Randal Montgomery jest prawnikiem z wykształceniem psychologicznym i doktoratem z socjologii. Napisał książkę pt. “Aliens and UFO – Physical, Psychic or Social Reality”. Przedmowę do jego książki napisał sam Nick Pope. Książka jest interesującym podejściem do ufologii i fenomenu porwania przez kosmitów. Autor będąc ufologicznym sceptykiem nie ma wątpliwości, że UFO jest zjawiskiem realnym. Nie boi się jednak kontestacji i rewizji tematów uważanych za święte krowy ufologii takich jak Roswell, czy luminarzy fenomenu abdukcji takich jak Budd Hopkins czy John Mack. Ma on inne podejście do tego, co może się kryć za pojęciem kosmicznego wzięcia i jest to podejście kontrowersyjne. Montgomery jest sceptykiem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Niektórzy sceptycy stają się cynikami, którzy każdą kontrowersyjną myśl uznają od razu za nonsens.
W swoim rozumieniu fenomenu UFO dr Randal Montgomery posiłkuje się psychologią, psychiatrią, socjologią i znajomością prawa. Analizuje przypadki abdukcji z wielu psychologicznych perspektyw – takich jak teorie Carla Junga, Juliana Jaynesa, histeryczna neuroza czy paraliż senny i jego konkluzją jest stworzenie terminu UFO-neuroza. Krytykuje podejście Johna Macka, Davida Jacobsa i Budda Hopkinsa uważając je za stronnicze i oskarża ich o niekompetentne stosowanie hipnozy jako narzędzia prowadzenia ufologicznego śledztwa. Widzi on także podobieństwo w raportach na temat pojawiania się kosmitów do opowieści z przeszłości gdy obserwowano anioły. Patrząc z punktu widzenia socjologi uznaje, że UFO zostało kompletnie zintegrowane z naszą kulturą – głównie dzięki filmom na ten temat i literaturze sci-fi. Uważa, że przekazy od kosmitów, posiadających ogromną przewagę nad nami, są niczym inny jak formą wiary religijnej, która powoli słabnie a raczej ewoluuje w dzisiejszym społeczeństwie opanowanym przez technologie. Przykładem są pielgrzymki wierzących w UFO do Roswell, przypominające te do Częstochowy. Odkrył także, że wielu sceptyków istnienia UFO kieruje się niczym nieuzasadnionymi uprzedzeniami, stronniczością podobnie jak ci którzy stojąc na przeciwległym biegunie mocno wierzą w statki kosmiczne przybyszów z kosmosu.
W swojej pracy opiera się na dowodach. To one powinny być najważniejsze a nie jak robi to wielu innych badaczy, którzy najpierw mają jakąś ideę a dopiero później szukają dowodów na jej potwierdzenie ignorując wszystko to, co do tego nie pasuje. Roswell jest dla niego przykładem takiego złego podejścia do przypadku ufologicznego, gdzie teorię na temat rzekomej katastrofy opiera się na zeznaniach z drugiej i trzeciej ręki albo na wspomnieniach po upływie 40 lat. Z czasem taka historia zaczyna rosnąć i jednocześnie staje się coraz mniej prawdopodobna. Roswell wg Montgomeryego nie ma nic wspólnego z UFO. Był to ściśle tajny projekt Mogul, związany z balonami obserwacyjnymi, które w epoce przed satelitami miały obserwować Rosję.
woje zainteresowanie UFO zawdzięcza czasom kiedy w latach 70-tych ciężko pracował nad swoją pracą doktorską. Któregoś dnia wpadł mu w ręce brukowiec: “National Enquirer”, gdzie przeczytał o UFO. Doszedł wówczas do wniosku, że UFO jest częścią ludzkiej kultury i że zajmie się taką problematyką w ramach psychicznej rekreacji. Jak się okazało – po przeczytaniu książek Jacquesa Valle – wsiąkł w UFO na dobre. Od tego czasu minęło już 35 lat i zainteresowanie UFO zostało mu do dziś.
Analizując powstanie fenomenu UFO i jego funkcjonowanie w ludzkiej kulturze Randal Mongomery zaczął od samego źródła czyli od pierwszego przypadku zauważenia latających spodków przez Kennetha Arnolda. Po dokładnym i naukowym zapoznaniu się z historią dostrzegł, że Arnold nigdy nie użył sformułowania “latający spodek”. Obiekty które zobaczył nazywał bumerangami. Przypominały półksiężyce z wieloma krzywiznami w ich części ogonowej. Opisał także ich poruszanie – określając jako niestabilne – w górę i w dół. Przypominało to ruch spodka rzuconego na wodę i odbijającego się od jej powierzchni – kiedy puszcza się tzw. “kaczki”. Media podchwyciły to porównanie i nazwały obiekty latającymi spodkami. Co ciekawe, do wielu obserwacji latających spodków (a nie półksiężyców) doszło już 2 tygodnie po wydarzeniu jakie obserwował Arnold. Co się więc stało, że ludzie zaczęli je nagle dostrzegać? Może dopiero od tego momentu zaczęli uważniej patrzeć w niebo? Inną ciekawą rzeczą jest to, że pojazdy podobne do tych jakie zaobserwował Arnold widziano częściej na niebie ok. dekady później.
Dziś obserwuje się coraz mniej latających spodków, które zastępowane są przez latające trójkąty i cylindry. Niektóre z nich są być może efektem pracy jakiegoś czarnego projektu, ale inne być może nie. Montgomery zakłada, że mniej więcej od roku 1990 UFO, które widzimy na niebie jest zbudowane na Ziemi przez Ziemian.
Uważa on także, że to co dziś ludzie określają jako kosmitów wynika ze sposobu wiary. Dawniej, gdy nie było jeszcze tematu UFO ludzie widzieli anioły, Matkę Boską czy złośliwe gnomy. Szeroko pisał o tym Jacques Valle. Być może mamy więc do czynienia z tym samym fenomenem, który trwa już całe wieki? Ludzie byli kiedyś bardziej religijni i mieli mniejszą znajomość technologii. John Mack opowiadał historię brata i siostry, którzy obserwowali to samo niezwykłe zjawisko. Dla brata to, co obserwował było kosmitami a siostra widziała w tym samym zjawisku anioły. To jednak, że ludzie nazywają to samo zjawisko inaczej wcale nie oznacza, że nie jest prawdziwe. Wydaje się, że religia w sposób naturalny odgrywa tu swoją rolę. Ludzie, którzy uznają siebie za ofiary porwania przez kosmitów, tworzą w sobie rodzaj religijnego doświadczenia. Wielu z nich uważa, że są wybrańcami i niosą misję przekazania światu bardzo ważnej wiadomości. Po drugiej wojnie światowej wiadomość od kosmitów dotyczyła zaprzestania zabijania się ludzi nawzajem. Obecnie ten przekaz dotyczy modnej właśnie ekologii, choć są także i inne przypadki. Pewien chłop z Meksyku własnoręcznie zbudował okazałą piramidę. Powiedział, że zrobił to dlatego, że tak kazali mu kosmici.Takie postrzeganie fenomenu UFO dzieli ludzi na dwie grupy. Jedna wierzy, że załogi UFO to nasi zbawcy, którzy przybyli nam pomóc a druga widzi UFO jako fenomen o wiele bardziej niebezpieczny dla człowieka a czasem wręcz demoniczny.
Dr Montgomery ma swoją własną opinię na temat słynnego wydarzenia w Roswell. Major Jessie Marcel – który dostarczył najwięcej dowodów do teorii o katastrofie latającego spodka – był oficerem wywiadu w swojej jednostce lotniczej. Z racji wykonywanej przez siebie funkcji powinien być uważnym obserwatorem i potrafić rozróżnić rzeczy sobie znane od nieznanych. Marcel zmarł nie tak dawno i z ostatnich jego wypowiedzi wynika, że nie ma on wątpliwości, że w Roswell miał do czynienia z rozbitym pojazdem kosmitów. Montgomery jednak uważa, że Marcel oceniając szczątki jakie znalazł na pustyni w Nowym Meksyku, nie miał pojęcia o istnieniu projektu Mogul, który był ściśle tajny i wiedziało o nim niewielu ludzi. Projekt ten miał taki sam – najwyższy – stopień tajności jak projekt Manhattan. Montgomery nie ma także dobrej opinii o samym Marcelu. Chwalił się on, że w czasie wojny zestrzelił pięć nieprzyjacielskich maszyn za co otrzymał pięć medali. Naprawdę miał ich tylko dwa i nigdy nie zestrzelił żadnego wroga. Medale otrzymał za ilość czasu spędzonego w powietrzu na pokładzie samolotu. Mówił, że miał licencję pilota jeszcze przed wojną co także nie jest prawdą. Miał otrzymać tytuł magistra w George Washington University, gdzie studiował fizykę nuklearną, ale później okazało się, że nigdy nie był studentem a na uniwersytecie wziął jedynie kilka lekcji. To sprawia, że trudno darzyć go zaufaniem.
Jessie Marcel od samego początku utrzymywał, że szczątki znalezione wokół Roswell pochodzą z rozbitego latającego spodka. Farmer który je znalazł opisywał je jako folię i kawałki balsy, co sugeruje wrak balonu. Farmer nazywał się Brazel i został zabrany do bazy wojskowej gdzie został przesłuchany na temat swojego znaleziska. Niektórzy uważają, że jego opinia na ten temat mogła powstać pod wpływem ludzi, którzy go przesłuchiwali. Randal Montgomery nie ma wątpliwości że to, co wydarzyło się w Roswell, rzeczywiście chciano utrzymać w tajemnicy, ale nie ze względu na latający spodek lecz projekt Mogul. Dlatego balon meteorologiczny stał się oficjalnym wytłumaczeniem zdarzenia aby zabezpieczyć szczegóły projektu Mogul przed wydostaniem się na światło dzienne. Projekt ten wykorzystywał zaawansowany technologicznie balon, który utrzymywał łączność z bojami radiowymi rozrzuconymi po oceanie i miał on na celu wykrywanie radzieckich testów nuklearnych. Dlatego utrzymywano jego istnienie w tajemnicy przez dziesiątki lat. Dodatkowo świadkowie w śledztwie na temat Roswell byli prześladowani i straszeni przez służby wojskowe. Sam Marcel, który utrzymywał od samego początku, że był to latający spodek nigdy nie został – jak się można było tego spodziewać – wyrzucony z wojska. Nigdy go też nie straszono czy stawiano w niewygodnej sytuacji ze względu na to co opowiadał o katastrofie w Roswell. Można odnieść wrażenie, że był częścią celowego planu dezinformacji na temat katastrofy w Roswell, co miało odciągnąć uwagę od innych supertajnych projektów.
Zupełnie inaczej było w przypadku pojawienia się UFO w bazie wojskowej Bentwater w Lesie Rendlesham w Święta Bożego Narodzenia w 1980 r. Była to amerykańska baza wojskowa na terenie Anglii. Wylądował tam niezidentyfikowany obiekt latający, który widziało wielu żołnierzy. Czterech wartowników z bliska sprawdziło co wylądowało w lesie a ich raporty ze zdarzenia pokrywały się nawzajem. UFO pojawiło się ponownie kolejnej nocy i było obserwowane przez inną zmianę wartowników. Trzeciej nocy zjawisko obserwował pułkownik Halt, który napisał notatkę do brytyjskiego komendanta bazy opisując co zaszło. Armia nie wywierała presji na ludzi, którzy byli świadkami tego zdarzenia. Co prawda nieco później usiłowano wytłumaczyć to zdarzenie światłami latarni morskiej lub spadającym radzieckim satelitą, ale jak wiadomo latarnie morskie nie latają i nie emitują laserowych promieni. W porównaniu z dokumentacją tego zdarzenia, zeznania świadków z Roswell są dla Montgomeryego niepoważne. Wiele zeznań w Roswell złożono na długo po katastrofie i Montgomery przypuszcza, że był to akt konfabulacji czyli łączenia ze sobą rozmaitych elementów po to, by stworzyć spójną całość a nie żeby opowiedzieć jak było naprawdę. Np. tuż przed Roswell miał miejsce w tym rejonie wypadek cysterny z paliwem. W wypadku została poparzona ekipa jadąca cysterną. Mocno poparzonych ludzi zawieziono do szpitala. Jednemu z nich musiano na miejscu amputować nogi, przez co wyglądał na znacznie mniejszego niż naprawdę był. Historia ta nieoczekiwanie weszła do legendy Roswell, gdzie armia miała zabrać z rejonu wypadku poparzonych kosmitów niewielkiego wzrostu..
Randal Montgomery jest przekonany, że wiele historii związanych z UFO wydarzyło się naprawdę. Wspomniane przypadki w Lesie Rendlesham należą do tej grupy. Innym przypadkiem jest tzw “Washington flap”. W lipcu 1962 r nad Waszyngtonem przez wiele dni przelatywały całe eskadry UFO. Obserwowali je nie tylko naoczni świadkowie na ziemi, ale także stacje radarowe i piloci samolotów pasażerskich. Kpt. Ruppelt, który zarządzał wówczas Projektem Grudge, który stał się później Projektem Blue Book, zaprzeczył jakoby UFO przelatywało nad stolicą kraju, uznając, że jest to złudzenie wywołane na ekranie radaru przez bardzo wysokie temperatury jakie panowały tam w lecie 1962 r. Miał to stwierdzić osobiście, ale później okazało się, że nie było go w ogóle w tym czasie w Waszyngtonie. James McDonald ufolog z University of Arizona przeprowadził wywiad z czterema pilotami, którzy widzieli UFO nad Waszyngtonem na własne oczy i pięć wywiadów z personelem radaru, którzy potwierdzili, że interpretacja zdarzenia przez Air Force jest fizycznie niemożliwa.
Wiarygodnym wydarzeniem jest także incydent w Shag Harbor z 1967 r. w Nowej Szkocji, w Kanadzie, gdzie marynarka wojenna obserwowała USO. Zauważono, że światło unoszące się w powietrzu spadło do wody i nadal świeciło się na jej powierzchni. Postanowiono sprawdzić czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Ponieważ wszystko to rozgrywało się blisko brzegu, całe zdarzenie obserwowali także okoliczni rybacy. Niektórzy z nich nawet wypłynęli w morze aby wszystkiemu lepiej się przyjrzeć. Na pomoc przybył także kuter obrony wybrzeża, ale obiekt zostawiając za sobą duże ilości piany odpłynął w ocean. Do takich wniosków doszła kanadyjska marynarka wojenna, wysyłając na miejsce wypadku płetwonurka, który nie znalazł niczego na dnie. Później okazało się, że obiekt odpłynął kilkanaście mil dalej do miejsca zwanego Government Point, gdzie znajdowała się tajna baza wojskowa USA, która zajmowała się wychwytywanie sygnałów z radzieckich okrętów podwodnych. Okazało się, że baza zdołała namierzyć obiekt sonarem z czego sporządzono odpowiedni raport. Zdarzenie to zwabiło także radziecki okręt podwodny, który wkrótce został wykryty przez sonar . Tymczasem do uszkodzonego UFO w wodzie przypłynął inny UFO i w krótkim czasie oba obiekty odleciały w stronę amerykańskiego stanu Maine.
Źródło: www.nowaatlantyda.com
Autor: chrismiekina