Zjawisko lewitacji: czyli o tym, jacy ludzie potrafią latać?

Napisane przez Amon w sierpień - 26 - 2022


Przez wieki lewitacja była kojarzona z praktykami religijnymi, mistycznymi lub magicznymi. Na przykład, według tradycji katolickiej, niektórzy ludzie, których później ogłoszono świętymi, mieli lewitować w transie lub w stanie ekstazy czy uniesienia. Wielu zwolenników lewitacji twierdzi, że zjawisko to jest spowodowane psychokinezą, dzięki której umysł danej osoby może wpływać na świat fizyczny.

Lewitacja (od łacińskiego levitas „lekkość”) to proces zawieszenia obiektu siłą fizyczną wbrew grawitacji w stabilnej pozycji bez stałego kontaktu fizycznego.

Według niektórych relacji 230 świętych miało tę zdolność w różnym stopniu. Na przykład św. Teresa z Avila (1515-1582) pisała o tym, jak lewitowała w kościele. W niektórych religiach Wschodu lewitacja jest opisywana jako zdolność rozwijana przez praktykowanie pewnych technik oddechowych i ćwiczeń umysłowych w celu wytworzenia zmienionego stanu psychicznego wymaganego do samodzielnego unoszenia się.

Najsłynniejszym z nich był prawdopodobnie św. Józef z Copertino, urodzony w Apulii we Włoszech w 1603 r., który osiągnął stan religijnej ekstazy umożliwiający mu przeciwstawienie się grawitacji. Podobno w swoim życiu lewitował ponad sto razy i to właśnie demonstracja jego zdolności do uniesień przed papieżem Urbainem VIII doprowadziła do jego kanonizacji. Wschodnie filozofie i religie uczą, że lewitację można osiągnąć poprzez ukierunkowaną naukę, aby w pełni wykorzystać siłę życiową organizmu. Ta naturalna energia nazywana jest „chi” lub „ki” i podobno można ją kontrolować poprzez rozległy trening jogi. Zjawisko „jogicznych skoków”, gdzie osoba może wykonywać krótkie ruchy lewitacyjne z pomocą medytacji transcendentalnej, jest również zaawansowana przez nauki wschodnie. Skupia się mniej na skrajnych emocjach, a bardziej na wizualizacji i kontroli oddechu, aby zebrać całą ukrytą energię w ciele.

Jedną z osób, która zasłynęła z publicznego lewitowania był Daniel Dunglas Home, brytyjskie medium żyjące w 1853 roku, kiedy to kilkakrotnie lewitował nie mogąc kontrolować swoich ruchów.

Później jednak wydawał się być w stanie decydować gdzie, kiedy i jak będzie lewitował, a nawet dawał demonstracje przed dużą publicznością. W swojej najsłynniejszej demonstracji, która miała miejsce w grudniu 1868 roku, wpadł w trans, uniósł się z krzesła w powietrze, lewitując przez okno, a następnie zawisł przed oknem na kilka sekund, po czym uniósł się z powrotem, wylądował na nogach i usiadł z powrotem na krześle.

W sesjach Home’a pojawiały się lewitujące stoły, krzesła i inne przedmioty, podobnie jak w sesjach wielu innych medium jego czasów. W tamtym czasie przypisywano to duchom, które były wzywane do pokoju seansowego przez medium. Sceptycy sugerowali, że Home używał jakiegoś mechanicznego urządzenia do lewitowania siebie i różnych przedmiotów w pokoju, albo że ktoś w jakiś sposób wywołał u świadków halucynacje. Nie ma jednak dowodów na to, że takie oszustwo miało miejsce. Ponadto świadkowie uparcie twierdzili, że nie mieli halucynacji, gdy widzieli wylatującego przez okno Home’a.

Fakt, że trzy lata później jeden z najbardziej szanowanych naukowców XIX wieku, sir William Crookes, widział unoszącego się Home’a, wyjaśniał, że, jak trudno było w to uwierzyć, wiedział, że jego oczy nie kłamią.

( Lewitacja prowadzona przez Daniela Dunglasa Home)

Większość uczonych unika zajmowania się historycznymi zapisami dotyczącymi lewitacji i innych form psychokinezy. Dr Michael Grosso jednak świadomie przyjrzał się temu zagadnieniu. Implikacje dla ludzkiej natury i jej ukrytego potencjału są tak samo ważne dla zrozumienia naszej teraźniejszości i przyszłości, jak wszelkie lekcje, jakie ma do zaoferowania historia, powiedział.

„Wydaje mi się, że jeśli … jakiekolwiek historie o lewitacji są prawdziwe … są ważne przynajmniej z jednego głównego powodu” – powiedział Grosso. „Dodają one do dowodów, które czynią ideę materializmu całkiem nie do utrzymania”.

Święty Józef z Copertino (1603-1663) czasem unosił się kilka centymetrów nad ziemią, czasem leciał wysoko w powietrze – na oczach wielkich tłumów w całych Włoszech.

(Lewitacja została dobrze udokumentowana w przypadku św. Józefa z Copertino, który został uznany przez Kościół za kłopotliwego).

Kościelny proces kanonizacyjny obejmuje szczegółowe badania, a wraz z nimi wiele dokumentów pisemnych, w tym 150 świadectw, które dostarczają szczegółowych informacji o lewitacjach Copertino. Niektórzy ludzie mają dziś skłonność do odrzucania takich relacji jako fałszu religijnego lub zacofanych przesądów stosunkowo prymitywnego społeczeństwa. Ale, jak powiedział Grosso, „jednym faktem jest ponadczasowa jedność”.

Na temat ewentualnych zastrzeżeń ze strony sceptyków powiedział: „Badałem to przez 35 lat… oraz wszystkich zaangażowanych świadków. (…) Charakter postaci świadków był najwyższej miary – kardynałowie, papież, sami inkwizytorzy.”

„Istnieją drogi powrotne do poetyckiego, magicznego i transcendentnego wymiaru ludzkiego doświadczenia” – powiedział Grosso. Jest doktorem filozofii na Uniwersytecie Columbia i jest nieoficjalnie związany z Wydziałem Studiów Percepcyjnych Uniwersytetu Virginii. Napisał książkę o szczególnym przypadku lewitacji, który według niego daje wszelkie przesłanki, że jest prawdziwy. Miał umowę z Oxford University Press na wydanie książki, ale umowa została rozwiązana, gdy odmówił stonowania twierdzeń o lewitacji.

„Kościół nie miał wówczas motywu, by fałszywie promować cudotwórcę” – powiedział Grosso. Nie ma powodu, by sądzić, że akta kościelne zawierają coś innego niż twarde fakty – dodał.

Copertino był przez dziesięciolecia tak samo nieufny, jak i mile widziany przez Kościół. Był zabierany z miejsca na miejsce i otrzymywał niejasne ostrzeżenia od zawiadujących – prawdopodobnie dlatego, że był w stanie przyciągnąć dużą liczbę zwolenników, gdziekolwiek się udał. Copertino w tym samym czasie co Galileo Galilei przebywał nawet w Rzymie w swego rodzaju areszcie domowym, choć z zupełnie innych powodów. Jeden był mistykiem, drugi siłą napędową nowoczesnej nauki, obu traktowano z podejrzliwością. Kościół mógł łatwo oznaczyć Copertino jako heretyka, a nie świętego – mógł uznać jego lewitację za objaw opętania diabelskiego. Był na procesie. Ale, jak powiedział Grosso, inkwizytorzy „mogli zobaczyć, że ten facet nie miał żadnych tajnych motywów, był całkowicie skromny i zawstydzony swoimi zdolnościami.”

Sceptycy sugerują, że zmieniony stan psychiczny powoduje halucynacje, które tylko sprawiają, że doświadczający wierzy, że może latać, a nie wyzwalają rzeczywistą lewitację. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego świadkowie publicznych lewitacji upierają się, że widzieli jak doświadczający podnosił się z ziemi. Niektórzy psychicy uważają, że siła potrzebna do lewitowania nas samych jest wrodzoną siłą psychokinetyczną.


Opracował: Amon
www.strefa44.pl

Zostaw komentarz


Aby zatwierdzić komentarz skorzystaj z dolnego suwaka *


  • Facebook

Szukaj temat