Debaty i dyskusje na temat dawno minionych wydarzeń w Roswell są częste. Chociaż jest to dopuszczalne, można sobie wyobrazić, że może istnieć jeden lub dwa porównywalne incydenty. 9 sierpnia 1762 roku w Lozannie w Szwajcarii obserwator o nazwisku de Rostand, używając teleskopu do oglądania Słońca, zauważył jego niezwykle słabe i blade światło. Zauważył, że prawie jedna czwarta wschodniej krawędzi Słońca była przesłonięta przez mgławicę otaczającą ciemny obiekt. Ten obiekt w kształcie wrzeciona przemierzał tarczę Słońca z prędkością mniejszą niż połowa prędkości typowych plam słonecznych i zniknął 7 września 1762 roku. Co więcej, w nocy z 10 na 11 sierpnia 1996 r. nisko lecące UFO zostało podobno zarejestrowane na wideo nad polem w pobliżu Oliver’s Castle w Anglii, po czym pojawił się nowy krąg zbożowy („pismo obrazkowe” lub „kręgi zbożowe”). Pomimo tego, że niektórzy ufolodzy odrzucili taśmę jako mistyfikację, teoria, że za tymi wzorami stoi pozaziemska inteligencja, nadal przyciąga zwolenników.

W dniach 25 i 30 sierpnia 1951 r. gazeta „Centaur Crossing” donosiła, że w Lubbock w Teksasie setki ludzi, w tym obserwatorzy astronomiczni, byli świadkami świateł lecących w spójnej formacji klinowej. Fotograf amator wykonał zdjęcia tego wydarzenia. Później podano oficjalne wyjaśnienie: zdjęcia przedstawiały odbicia świateł miejskich na spodach ptaków lecących w formacji.

27 września 1881 roku niezidentyfikowany obiekt przemierzył tarczę Księżyca. Na podstawie jednoczesnych obserwacji tego wydarzenia przez E.W. Daya w Stanach Zjednoczonych i Markwicka w Afryce Południowej, jego odległość oszacowano na 300-400 tysięcy kilometrów. 12 września 1951 r. depesza z bazy sił powietrznych Wright-Patterson przekazała sensacyjną wiadomość: personel centrum radarowego w New Jersey wykrył cztery niezwykłe obiekty, z których jeden leciał na wysokości 28 kilometrów, wysokości nieosiągalnej dla samolotów tamtej epoki.

Oto intrygująca historia podana przez gazetę „Centaur’s Crossroads”, numer 13, z roku 1997:

„5 września 1978 roku o godzinie 8 czasu lokalnego w delcie rzeki Wołgi (Akhtuba) na niebie pojawił się obiekt o słabym srebrzystym blasku i okrągłym kształcie. Był ustawiony pod kątem około 80 stopni do horyzontu i miał pozorną średnicę nieco większą niż Księżyc. Obiekt poruszał się szybciej niż chmury i był wyraźnie widoczny. Gdy oddalił się od chmury o mniej więcej swoją średnicę, identyczny drugi obiekt podążył za nim, dogonił go i połączył się z nim. Następnie połączony obiekt kontynuował swoją trajektorię, pokonując odległość równą swojej średnicy, po czym zniknął, jakby został „wyłączony”. Oba obiekty były okrągłe z dobrze zarysowanymi krawędziami. Nie towarzyszyły im żadne dźwięki ani inne zjawiska”.

Promieniowanie ultrafioletowe było wielokrotnie rejestrowane w starożytnych Chinach

Na przykład chiński uczony Shen Kuo, który żył w XI wieku naszej ery, opisał w swoim dziele „Dream Pool Essays” nagłe pojawienie się „promiennej perły bogów” na niebie w pobliżu miasta Yan-Zhou:

„Zaobserwowaliśmy ją nad zbiornikiem Shin-Kai, gdzie pozostała nieruchoma, lśniąc w promieniach słońca. Pewnego razu pojawiła się bardzo blisko murów miasta: rozwinęła się, emitując złote światło, jakby szeroki złoty promień dotknął ziemi… Wkrótce obok nas zmaterializowała się kolejna perła, wystarczająco mała, by zmieścić się w dłoni. Rozszerzyła się znacznie, a jej intensywna jasność sprawiła, że nie dało się na nią patrzeć. Poruszała się na boki, rzucając światło na wszystkie domy i drzewa w promieniu 5 km. Potem, równie nagle, zniknęło i nastała ciemność”.

Intrygujący przypadek zaprezentowany został w artykule na temat UFO z Interesting Newspaper, D, No 10, 1997.
Autor twierdzi, że najbardziej intrygująca obserwacja XIX wieku miała miejsce w listopadzie 1882 roku, której świadkami byli angielscy astronomowie N. Maunder i J. Nylon. Późnym wieczorem z obserwatorium w Greenwich obserwowali oni zorzę polarną i niespodziewanie na północnym wschodzie dostrzegli świecący dysk w kolorze oliwkowym. Dryfował on powoli na wysokości około stu pięćdziesięciu do dwustu kilometrów nad Ziemią.

W miarę zbliżania się, ciało przekształciło się, wydłużając się w smukłą elipsę. W ciągu dwóch minut obiekt zniknął z pola widzenia. Po przeanalizowaniu danych obserwacyjnych naukowcy ustalili, że obiekt poruszał się na wysokości co najmniej dwustu kilometrów z prędkością 16 km / h. Wymiary obiektu były zdumiewające: około 110 kilometrów długości i 15 kilometrów szerokości. Pomimo ogromnych rozmiarów, jego prawdziwa natura pozostała nieustalona.

W nocy z 4 na 5 lipca i z 17 na 18 lipca 1990 roku UFO zostało zaobserwowane nad Jałtą. Pojawiło się około 22:00-23:00 i pozostało widoczne do 3:20 nad ranem, przypominając klasyczny „latający spodek” z emanującymi z niego promieniami. Pomiędzy tymi dwoma obserwacjami, nad tą samą lokalizacją wystąpiło inne zjawisko. W dniu 13 lipca 1990 r. o godz. 19:30 i ponownie 18 lipca o godz. 19:40 pojawiło się jasne, srebrne UFO, tym razem w kształcie cygara. Ponadto w lipcu 1990 roku pojawiło się to, co miejscowi ufolodzy określali jako „główna baza” UFO. „Gwiazdy” odłączyły się od tego głównego obiektu, który przemierzył obszar, zawisł nad liniami energetycznymi i antenami telewizyjnymi, a następnie ponownie dołączył do „głównej bazy”. Jednocześnie odnotowano znaczące zakłócenia w transmisjach telewizyjnych i zaobserwowano nietypowe zachowanie zwierząt.

11 września 1967 r. astronomowie zaobserwowali obiekt w Mare Tranquilitatis na Księżycu, który wyglądał jak ciemny prostokąt z fioletowymi krawędziami. Przemieszczał się z zachodu na wschód przez około 8-9 sekund. Obiekt stał się niewidoczny w pobliżu linii terminatora, a 13 minut później, w pobliżu krateru Sabine i w obrębie trajektorii plamy słonecznej, na chwilę rozbłysło bardzo jasne światło. Dwadzieścia dni później, na Morzu Spokoju, Harris zaobserwował świetlisty obiekt poruszający się z prędkością 80 km/h.

Powyższe przykłady są celowo niesystematyczne i niepowiązane ze sobą, odzwierciedlając sposób, w jaki informacje o UFO zazwyczaj docierają do ufologów. Ilość takich informacji jest ogromna. Średnio półprofesjonalni ufolodzy napotykają od dwóch do trzech tysięcy przypadków, zanim osiągną punkt nasycenia, a czasem nawet więcej. Liczba ta obejmuje zarówno prawdziwe incydenty, jak i celowe lub przypadkowe działania dezinformacyjne wymierzone w badaczy ufologicznych. Dlatego też naczelną zasadą dla ufologów (i eniologów) jest pozostanie otwartym na wszystkie możliwości, ale powstrzymywanie się od wiary.

Bez poważnej i, tam gdzie to możliwe, wyczerpującej analizy faktów, rzeczywiście niemożliwe jest przeprowadzenie „kompleksowego” badania jakiegokolwiek incydentu obserwacji UFO – takie przedsięwzięcie jest czysto utopijne. Bez względu na włożony wysiłek i czas, liczba pytań wydaje się tylko rosnąć. Nawet gdyby możliwe było zgromadzenie z wyprzedzeniem całego możliwego sprzętu naukowego w miejscu obserwacji „spodka”, czy byłoby to wystarczające?

Z analizy takich obserwacji często wyłaniają się debaty, w których czynniki subiektywne przeplatają się z obiektywnymi. Wpływ na nie ma wewnętrzne, podświadome stanowisko danej osoby w kwestii promieniowania UV, jakie zajmują różni eniolodzy czy ufolodzy.

Stanowisko to z kolei kształtowane jest przez wiele czynników, wśród których nie bez znaczenia jest intuicja. Zagłębmy się bardziej w fakty i zdarzenia w Meksyku:

„…W Meksyku zjawisko o niezwykłej sile i intensywności utrzymuje się od sześciu lat. W 1996 roku badacze uzyskali pięć tysięcy nagrań wideo przelotów UFO, z których około dwa tysiące było wysokiej jakości…”. Warto zauważyć, że częstotliwość masowych obserwacji tych obiektów wzrosła w ostatnich latach. Ponadto świadkami byli liczni lotnicy, policjanci i personel wojskowy. Przedstawiono również fizyczne dowody „lądowań UFO”.

W tym kontekście intrygujące byłoby dowiedzieć się, jak tym razem podchodzą do tej sytuacji demaskatorzy UFO. Jakie „efekty atmosferyczne” zaproponują, aby wyjaśnić opisane poniżej wydarzenia?

Krótko po zaćmieniu Słońca 11 lipca 1991 roku, Meksyk został ogarnięty tym, co czołowy meksykański badacz UFO Jaime Moussan nazwał „gorączką ufologiczną”. Lokalne media zostały zalane telefonami i listami od niczego niepodejrzewających świadków tych „wizyt”, a rząd, przytłoczony wydarzeniami, nie podjął żadnej próby zaprzeczenia informatorom. Meksykańscy ufolodzy zaobserwowali osobliwe zjawisko: brak paniki lub fanatyzmu religijnego w odpowiedzi na obserwacje UFO. Ogół społeczeństwa traktuje tych niewiarygodnych „ambasadorów” z mieszanką podniecenia, zdumienia i szacunku. Podczas parad wojskowych w 1991 roku zaobserwowano UFO „przelatujące” nad tłumami i ekipami telewizyjnymi.

Podczas jednej z uroczystości zarejestrowano UFO eskortujące grupę helikopterów wojskowych. Materiał filmowy pokazuje myśliwce odrzutowe porzucające swój uroczysty szyk, aby ścigać niezidentyfikowane obiekty, co ostatecznie nie przyniosło żadnych konkretnych rezultatów. Kontrolerzy ruchu lotniczego na lotniskach w Mexico City i innych ośrodkach miejskich donoszą, że UFO często zbliżają się do pasów startowych. Nagrania wideo pokazują „spodki” unoszące się niebezpiecznie blisko samolotów podczas zniżania. Sytuacja staje się krytycznie niebezpieczna, ponieważ ci „goście” zakłócają działanie elektroniki pokładowej samolotu, co zdarza się 2-3 razy w tygodniu. Nie jest możliwe, aby szczegółowo opisać tutaj pełne spektrum faktów dotyczących tej niezwykłej „klapy”.
Należy zauważyć, że jak wspomniano, „spodki” wydają się niezwykle obojętne na sprzęt i instalacje wojskowe. Obserwacja ta nie dotyczy wyłącznie Meksyku.

Stwierdzenie: „Możesz być pewien, że każdy, kto jest świadkiem takiego wydarzenia, nigdy go nie zapomni, dopóki żyje” zostało zawarte w raporcie UFO z czerwca 1955 roku.

Według agencji DPA, incydent miał miejsce 13 maja 1977 roku. Załoga samolotu British Airlines, dowodzona przez kapitana Denisa Wooda, pilota z dwudziestoletnim doświadczeniem, zgłosiła napotkanie dwóch obiektów w kształcie cygara (UFO) podczas lotu z Londynu do Faro (południowa Portugalia) i sporządziła oficjalną dokumentację zdarzenia. Po otrzymaniu prośby od kontroli ruchu lotniczego na lotnisku w Lizbonie o obserwację niezidentyfikowanego obiektu, kapitan Wood i dwóch innych pilotów byli świadkami formacji okrągłych, białych świateł na zachód od ich samolotu. Następnie zaobserwowali dwa duże obiekty w kształcie cygar w pobliżu formacji. Kapitan Wood powiedział później agencji Associated Press: „Obiekty te były duże i przypominały samoloty. Możemy z całą pewnością stwierdzić, że nie były to balony, satelity, niezwykłe formacje chmur ani atmosferyczne zjawiska świetlne”.

4 października 1966 r. na niebie nad austriackim miastem Ernstbrunn zarejestrowano zjawiska świetlne, które nie były widoczne gołym okiem. Jednak obraz NASA zarejestrowany na filmie w podczerwieni „Kodak-1-N” wyraźnie pokazuje sześć promieni UV w kształcie rombu. Jest oczywiste, że nie ogłosili swojej obecności!

W ciągu ostatnich dziesięcioleci na całym świecie zgłoszono ponad 100 000 obserwacji tajemniczych zjawisk!

Wyzwanie polega nie tylko na badaniu, ale także na „prostej” klasyfikacji opartej na pewnych cechach.
Termin „kontakt trzeciego rodzaju” odnosi się do spotkań z udziałem nie tylko UFO, ale także „istot pozaziemskich”, które wyglądają jak ludzie. Zasadniczo omawiamy różne formy „kontaktów” pomiędzy UFO („spodkami”) i ludźmi, których jest wiele. Osoby, które uczestniczyły w takich „spotkaniach” znane są jako „kontaktowcy”. Wydaje się to być szczytem intrygi i ekscytacji, czyniąc wszystkie poprzednie dyskusje zwykłymi błahostkami życia. „Kontaktowcy” są tutaj i mają historie, którymi mogą się podzielić. Jednak po zapoznaniu się z licznymi raportami na temat „trzeciego rodzaju” „kontaktowców”, konsekwentnie towarzyszy nam dziwne, podświadome uczucie. Jest to podobne do rozczarowania członka publiczności, który spodziewa się występu znanych artystów, ale spotyka zwykłych praktykantów z nijakiej, prowincjonalnej firmy. Być może w tym aspekcie brakuje nam szczęścia. A może jest to uczucie rozczarowania, wynikające z uświadomienia sobie, że historie „kontaktowców” są po prostu mierne?

Narracje dostarczane „kontaktowcom” przez „konstruktorów spodków” prawdopodobnie nie wzbudziłyby większych emocji wśród entuzjastów science fiction, gdyby zostały przepisane na strony literatury tego gatunku.
W tym momencie niektórzy z nas zaczęli wierzyć, że „kontaktowcy” są w najlepszym przypadku karmieni wymyślonym scenariuszem „kontaktu”, który nie przypomina rzeczywistej sytuacji.

Proszę, nie zrozum mnie źle; uznaje taką możliwość. Jedyną obawą jest to, że wiele osób może nie być w stanie dokładnie zgłosić tego, co faktycznie widzieli. Często osoby mogą wyrazić tylko przekonania, z którymi zostały indoktrynowane. Jednak prawda zwykle leży gdzieś poza tymi narzuconymi perspektywami.


Opracował: Amon
www.strefa44.pl
www.strefa44.com.pl

Zostaw komentarz


Aby zatwierdzić komentarz skorzystaj z dolnego suwaka *


  • Facebook

Szukaj temat