W ostatnich latach nastąpił wyraźny wzrost zainteresowania osób myślących otwarcie i wnikliwie badających naszą prawdziwą historię, a także demaskowaniem kłamstw, którymi jesteśmy nieustannie obrzucani, a przede wszystkim odkrywaniem tajemnicy technologii energetycznych z przeszłości. Próby zrozumienia natury tego zjawiska były podejmowane przez różnych ludzi w różnym czasie. Niektórym udało się to bardziej, innym mniej.
Warto zauważyć, że nadal jest sporo osób, które nie chcą przyznać się do istnienia takich technologii w przeszłości. Nie chcę jednak nikogo etykietować, ponieważ bez względu na to, pod jakim kątem na to spojrzeć, żyjemy w bardzo trudnych czasach.
Ponieważ ten artykuł stał się bardzo długi, postanowiłem podzielić go na dwie części, radziłbym przeczytać go kiedy znajdziemy więcej czasu :). Pierwsza część poświęcona jest podsumowaniu wszystkiego, co zostało już wypracowane w ostatnich latach, a także kilku nowym aspektom, którymi z jakiegoś powodu praktycznie nikt się jeszcze nie zajął. Druga część skupia się na próbie wyjaśnienia fizycznych zasad stojących za poszukiwaną przez nas technologią. Muszę jednak z góry uprzedzić, że zjawiska, które będę badał, nie należy sprowadzać do określeń takich jak „elektryczność atmosferyczna” (co byłoby błędne w odniesieniu do tego zjawiska) czy „energia eteru” (ze względu na nieprecyzyjność tego terminu). Zanim będziemy mogli bezpiecznie ocenić, z czym mamy do czynienia, musimy najpierw uporządkować wszystko w odpowiedniej kolejności.
Rozdział 1 – Co wiemy obecnie – przegląd
Podsumujmy najpierw to, co udało mi się do tej pory ustalić. Czy było to przeoczenie cenzorów, czy też celowe działanie – wśród zdjęć, które ukazały się publicznie, były w każdym razie i takie, które zupełnie nie pasowały do oficjalnego obrazu historycznego. Szczególnie te zdjęcia, które pokazywały różne dziwne urządzenia w postaci naczyń/mis/kul:
Z czasem znaleziono kilka innych przykładów wskazujących na zastosowanie tych urządzeń w różnych dziedzinach. Najczęściej instalacje te umieszczane były na dachach budynków:
Pod wieloma względami, umieszczenie tych naczyń na poziomie dachu i na różnych konstrukcjach kopułowych sugeruje ideę, że sekret tej technologii jest w jakiś sposób związany z atmosferą. Okazuje się jednak, że nie jest to nic tak oczywistego i prostego. Zastosowanie tych naczyń wykracza bowiem daleko poza dachy i konstrukcje kopuł. Podobne naczynia można znaleźć również na zwykłych (lub nie zwykłych) meblach:
Przy starych kominkach:
Na systemach komunikacyjnych:
Na różnych urządzeniach gospodarstwa domowego:
Do tej pory zgromadzono wiele dokumentów. Mają one służyć jedynie jako przykład. Głównym celem tych urządzeń było zapewne albo generowanie jakiejś energii, albo też rezonowanie z nią.
Kolejną niezwykle ważną właściwością technologii utraconej (obok wytwarzania energii) była zdolność do pozytywnego oddziaływania na materię organiczną i nieorganiczną. Nie zagłębiając się w zawiłości tego, jak dokładnie mogło to działać w tym momencie, możemy powiedzieć, że efekt ten sprawiał, że ludzie i inne żywe organizmy były zdrowe i szczęśliwe.
Technologia ta była bardzo niekorzystna dla sił, które przejęły władzę na naszej planecie około 200 lat temu. Dobrze prosperujące i zdrowe z fizycznego i moralnego punktu widzenia społeczeństwo, z dostępem do nieograniczonej, darmowej i czystej energii, absolutnie nie pasowało do planów ciemnych sił kontrolujących naszą cywilizację. Dlatego technologia została stłumiona i zapomniana.
Wracając do pytania, jak działa ta technologia, należy zauważyć, że jedna z głównych zasad, na których się opiera, ma związek ze sposobem rozmieszczenia tych naczyń i urządzeń w danej przestrzeni. W prawie wszystkich przypadkach mamy do czynienia z geometrycznie poprawnym układem, zarówno na poziomie lokalnym, jak i na poziomie całej sieci technicznej:
Przykład po lewej stronie demonstruje symetrię na poziomie lokalnym, podczas gdy przykład po prawej stronie demonstruje symetrię na poziomie miejskim.
Według informacji z różnych źródeł, naczynia te zawierały pewną substancję (przypuszczalnie połączenie rtęci i złota) o czerwonym zabarwieniu. Oczywiście, nie jest możliwe określenie prawdziwego koloru przez nieprzezroczyste naczynie, ale ich wykonanie nie zawsze było ograniczone do takich naczyń. Zachowała się cała seria niezwykłych artefaktów z pojemnikami na płyny, które, jak się obecnie uważa, służyły celom religijnym:
I choć większość z nich jest już pusta lub zawiera różnego rodzaju obce przedmioty, to w kilku przypadkach można jeszcze rozpoznać oryginalną zawartość:
Jeśli nadal masz wątpliwości co do artefaktu po lewej stronie, obraz po prawej może dać nam więcej wskazówek. Być może jest to właśnie ta „magiczna” substancja, którą alchemicy tak bardzo pragnęli odnaleźć z powodu opowieści o kamieniu filozoficznym, albo ta sama mistyczna czerwona rtęć, która oficjalnie nie istnieje, ale wpędza w kłopoty tych, którzy potrafili ją wydobyć:
Jeśli pożądana substancja rzeczywiście może być produkowana przy użyciu złota i rtęci, mogłoby to wyjaśnić, dlaczego złoto jest najbardziej stabilną i solidną walutą świata (ale jednocześnie drogą i trudną do zdobycia) oraz dlaczego rtęć została uznana za niezwykle niebezpieczny i toksyczny pierwiastek, który musiał zostać wyeliminowany z użytku domowego. ( Osobiście uważam to stwierdzenie za niezwykle wątpliwe, ponieważ skutki zatrucia rtęcią zostały szczegółowo udowodnione zarówno na ludziach, jak i zwierzętach. Wręcz przeciwnie, ludność jest nadal systematycznie zatruwana amalgamatem i tym podobnymi substancjami oraz jest gorzej poinformowana o konsekwencjach chronicznego zatrucia rtęcią. To tak, jakby chronicznie zatrute społeczeństwo było nie tylko akceptowane, ale wręcz pożądane. Myślę jednak, że jest możliwe, że rtęć dzięki odpowiedniej dalszej obróbce ma zupełnie inne właściwości i jest odpowiednio nieszkodliwa dla organizmów żywych).
Nawiasem mówiąc, złoto i rtęć są sąsiadującymi ze sobą pierwiastkami w układzie okresowym, co wskazuje na ich podobieństwo na poziomie atomowym. Czy może to być kolejna wskazówka, że te dwa elementy były używane razem?
Oczywiście, jest prawie niemożliwe, aby znaleźć odpowiednie poradniki lub książki, które wyjaśniają fizyczne lub chemiczne zasady tej technologii. Na przestrzeni lat osobiście znalazłem tylko jedno odniesienie do nietypowego zastosowania rtęci, o którym warto wspomnieć. Pochodzi on z magazynu „Scientific American”, a dokładnie z numeru z 21 stycznia 1888 roku (dzięki stolenhistory.org):
Na wzmiance o lampie Geisslera można by właściwie przerwać czytanie, bo jest to zwykła lampa wyładowcza.
W XIX wieku Heinrich Geissler opracował i skonstruował rury Geisslera nazwane jego imieniem. Wykazują one różne składy spektralne emitowanego światła w zależności od wypełnienia gazem. Fizyczna zasada działania tych lamp polega na tym, że przewodzący prąd elektryczny gaz (również para rtęci) jest pompowany do żarówki, zasila ją w energię elektryczną i powoduje jej świecenie. Nie ma w tym nic niezwykłego. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej, tekst ujawnia kilka naprawdę ciekawych szczegółów.
Z raportu jasno wynika, że znajdująca się w środku rtęć musiała być płynna, a nie gazowa, gdyż autor mówi o różnych kierunkach ruchu rtęci i jej tarciu o ścianki rur, tworzonych przez pewne bariery. Nie jest to więc na pewno lampa wyładowcza. Na początku w tekście szczegółowo opisane są inne rodzaje lamp (dla porównania), co wyklucza możliwość próby wyjaśnienia tego zjawiska za pomocą jakichkolwiek zewnętrznych źródeł zasilania. Tuby te jarzyły się wyłącznie dzięki okrężnemu ruchowi rtęci w ich wnętrzu.
Nie wiem, co myślisz, ale ja osobiście nigdy nie spotkałem się z takimi właściwościami rtęci i nie mogłem znaleźć w internecie niczego, co mogłoby wyjaśnić to zjawisko fizyczne. Zgaduję, że rtęć jest w stanie uzyskać specjalne właściwości, gdy obraca się w określony sposób (i być może także przybiera określony kształt). Co więcej, tekst nie mówi nic o materiale, z którego wykonane są tuby i bariery, co być może oznacza, że część tajemnicy kryje się właśnie w nich. W każdym razie, w tym momencie chciałem tylko przedstawić ten przykład. Na razie masz możliwość przemyślenia tego i wyciągnięcia własnych wniosków. Przejdźmy teraz do powtórzenia tego, co wiadomo z całą pewnością.
Nawet jeśli do tej pory nie możemy powiedzieć nic precyzyjnego na temat zawartości i dokładnego przeznaczenia tajemniczych naczyń, nie możemy uniknąć faktu, że były tam inne komponenty. Na niektórych starych zdjęciach można zobaczyć różne odmiany kolumn/obelisków i filarów, które zazwyczaj były wyposażone w naczynia lub pewne dodatki/elementy. Jest oczywiste, że wszystkie one były elementami systemu energetycznego.
Nie wszystkie elementy na tym zdjęciu są oznaczone kolorami. Jestem pewien, że resztę znajdziesz sam.
Również tutaj nie wszystko zostało podkreślone. Krzyżykiem zaznaczono słupy gospodarcze linii telegraficznej, gdyż często są one mylone z elementami wspomnianej „starszej” technologii.
Wydaje mi się, że warto wspomnieć, iż drobne wskazówki, jakie możemy odkryć na starych fotografiach pochodzą z czasów, kiedy technika ta była już na skraju całkowitego zniszczenia. Tak więc w momencie (ponownego) pojawienia się fotografii poszczególne elementy tych instalacji albo nie funkcjonowały już w ogóle, albo funkcjonowały w ograniczonym zakresie.
Słupy, które niedawno były częścią systemu energetycznego, póżniej stały jak zwykłe słupy – np. do umieszczania na nich plakatów reklamowych.
Na zdjęciu widać, że obelisk jest spalony w okolicy głowicy, co najprawdopodobniej nastąpiło w wyniku ogólnej awarii w działaniu sieci energetycznej lub w wyniku niewłaściwego użytkowania tej konkretnej instalacji.
Prawie wszystkie dostępne zdjęcia z tego okresu pokazują elementy starej i nowej technologii jednocześnie. Dzieje się tak dlatego, że okres, w którym powstały te zdjęcia (druga połowa XIX wieku – początek XX wieku), zbiega się dokładnie z czasem transformacji technologicznej.
Okres ten jest nam przedstawiany jako epoka bezprecedensowych odkryć (takich jak elektryczność, telegraf i radio), ale w rzeczywistości był to rodzaj resetu, w którym ludzie zostali cofnięci w rozwoju, a nie przyspieszeni. Wszystko to zostało uczynione w celu stworzenia odpowiednich warunków do całkowitej kontroli nad ludzkością i stłumienia jej woli. Byłoby to prawdopodobnie niemożliwe przy zastosowaniu wcześniejszych technologii. Ale nie będziemy się teraz rozwodzić nad tym tematem. Celem tej części było krótkie podsumowanie zebranych do tej pory informacji. Spróbujmy teraz znaleźć brakujące elementy układanki i dopasować je do istniejącego obrazu. …
Rozdział 2 – Brakujący element
Aby uczynić moje refleksje bardziej zrozumiałymi, poprowadzę Cię tą samą drogą, którą ja sam przeszedłem.
Po długotrwałym studiowaniu niezliczonych zdjęć starej architektury i pozostałości starej technologii, zauważyłem coś dziwnego. Cała architektura tego okresu charakteryzuje się wyrafinowanym wzornictwem i rygorystyczną dbałością o szczegóły. Każda cegła, gzyms, kolumna, kopuła i wszystkie inne elementy architektoniczne wydają się harmonijnie do siebie pasować. Wszystko wygląda idealnie….. z wyjątkiem jednego elementu:
Analizując dziesiątki zdjęć zastanawiałem się – dlaczego zaznaczone miejsca na prawie wszystkich tych budynkach są puste? Jaki jest sens nadawania budynkom tak złożonego designu, nadawania każdemu centymetrowi konstrukcji estetycznego znaczenia, a jednocześnie pozostawiania najbardziej rzucającej się w oczy części pustej? To po prostu nie ma sensu.
Istnieją już niezliczone artykuły i filmy na temat struktur kopułowych jako części utraconego systemu energetycznego. Niemniej jednak prawie wszystkie instalacje kopułowe, które można obecnie zobaczyć w publikacjach różnych badaczy, wydają się być mniej lub bardziej niekompletne (co widać na trzech poprzednich zdjęciach). Tylko w niezwykle rzadkich przypadkach natrafia się na ślady lub oznaki, że coś w nich mogło jednak być:
Szczególnie ostatni obraz sugeruje, że w kopułach znajdowały się kiedyś naczynia ze specjalną substancją. Patrząc na kolejne zdjęcia, można dojść do tego samego wniosku:
Po lewej stronie – obraz robotników, którzy kończą budowę południowej wieży katedry w Kolonii. Po prawej – znaczek upamiętniający 100-lecie, przedstawiający tę samą wieżę. Ilustracja po lewej stronie jest jedną z nielicznych, na których jedna z tych kolumn wydaje się być wyposażona w urządzenie techniczne (szczyt kolumny to nic innego jak struktura kopuły, tylko nieco mniejsza od tej którą widzieliśmy poprzednio). Widać tam wyraźnie, że robotnicy montują pewien przezroczysty, cylindryczny obiekt (nie udało mi się odkryć tego samego, ale niewątpliwie coś tam umieszczono), który wygląda bardzo podobnie do jednego z pokazanych wcześniej naczyń z czerwoną substancją.
Z jednej strony wydaje się, że zagadka zaginionej technologii została rozwiązana – jest ona ukryta w samych naczyniach. Ale coś głęboko we mnie mówi mi, że wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Postanowiłem więc zbadać tę sprawę dokładniej.
Głównym powodem moich wątpliwości był fakt, że nawet na najstarszych zdjęciach (na których budynki z tymi specjalnymi naczyniami są ciągle rozpoznawalne) kopuły były już puste:
Fakt, że wewnętrzna część tych struktur została utracona wcześniej, mówi nam wyraźnie, że mamy do czynienia, jeśli nie z głównym, to z jednym z kluczowych elementów tych struktur. Co mogło być w środku, jeśli nie specjalne naczynie?
Oczywiście można sobie wyobrazić, że instalacje w kształcie kopuły na dachach służyły jedynie jako platformy widokowe. I w niektórych przypadkach może to być słuszne. W większości jednak obszar ten jest zbyt mały, aby mógł pełnić funkcję platformy widokowej, podczas gdy w innych miejscach współistniały puste instalacje kopułowe i platformy widokowe:
Szczyt wieży wygląda jakby został pospiesznie rozebrany w celu usunięcia wnętrza, ale z jakiegoś powodu zapomniano (lub nie chciano) złożyć go z powrotem jak należy. Mimo to umieścili tam dziwnie mały dzwonek (który jakoś nie wygląda najlepiej). Do dziś zresztą budynek wygląda tak samo.
Fakt, że dawne budowle kopułowe nie zawierały prymitywnych dzwonów, jest kolejną kwestią, do której wrócimy później. Zastanówmy się najpierw, co jeszcze mogło się tam znajdować. Oczywiście pierwsze, co przyszło mi do głowy, to poszukać więcej zdjęć i tak właśnie zrobiłem. Ale jak można się było spodziewać, niezwykle trudno było znaleźć cokolwiek użytecznego. Na większości starych zdjęć, te części budynków są prawie zawsze puste:
Lub przykryty przez otaczającą go konstrukcję, jak na poniższych zdjęciach:
Ale czasami miałem szczęście natrafić na naprawdę interesujące dowody:
Problem polega oczywiście na tym, że bardzo trudno jest z całą pewnością stwierdzić, co dokładnie widać na tych zdjęciach. Może to być złudzenie optyczne lub jakieś przypadkowe obiekty pojawiające się w jakikolwiek sposób wewnątrz tych struktur. Ponieważ jednak nie wierzę w przypadki, kontynuowałem poszukiwania i wydawało mi się, że nie poszły one na marne. Odkryłem więcej dziwnych zdjęć:
W tym momencie nasunęły mi się dwa logiczne pytania – jaką konkretnie funkcję pełniły te urządzenia, zanim zostały powszechnie skonfiskowane, i jaka forma była do tego wymagana? Przykłady, które widzieliśmy, pokazują obiekty o kształcie cylindrycznym lub kulistym. Jeśli te kule były potencjalnymi naczyniami ze specjalną substancją, to do czego służyły te cylindryczne urządzenia?
Jednak kule i cylindry to nie jedyne struktury, które możemy odkryć w kopułach. Czasami natrafiamy na pręty, które prawdopodobnie mogły być oprawami oświetleniowymi lub uchwytami/przewodami elektrycznymi.
Patrząc na trzy ostatnie przykłady, można by dojść do wniosku, że są to urządzenia oświetleniowe starej daty, które były już analizowane. Wyraziłem pogląd, że urządzenia te były gazowymi lampami wyładowczymi (co nie byłoby niczym niezwykłym), ale jednocześnie podałem w wątpliwość ich źródło energii oraz ogólnie przyjętą wiedzę na temat własności fizycznych szeregu pierwiastków chemicznych.
Tak czy inaczej, założenie, że kopuły mogły być źródłem światła, jest logiczne i zrozumiałe. W rzeczywistości jest to prawdopodobnie pierwsza rzecz, która przychodzi na myśl, gdy się na nie patrzy. Określenie „latarnia” wydaje się tu szczególnie dobrze pasować.
Nie powinniśmy jednak ulegać pokusie odrzucenia całej sprawy jako zwykłych lamp, bo wtedy po prostu mylilibyśmy przyczynę ze skutkiem. Nawet jeśli niektóre konstrukcje kopuł były rzeczywiście źródłami światła, nie można tego powiedzieć o wszystkich badanych przykładach. W końcu niektóre z nich były w jakiejś obudowie zamkniętej, a więc najwyraźniej nie mogą uchodzić za lampy. Istnieją również zdjęcia pokazujące kopułowe konstrukcje z dziwnymi urządzeniami w kształcie dysku, które w ogóle nie przypominają lamp:
Na zdjęciu poniżej nie ma uchwytów w kształcie dysku, ale jest kilka uchwytów w kształcie pierścienia, do których można by przymocować coś okrągłego:
W przykładzie widać wsporniki w dwóch miejscach na kopule, co sugeruje, że podobna zasada montażu była stosowana w innych budynkach o podobnym planie.
Tutaj mam przykład urządzenia technicznego, w którym kilka tarcz/pierścieni było używanych jednocześnie:
Oczywiście, nie możemy być w 100% pewni, że to zdjęcie pokazuje dokładnie to, czego szukamy. Jednak po obejrzeniu tysięcy zdjęć starej architektury mogę z całą pewnością stwierdzić, że na innych fotografiach nie spotkałem się z czymś takim.
A oto kilka kolejnych przykładów jak mogły wyglądać w pełni lub częściowo wyposażone kopuły:
Oba zdjęcia przedstawiają oczywiście fontanny w starym stylu. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na sam projekt instalacji.
Dwie ostatnie ilustracje przedstawiają instalacje o podobnej zasadzie działania, ale w nieco większej skali.
W ten sposób wyłania się następujący obraz. Konstrukcje kopuł zawierały niegdyś nieznane urządzenia różnego rodzaju (cylindryczne, kuliste, prętowe i tarczowe). Na podstawie przedstawionych przykładów trudno jest wyciągnąć bezpośrednie wnioski na temat ich funkcjonowania. Jedyne, co wydaje się pewne, to fakt, że mogły one być wykorzystane jako źródło światła. Nietrudno się domyślić, że tam, gdzie istnieje światło, musi istnieć również energia. Ale jak możemy dowiedzieć się z jakim rodzajem i sposobem generowania energii mamy tu do czynienia? Jednym z możliwych i najbardziej oczywistych podejść byłoby opracowanie najważniejszych cech technicznych na podstawie wyglądu optycznego i innych szczegółów. Wiedza z tego uzyskana mogłaby z kolei dostarczyć nam wskazówek co do fizykalnej zasady działania użytej w owych urządzeniach. Jednakże, aby ta metoda mogła funkcjonować, muszą być dostępne bardziej wiarygodne i szczegółowe dowody.
Chociaż zachowało się znacznie więcej zdjęć starej Europy i Ameryki Północnej niż innych części naszej planety, po przejrzeniu dużej ich liczby zdałem sobie sprawę, że nie znajdę tu odpowiedzi, których szukałem. Co więcej, niemal wszystkie pozostałości starożytnej technologii zostały w tych częściach świata zniszczone. Mając to wszystko na uwadze, postanowiłem skierować swoją uwagę na inny i znacznie mniej zbadany obszar.
Zgodnie z informacjami, które otrzymałem, podbój i zniszczenie dawnej cywilizacji na kontynencie euroazjatyckim postępował z zachodu na wschód, co oznacza, że kraje wschodnie zostały poddane „modernizacji” dopiero w ostatnim przebiegu.
Po tym jak zachodnia część kontynentu została uznana przez najeźdźców za ich terytorium (wykazując się przy tym pewną wrażliwością w demontażu starych technologii i fundamentów), wschodnia część musiała zostać poddana szybkiemu i bezlitosnemu goleniu. Ale szybko nie zawsze znaczy dobrze. W niektórych krajach regionu Azji Południowej, takich jak Indie czy Kambodża, zachowało się sporo reliktów i tradycji z przeszłości.
Trudno powiedzieć, czy wynikało to z zaniedbania, czy z innych czynników ludzkich. Ale ta okoliczność z pewnością działa na naszą korzyść. W końcu udało mi się tam znaleźć odpowiedzi, których tak długo szukałem. …
Bardzo interesujące, czekam na ciąg dalszy jakie udało się znaleźć odpowiedzi.
Również czekam na ciąg dalszy . Pozdrawiam serdecznie.
Również czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
Świtnetny o rzetelny art.
Co do „mercury”
https://youtu.be/bSIzyk5Mjko
https://youtu.be/yAGYGGmUmUw
Było by więcej różnych wynalazków ale jest celowo zakazana pewnie dlatego że te pierwiastki są złoty bliskie.
Gigantyczna praca i podziwu godne efekty myśłę jednak że nie chodziło o energię elektryczną a raczej o coś co nazywamy dzisiąj orgonem lub coś podobnego dowodzi tego powszechne lekceważenie tego zjawiska i z reguły smutne historie jego badaczy w tym oczywiście polskich pozdrawiam