Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego wszechświat potrzebuje inteligentnego życia? Istnieje pewien odsetek ludzi, którzy nie wierzą w istnienie Boga i innych aspektów religii. Nazywają siebie materialistami. Istnieje więc wspaniała teoria, że planeta potrzebuje inteligentnego życia, które nieustannie popełnia samobójstwo. Taki skazany na zagładę gatunek, poświęcający się, aby ewolucja posuwała się naprzód. W jaki sposób? Wszystko jest śmiesznie proste. Nie będziesz się kłócił, że symbioza wśród organizmów żywych jest dość powszechnym zjawiskiem. Więc my i planeta możemy mieć podobną symbiozę, a sama natura nie jest w stanie wytworzyć skomplikowanych reakcji jądrowych. Promieniowanie, oprócz tego, że może być niebezpieczne dla istot żywych (w dużych ilościach), może wybijać materiał genetyczny i prowadzić do niepożądanych mutacji.
Ale może również prowadzić do pozytywnych mutacji. Procesy ewolucyjne nadal będą wykluczać z życia osobniki ze szkodliwymi mutacjami, pozostawiając do późniejszej reprodukcji tylko te, które mają ciekawą, pozytywną, wysokiej jakości mutację. To jak tworzenie superbohaterów. Wielu sobie nie poradzi, ale jeden taki czempion na milion, to już sukces.
Promieniowanie jest dobre dla ewolucji, ale jak już się przekonaliśmy, sama planeta nie wie, jak odpalić bombę atomową. Wyobraźmy sobie teraz, że raz na jakiś czas, zgodnie z zamierzeniem natury, pojawia się jakiś szczególnie inteligentny gatunek, osiedla się na całej powierzchni planety, aby objąć swoim wpływem jak największy obszar, i wysadza się w tyglu nuklearnej apokalipsy. Oczywiście taki gatunek niszczy sam siebie, ale nie naturę jako całość. Natura otrzymuje potężny impuls do rozwoju różnorodnych żywych organizmów.
Asteroida zniszczyła dinozaury 66 milionów lat temu. Rozwój żyjącego i podróżującego w kosmosie człowieka zajął 2,5 miliona lat. Ile cywilizacji takich jak nasza mogło narodzić się i zniknąć w tym okresie? Dosłownie dziesiątki z przerwą milionów lat między każdą nową próbą. Naukowcy widzą dowody takich ewolucyjnych eksplozji. Istnieje nawet specjalna koncepcja zwana „dylematem Darwina” – jest to sytuacja, w której wierzysz w ewolucję, ale nie możesz znaleźć przyczyn tak gwałtownego rozwoju. Naukowcy wciąż nie mogą znaleźć żadnego ewolucyjnego związku między dziwnymi wendobiontami a bardziej nowoczesnymi kambrami, które je zastąpiły. To gwałtowne przejście w ubiegłym wieku posłużyło jako argument na korzyść kreacjonistów, którzy domagali się dowodów na płynną ewolucję gatunków i „form przejściowych”. Czy eksplozja kambryjska była prawdziwą eksplozją? Kto tak naprawdę teraz wie? Jednak niedawno nad brzegiem rzeki Uvelka znaleziono mamuta. Podczas przeprowadzania analizy rentgenowskiej pomiary promieniowania mamuta wyniosły aż 60 mikroentgenów na godzinę. Dowiedziawszy się o tym, wielu kolekcjonerów ustawiło się w kolejce, aby zmierzyć radioaktywne tło swoich kosztowności. Jedno z tych zweryfikowanych odkryć było o 250 rentgenów wyższe niż normalnie.
Tak więc promieniowanie w kościach dinozaurów, które żyły 65 milionów lat temu, można uznać za poważną tajemnicę. Jedną z najbardziej przekonujących teorii śmierci dinozaurów pozostaje teoria, że zniknęły one z powodu „kosmicznego” promieniowania, jednocześnie torując drogę zaawansowanym gatunkom ssaków. I tak naprawdę nie zniknęły, ale zamieniły się w kurczaki, gęsi i inne ptaki. Czy to naprawdę takie złe?
A więc jest tak. Być może planeta Ziemia toleruje i pielęgnuje tak agresywne i nieadekwatne stworzenie, jakim jest człowiek, tylko po to, byśmy wszyscy się poddali, poświęcając się dla dobra ewolucji naszych mniejszych braci. A jeśli tak jest, to autodestrukcja jest już zakorzeniona w naszych najbardziej podstawowych genach. Człowiek jest jednym z najbardziej nikczemnych stworzeń na naszej planecie. To nie jest ewolucja, to degradacja.
Dlatego może warto wesprzeć projekty antyszatańskie:
fanimani.pl/stopzet/