrownie, jak znaleźć ich ślady? – zapytują uczeni. Nie jest to takie proste, bo po ok. 4 mln lat zniknęłyby wszelkie dające się zidentyfikować pozostałości po upadłej cywilizacji. Ponadto, gdyby istniała ona wcześniej niż 2,6 mln lat temu, na jej trop trafilibyśmy jedynie dzięki analizom położonych głęboko warstw skalnych.
„Najstarsza duża odsłonięta powierzchnia znajduje się na pustyni Negew i liczy ‘zaledwie’ 1,8 mln lat. Starsze warstwy są widoczne głównie na klifach i przekrojach skał. Oznacza to, że wszystko, co istniałoby wcześniej niż w czwartorzędzie zostałoby zrównane z ziemią i sprasowane” – odnotowali autorzy artykułu.
Ich zdaniem budowle czy wszelkiego rodzaju artefakty wytworzone przez „przedpotopowe cywilizacje” byłyby niełatwe do znalezienia, tym bardziej, że nie zachowało się wiele nieporównywalnie młodszych wytworów sprzed „zaledwie” kilku mileniów. Dla przykładu wyłowiony z dna Morza Jońskiego mechanizm z Antykithiry (nazywany „starożytnym komputerem”) datowany jest na połowę II w. p.n.e. To niezwykle skomplikowane urządzenie, będące mechanicznym kalendarzem jest unikatem – nic nie wiadomo o jego twórcach, prototypach ani podobnych maszynach, choć takie bez wątpienia istniały.
Równie trudno byłoby odnaleźć szczątki Praziemian sprzed milionów lat. Frank i Schmidt piszą, że odsetek organizmów, które ulegają fosylizacji jest znikomy. Przykładowo spośród wszystkich dinozaurów stąpających po Ziemi odnaleziono do tej pory zaledwie kilka tysięcy w miarę kompletnych szkieletów. Nie wiadomo też, czy tak długi okresy przetrwałyby ludzkie kości. Zagadką jest więc, co pozostałoby z ludzkości po kilkuset tysiącach lat, gdyby zaskoczyła nas apokalipsa.
„Po kilku milionach lat wszelkie fizyczne oznaki istnienia cywilizacji znikają. Dlatego większą uwagę należy zwracać na anomalie osadowe, które po prostu wyglądają dziwacznie” – powiedział Frank, wyjaśniając, jak mogłyby wyglądać poszukiwania hipotetycznej pracywilizacji.
Jeśli takowa stworzyła rozwinięty przemysł, zachowałyby się po niej tzw. technosygnatury – ślady podobne do tych, jakie pozostawiają po sobie ludzie. To m.in. obecność w środowisku konkretnych izotopów węgla oraz zmodyfikowanego azotu (używanego do produkcji nawozów sztucznych). Podobnie jest z innymi cywilizacyjnymi „odrzutami” w formie plastików czy odpadów radioaktywnych.
Czy geolodzy natrafili kiedyś na podobne, sugestywne anomalie? Okazuje się, że tak. Schmidt i Frank zwracają uwagę na tzw. paleoceńsko-eoceńskie maksimum termiczne sprzed ok. 55 mln lat. Doszło wtedy do zawirowań klimatycznych o nieustalonej przyczynie, a także spadku zasolenia oraz ilości tlenu w wodzie morskiej. „To ślady niezwykle podobne do tych, jakie pozostawiają po sobie ludzie” – wyjaśnili autorzy wspomnianego artykułu, dodając jednak, że podobny wpływ na środowisko mogą mieć katastrofy kosmiczne bądź gigantyczne erupcje wulkaniczne.
I choć Frank i Schmidt nie twierdzą otwarcie, że przed milionami lat ktoś budował na Ziemi auta czy samoloty, traktując swą hipotezę jak eksperyment myślowy, ich wnioski mogą okazać się przydatne dla naukowców, którzy zajmują się wpływem działalności człowieka na planetę, a także dla przyszłych astronautów badających obce światy. Dzięki analizom geologicznym będą oni w stanie ustalić, czy na danej planecie istniała kiedyś cywilizacja.
Rdzenne gatunki techniczne przed człowiekiem
Podobną hipotezę na temat cywilizacji sprzed eonów przedstawił w ub. roku dr Jason T. Wright – znany z niekonwencjonalnych poglądów astronom z Pennsylvania State University. Jego zdaniem na Ziemi oraz sąsiednich planetach Układu Słonecznego przed milionami lat mogły wyewoluować zupełnie niepodobne do nas „rdzenne gatunki techniczne”, po których nic się nie zachowało.
„Jeżeli w naszym systemie gwiezdnym pojawiły się cywilizacje techniczne być może posiadające zdolność do lotów kosmicznych, mogły pozostawić artefakty i technosygnatury widoczne po dziś dzień” – pisał naukowiec, dodając jednak, że o ile archeolodzy byliby w stanie rozpoznać ślady techniki jeszcze po kilkudziesięciu tysiącach lat, starsze „zabytki” stanowiłyby problem.
Zdaniem dr. Wrighta nawet rzadkie izotopy czy technosygnatury mogłyby zostać uznane za wytwory przyrody. Nie ma też stuprocentowej pewności, czy w ogóle przetrwałyby miliony lat. Podobnie rzecz miałaby się np. z podziemnymi budowlami. Chociaż mogłyby zachować się do naszych czasów, po tak długim okresie przypominałyby zwyczajne jaskinie.
O czymś podobnym mówił także brytyjski fizyk prof. Paul Davies, twierdząc, że na Ziemi relikty swojej działalności mogli zostawić … kosmici. Jeśli przed wieloma erami Obcy zatrzymali się na naszej planecie na dłużej, pozostałością po nich mogą być rzadkie izotopy jak pluton-244, którego czas połowicznego rozpadu to aż 80 mln lat. Frank Drake – legendarny astronom i współtwórca projektu SETI, którego celem jest poszukiwanie sygnałów od inteligencji pozaziemskich, nazwał tego rodzaju hipotetyczne znaleziska „radioaktywnymi markerami”.
Do kwestii poszukiwań cywilizacji sprzed milionów lat Schmidt i Frank dodali inne interesujące wątki. Uznali np., że jedna rozwinięta cywilizacja może stanowić… źródło napędu dla kolejnej. Rozwój przemysłu i idące za nim zmiany klimatyczne przyczyniają się do powstawania w oceanach tzw. martwych stref. Obumarłe organizmy tworzą osady, z których po czasie wykształcają się paliwa kopalne, jakimi zasilany jest przemysł następnej cywilizacji.
Uważam że takie badania i ewentualne odkrycia były by ukrywane, i nie dopuszczone do publicznej wiadomości, szkoda, żyjemy w zakłamaniu i niewiedzy, niektórym jest to na rękę.